Polacy nie zostaną długo w Iraku
Polskie oddziały wojskowe zostaną w Iraku
tylko do momentu wyłonienia nowych demokratycznych władz tego
kraju - powiedział premier Leszek Miller. W sobotę Miller rozpoczyna wizytę na Bliskim Wschodzie. 11
listopada odwiedzi Irak.
"Nie chcemy być długo w Iraku, tylko dotąd, dopóki zostaną wyłonione nowe władze, które będą w stanie podjąć odpowiedzialność za Irak. Irak dla Irakijczyków. Nasze oddziały są tam po to, żeby ten moment przemiany demokratycznej przyspieszyć" - powiedział Miller.
Jak dodał, później w Iraku powinni pozostać polscy specjaliści i urzędnicy, którzy mogą przyczynić się do zbudowania dobrej administracji w tym kraju.
Miller przyznał, że czuje się odpowiedzialny za śmierć polskiego oficera. "Czuję się odpowiedzialny, tak jak również czuję się odpowiedzialny za śmierć każdego policjanta, który ginie w starciu z bandytami. Jest mi z tego powodu bardzo przykro i łączę się w smutku i bólu ze wszystkimi, dla których ta śmierć jest autentyczną tragedią" - oświadczył premier.
Premier leci na Bliski Wschód w sobotę. Oprócz Iraku, odwiedzi też Liban, Kuwejt i Jordanię. Będzie to pierwsza wizyta w Iraku szefa rządu jednego z państw koalicji od zakończenia wojny.
Zapytany, czy nie obawia się zamachu na swoje życie podczas wizyty w Iraku, Miller powiedział: "Od dawna planowałem tę wizytę, chciałem być w dniu 11 listopada, w dniu święta narodowego, z polskimi żołnierzami, aby im podziękować za ich trud, za ich wysiłek, za ich znakomite przygotowanie i za to, że czynią wszystko, aby pomóc Irakijczykom w odbudowie kraju i tak potrzebnej stabilizacji" - dodał.