Polacy w Harlow planują marsz ku pamięci zabitego rodaka
• Marsz milczenia ku pamięci 40-letniego Arkadiusza J. odbędzie się w sobotę
• Mężczyzna zmarł w szpitalu w wyniku pobicia przez lokalny gang nastolatków
• W kościele w Harlow na północny wschód od Londynu zaplanowano też czuwanie
Marsz ma się rozpocząć na placu The Stow, gdzie doszło do pobicia Polaka, o godz. 16 czasu miejscowego (godz. 17 w Polsce). Wieczorem społeczność chrześcijańska planuje zorganizowanie czuwania w miejscowym kościele.
- Znałem Arka, znam jego brata i ich mamę... To był spokojny chłopak - wspomina w rozmowie z PAP Eric Hind, jeden z organizatorów sobotniego marszu. - Ten marsz organizujemy po to, aby oddać mu hołd i powiedzieć głośno o problemach, które istnieją w Harlow. To, co się stało z Arkiem, to wynik tego, że zbyt długo nikt nic nie mówił, trzymaliśmy to w sobie - podkreślił.
- Chcę, żebyśmy pokazali, że problem jest realny - i nie dotyczy tylko Polaków. Równie dobrze mogłoby chodzić o Rumunów, homoseksualistów, czarnoskórych. Rasizm, dyskryminacja nadal istnieją. Jesteśmy regularnie poniżani żartami i komentarzami - tłumaczył Hind.
Jak zaznaczył, liczy na to, że marsz odbędzie się w kompletnej ciszy. - Już słyszeliśmy pomysły o flagach, racach... Nie chcę tego - wolę, żeby to był cichy marsz, który pokaże naszą siłę i solidarność. Mieszkam tu 14 lat, mam córkę, która jest Brytyjką i nie zamierzam się stąd ruszać - powiedział stanowczo.
Rano policja w Harlow poinformowała, że wszystkich sześciu zatrzymanych nastolatków podejrzanych o pobicie Polaka zostało zwolnionych za kaucją do 7 października. Warunki zwolnienia nie zostały upublicznione.
Po południu na miejsce wydarzenia ma udać się nowy ambasador RP w Londynie Arkady Rzegocki, który objął swoje stanowisko we wtorek. W opublikowanym w środę rano krótkim oświadczeniu Rzegocki napisał, że jest "wstrząśnięty zabójstwem polskiego obywatela" i zaznaczył, że "ksenofobiczne podłoże ataku" jest jednym z wątków prowadzonego przez policję śledztwa.
Z kolei poseł Partii Konserwatywnej z Harlow i wiceminister edukacji w rządzie Theresy May, Robert Halfon, przekazał PAP swoje oświadczenie, w którym opisał znaczenie polskiej społeczności w 80-tysięcznym mieście.
"Jestem głęboko zasmucony tragiczną śmiercią Arkadiusza J. w wyniku straszliwego ataku, do którego doszło w sobotę. Przekazuję wyrazy współczucia, nie tylko rodzinie i przyjaciołom ofiar, ale też całej wspaniałej polskiej społeczności Harlow" - napisał.
Halfon podkreślił, że jest dumny z polskiej społeczności, która tchnęła nowe życie w okolice, gdzie biznes wcześniej upadał. Przypomniał również swoją wizytę w lokalnej polskiej szkole sobotniej, chwaląc pracę wolontariuszy i rodziców dbających o związki kulturalne dzieci z Polską.
"Nie możemy się jednak zatrzymać tylko na przerażeniu tym wydarzeniem. Musimy aktywnie wypowiadać się przeciwko rasizmowi w każdej postaci, witając polskie i inne społeczności tak, jak byśmy witali najbliższych przyjaciół. Musimy razem pracować, aby Harlow pozostało dobrym i tolerancyjnym miejscem do życia" - podkreślił poseł.
Do ataku na Polaków doszło w sobotni wieczór. Tuż przed północą dwóch Polaków jedzących pizzę na placu handlowym The Stow zostało zaatakowanych przez grupę ponad 20 nastolatków, chłopaków i dziewczyn.
Przybyły na miejsce patrol policji znalazł obu mężczyzn - 40-letniego Arkadiusza J. i jego 43-letniego kolegę - nieprzytomnych, leżących na chodniku. Obaj zostali natychmiast zabrani do szpitala.
Młodszy z nich zmarł w poniedziałek wieczorem w Addenbrooke Hospital w Cambridge w wyniku odniesionych ran głowy. Starszy został wypisany po krótkiej hospitalizacji i jest w szoku - samego wydarzenia nie pamięta, bo ocknął się dopiero w szpitalu.
Z Harlow Jakub Krupa