Polacy masowo pozywają swój kraj
Polska znajduje się na czwartym miejscu pod względem ilości skarg składanych do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, zaraz po lub obok takich państw jak Rosja, Ukraina, Turcja, Francja czy Rumunia – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Zdaniem eksperta większość składanych skarg dotyczy podobnych spraw, wynikających m.in. ze złego stosowania prawa, czy też niewłaściwej jego interpretacji.
- Każdego roku Trybunał wydaje ponad 70-80 wyroków w polskich sprawach. Równie wiele osób wygrywa swoje sprawy poprzez zawarcie ugody, na podstawie której rząd polski wypłaca im pieniądze – mówił dr Bodnar w dyskusji nt. tego, czy skarga do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka jest efektywnym sposobem dochodzenia praw. Spotkanie odbyło się w ramach Kongresu Praw Obywatelskich (KPO), którego patronem medialnym jest Wirtualna Polska.
Milowe zmiany?
Według Bodnara najważniejszą obecnie sprawą rozpatrywaną przez Trybunał w Strasburgu jest kwestia ubezwłasnowolnienia 53-letniego Stanisława Kędziora z Rudy Różanieckiej. Po tym, jak kilka lat temu zachorował na schizofrenię, brat złożył wniosek o jego ubezwłasnowolnienie. Mężczyzna nie ma żadnych praw, łącznie z tym, że nie może zawrzeć małżeństwa czy spisać testamentu. Chociaż, jak zapewniał w rozmowie z „Dziennikiem”, „czuje się już dużo lepiej”.
– Wyrok w tej sprawie może oznaczać, że przebudowie ulegnie cały system prawny dotyczący ubezwłasnowolniania osób – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Bodnar. Podobnie, przyznaje, dzieje się z wieloma sprawami, w których jeden człowiek, zmotywowany walką o swoje prawa, powoduje, że ulega zmianie polski system prawny. – Wciąż w wielu aspektach mamy złe przepisy prawne. Wiele osób kierujących skargę do Trybunału nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że ta sprawa będzie miała wielki wydźwięk społeczny czy moralny – mówi Bodnar. Przypomina sprawę Piotra Kozaka, który domagał się prawa do dziedziczenia mieszkania komunalnego po swoim zmarłym partnerze.
Do 1998 r. Piotr Kozak mieszkał w wynajmowanym w Szczecinie lokalu. Po śmierci partnera władze nakazały eksmisję, nie zezwalając tym samym na przepisanie umowy najmu. Mężczyzna skierował sprawę do Sądu Rejonowego w Szczytnie, który uznał, że Kozak nie ma prawa do mieszkania. Takie prawo przysługiwałoby jedynie parom heteroseksualnym, żyjącym w konkubinacie. Po tym, jak sąd oddalił apelację, Kozak skierował sprawę do Trybunału w Strasburgu, który uznał, że brak możliwości wstąpienia w stosunek najmu po zmarłym partnerze homoseksualnym narusza Konwencję Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Uznał, że doszło do naruszenia art. 14 Konwencji dotyczącej zakazu dyskryminacji oraz art. 8 mówiącego o poszanowaniu prawa do życia rodzinnego.
- Kozak nie zdawał sobie wcześniej sprawy z tego, że będzie podawany jako przykład osoby, która umie walczyć o swoje prawa i doprowadza do trwałych zmian w świadomości społecznej, dotyczących osób tej samej płci, a żyjących w związku – mówi dr Bodnar.
Bolączką polskiego wymiaru sprawiedliwości jest przewlekłość postępowania. – Dzięki Trybunałowi polski obywatel może skarżyć się do sądu krajowego, nie musi zgłaszać się z taką sprawą do Strasburga – mówi Bodnar. Taką symboliczną, ale przełomową sprawą, było 10 tys. zł odszkodowania dla Marka Dochnala, lobbysty podejrzanego o pranie brudnych pieniędzy, za przewlekłość w śledztwie prowadzonym przeciwko niemu.
- To pokazuje, że każdy ma prawo do tego, żeby jego sprawę rozpoznać w rozsądnym terminie – mówi Bodnar.
Zauważa, że od pewnego czasu do Trybunału napływa sporo różnych spraw prezentujących drobne – mniejsze lub większe – aspekty funkcjonowania naszego prawa i przepisów prawnych. Polska przypomina pod tym względem inne państwa. – Jedną z nich była właśnie sprawa Piotra Kozaka – mówi Bodnar.
Dodaje, że w Polsce brakuje systemu informowania poszczególnych sądów, prokuratury czy organów administracji publicznej o zapadłych wyrokach Trybunału. Teraz jest tak, że kiedy zapada bezprecedensowy wyrok wobec innego państwa, to władze polskie, poza pewnymi wyjątkami, nie wiedzą nawet, że taki wyrok zapadł. A przecież, idąc przykładem poszczególnych spraw, można naprawiać krajowe ustawodawstwo czy praktyki naruszające prawa człowieka – mówi.
Podkreśla, że Europejski Trybunał Praw Człowieka trwale wpływa na to, co dzieje się w Polsce. – Wiele problemów tkwiących w naszym systemie prawnym, będących zaległościami transformacyjno-ustrojowymi, zostało rozwiązanych dzięki Trybunałowi. Najlepszym przykładem jest kwestia rekompensat za tzw. mienie zabużańskie – mówi Bodnar.
W 2008 roku zapadło 130 wyroków przeciwko Polsce i zasądzono ponad pół miliona euro odszkodowań. - Dziennie do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka spływa ok. 50-70 spraw, z których wybieramy tylko te najważniejsze, najciekawsze, w których faktycznie doszło do poważnych naruszeń praw człowieka, dzięki którym możemy doprowadzić do zmian systemowych – mówi Bodnar. - Niestety jesteśmy organizacją prywatną, o ograniczonych zasobach finansowych i nie możemy pomóc w każdej sprawie - dodaje.
10 lat czekania?
Kryteria są różne, wynikające m.in. z różnorodności prowadzonych przez Fundację programów. Jak choćby: Program Spraw Precedensowych (sprawy mogące wpłynąć na zmianę wadliwych ustaw czy praktyk), Program Interwencji Prawnej (sprawa może nie być aż tak istotna z punktu widzenia przebudowy instytucji prawnych, ale dotyczy rażącego naruszenia praw człowieka) czy też – Obserwatorium ds. Wolności Mediów w Polsce. – Zawsze jest to jakiś wybór, więc wielu osobom niestety musimy odmawiać – mówi Bodnar.
Skargę do Trybunału można złożyć samodzielnie. – W internecie jest wiele instrukcji na ten temat. Ministerstwo Sprawiedliwości oraz Biuro Informacji Rady Europy tłumaczy wiele wyroków zapadających w sprawach polskich i zamieszcza je na stronach internetowych. Można też spróbować poszukać pomocy prawnej u nas w Fundacji czy u profesjonalnych pełnomocników. Obecnie prowadzimy szkolenia radców prawnych, żeby byli przygotowani jako pełnomocnicy do reprezentowania interesów skarżących – mówi Bodnar.
Pytany o sprawę kosztów postępowania przed Trybunałem w Strasburgu, odpowiada, że uzależniona jest ona od wielu czynników, m.in. kosztów pomocy prawnej i czasu trwania sprawy. - Jeśli sprawa jest na etapie dojrzałego postępowania przed Trybunałem (chodzi o sprawy zakomunikowane), to można poprosić o przyznanie ryczałtu na jej prowadzenie. Może on pokryć na przykład koszt wynagrodzenia prawnika. Wynosi on ok. 850 euro – mówi.
Średni czas oczekiwania na wyrok Trybunału w sprawie, informuje WP Bodnar, to ok. 3-4 lata. Zdarzały się też takie, które rozpatrywane były znacznie dłużej, nawet dziesięć lat.
KPO odbyło się w dniach 25-27 marca br. Wszystkie sesje i spotkania miały miejsce w stołecznym kinie Kultura.
Anna Kalocińska, Wirtualna Polska