Polacy uratowali marynarzy z tonącego statku norweskiego
Polskie służby ratownicze ewakuowały marynarzy z norweskiego kontenerowca "Ocean
Caroline", który zaczął tonąć ok. 50 mil morskich na północ od
Łeby. Jednostka jest obecnie holowana do Szwecji.
Na statku pękło poszycie kadłuba na wysokości ładowni. Statek nabiera wody, jego przechył wynosił ok. 40 stopni - informowała rzecznik prasowy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni Mirosława Więckowska.
Na szczęście kapitan i dwaj inni członkowie załogi pozostający na statku otrzymali od polskich ratowników pompę elektryczną. Dzięki wypompowaniu części wody ze statku udało się zapobiec zwiększeniu jego przechyłu. To z kolei pozwoliło na podjęcie decyzji o holowaniu statku do Szwecji. Wówczas kapitan i dwaj marynarze skoczyli do wody, z której podjął ich polski statek ratowniczy "Bryza" i przetransportował na jeden ze znajdujących się w pobliżu szwedzkich kutrów. Kuter ten holuje teraz norweski statek do Szwecji.
Statek "Ocean Caroline" wysłał sygnał alarmowy o 6.50, wtedy też zaczęła się akcja ratunkowa. W pierwszej kolejności z pokładu ewakuowano ośmiu marynarzy, których zabrał ze statku śmigłowiec Marynarki Wojennej. Wszyscy są bezpieczni, zostali zakwaterowani w Gdyni w Domu Marynarza.
Ośmiu marynarzy ewakuowanych z pokładu kontenerowca przez śmigłowiec Marynarki Wojennej przebywa obecnie w gdyńskim "Domu Marynarza". O wypadku norweskiego statku powiadomione zostało przedstawicielstwo tego kraju w Polsce.
Rzecznik dowódcy Marynarki Wojennej, komandor podporucznik Bartosz Zajda powiedział, że w rejon poleciał śmigłowiec ratowniczy Marynarki Wojennej. Helikopter podjął ze statku ośmiu marynarzy i zawiózł bezpiecznie na lotnisko w Gdyni. Tam przebywają pod opieką Marynarki Wojennej. Z pomocą przybyła też ekipa statku ratowniczego Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa.
Według wstępnych informacji, jednostka nie przewoziła chemikaliów ani szkodliwych substancji, które mogłyby w razie zatonięcia statku doprowadzić do skażenia środowiska.
Uszkodzony statek ma 80 m długości. Należy do norweskiego armatora ISM Managers. Na miejscu awarii wieje sztormowy wiatr i jest wysoka fala.