Świat boi się ataku Izraela. "Musimy szykować się na czarny scenariusz"

- Nie ulega wątpliwości dla nikogo, że odpowiedź Izraela nastąpi, i to odpowiedź militarna - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr hab. Łukasz Fyderek. I podkreśla, że pytanie, które należy teraz postawić, brzmi: jakiej skali to będzie uderzenie.

Rakiety z Iranu uderzyły w izraelską bazę myśliwców F-35
Rakiety z Iranu uderzyły w izraelską bazę myśliwców F-35
Źródło zdjęć: © East News | Claire Hartley/Bav Media/Shutter
Tomasz Waleński

07.10.2024 | aktual.: 07.10.2024 21:43

Wieczór 1 października. Iran wystrzelił właśnie w stronę Izraela ok. 200 pocisków balistycznych.Teheran odpowiada w ten sposób m.in. na śmierć lidera Hamasu Ismaila Hanijję, szefa Hezbollahu Hasana Nasrallaha i irańskiego generała Abbasa Nilforuszana.

- Izrael na ten atak odpowie - przekonuje w rozmowie z Wirtualną Polską dr hab. Łukasz Fyderek, dyrektor Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ. - Wynika to zarówno z zapowiedzi, jak i z całej kultury strategicznej Izraela. Teraz cała trudność polega na tym, czy to będzie uderzenie o charakterze eskalacyjnym, czy deeskalacyjnym - zaznacza.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Polacy mają opuścić Iran

Sytuacja w regionie pozostaje niezwykle napięta. W weekend amerykańskie media informowały, że atak Izraela może nastąpić w ciągu najbliższych 48 godzin. W medialnych spekulacjach padała także data 7 października - rocznica ataku Hamasu, który w 2023 r. zapoczątkował trwającą do dzisiaj wojnę.

W poniedziałek szef MSZ Radosław Sikorski zaapelował o natychmiastowe opuszczenie Iranu. "Jeśli ktoś jeszcze nie posłuchał ostrzeżeń konsularnych MSZ, apeluję: proszę natychmiast opuścić Iran" - napisał Sikorski na platformie X.

Niepokojącym sygnałem była także decyzja o tymczasowym zamknięciu przestrzeni powietrznej nad Iranem, która obowiązywała do poniedziałkowego poranka.

Kwestia odpowiedzi Izraela ma nie być jeszcze jednak przesądzona. Media za oceanem informowały również, że Biały Dom prowadzi na ten temat negocjacje z Tel Awiwem. Dotyczą przede wszystkim potencjalnej listy celów.

Pytanie polega na tym, czy Izrael uderzy w sposób symetryczny do uderzenia Iranu, czyli celując w instytucje militarne, ale konwencjonalnie, nienuklearnie, czy spełni zapowiedzi swoich polityków i uderzy w program nuklearny lub instalacje naftowe, czyli tak zwane cele miękkie, ale związane też z gospodarką i sferą cywilną. I tu tkwi przedmiot negocjacji pomiędzy USA i Izraelem - wskazuje rozmówca WP. Waszyngton ma "zachęcać" do wyboru tej pierwszej ścieżki - uderzenia nieeskalacyjnego, symetrycznego.

Eskalacja czy deeskalacja? Ważna rola USA

Przeszkodą przed obraniem tej drogi może być postawa izraelskiej prawicy - wskazuje ekspert. Ta ma dążyć do całkowitej anihilacji irańskiego programu jądrowego lub programu rakietowego. - Miejmy świadomość, że tego typu działanie jest niemożliwe do zrealizowania w toku jednorazowego uderzenia. Wymagałoby to wielotygodniowej kampanii powietrznej, na co Izrael nie ma w tym momencie środków bez wsparcia Stanów Zjednoczonych - zaznacza jednak dr hab. Fyderek.

Ekspert wskazuje zatem na bardziej realistyczny scenariusz. Izraelscy decydenci, mając świadomość, że jednorazowy atak nie uniemożliwi dalszych ataków rakietowych ze strony Teheranu, mogą zdecydować się na atak na infrastrukturę cywilną.

Atak na cele cywilne będzie skuteczny i będzie potężnym szokiem dla gospodarki irańskiej. Spowoduje on natomiast najprawdopodobniej retaliację - kolejne uderzenie odwetowe, tym razem Teheranu. To jest niebezpieczne, bo rodzi groźbę dalszej eskalacji - tłumaczy rozmówca WP.

- Jeżeli by doszło do takiego uderzenia, to wszyscy musimy się przygotowywać na czarny scenariusz - mówi. Ten skutkowałby także zapewne wzrostem cen ropy i ewentualnym włączeniem się na szerszą skalę Stanów Zjednoczonych do wojny - podkreśla dr hab. Fyderek.

Obawa przed katastrofalnymi skutkami

Także potencjalne uderzenie w instalacje nuklearne byłoby odbierana jako uderzenie eskalacyjne. - Tu znowu stoimy przed ryzykiem, z potencjalnymi katastrofalnymi skutkami - mówi krótko ekspert.

- Sądzę, że jednak odpowiedź izraelska będzie skalibrowana tak, żeby zaspokoić potrzeby wewnątrz polityczne Netanjahu, ale również, żeby nie doprowadzić do dalszej eskalacji. Czyli będzie to raczej uderzenie w cele militarne - wskazuje dr hab. Fyderek. Jako potencjalne cele rozmówca WP wskazuje też irańskie "obiekty morskie", w tym bazy czy okręty.

Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w izraeluizraeliran
Wybrane dla Ciebie