ŚwiatPolacy koczują w namiotach, mieszkańcy się ich boją

Polacy koczują w namiotach, mieszkańcy się ich boją

Północnoirlandzka telewizja UTV dotarła do grupy polskich imigrantów, którzy mieszkają w dzikim obozowisku w Lisburn (Irlandia Płn). Bezdomni Polacy nie mają pracy, ani żadnego wsparcia socjalnego. Okoliczni mieszkańcy się ich boją.

05.03.2012 | aktual.: 05.03.2012 12:30

Dziennikarzom udało się porozmawiać z jednym z Polaków. 52-letni mężczyzna łamaną angielszczyzną opowiada, że on i jego koledzy po raz pierwszy pojawili się z namiotami w tej okolicy blisko rok temu. Jakiś czas później zmuszono ich do opuszczenia terenu, ale teraz wrócili na nowo. - Nie mamy pomocy socjalnej, nie mamy mieszkania, nic, zero pomocy - mówi Polak.

Jest ich trzech. Żaden nie ma pracy, żaden nie ma też pieniędzy na powrót do Polski. Próbowali znaleźć dach nad głową, ale w Simon Community (organizacji zajmującej się dobroczynnością i pomocą potrzebującym) powiedzieli im, że nie ma miejsca. Więc jak na razie żyją w dzikim obozowisku. Mają namioty, stare krzesła, myją się w okolicznym strumieniu, jedzenie gotują na ognisku. Odpadki starają się zakopywać w ziemi.

Polacy chętnie pokazywali ekipie telewizyjnej swoje obozowisko - ognisko, brudne posłania, wiadra z wodą. Okoliczni mieszkańcy nie kryją niechęci do dzikich lokatorów. Obozowisko znajduje się zbyt blisko ich domów. Ludzie się boją, zwłaszcza ci starsi. Boją się obcych, zwłaszcza żyjących w takich warunkach jak polscy bezdomni. Na jednym z namiotów ktoś namalował słowa "Polish out".

52-letni Polak powiedział, że jego kolega żyje w podobnych warunkach kilka kilometrów dalej. W centrum miasta pod chmurką mieszka kolejnych trzech imigrantów z krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Nie wiadomo dokładnie do kogo należy teren, na którym Polacy rozbili namioty. Na pewno jest to grunt prywatny. Dopóki właściciel nie zacznie reagować, władze miasta nie mogą nic zdziałać.

Lokalna policja podkreśla, że wie o istnieniu obozowiska, ale jak na razie Polacy nie popełnili żadnego wykroczenia, nikt przynajmniej takiego faktu nie zgłosił. Nie ma więc powodu do interwencji. Dziennikarski materiał sprawił, że uaktywnili się urzędnicy z wydziału mieszkalnictwa. Rzecznik zapewnił, że każdy bezdomny z terenu miasta powinien się skontaktować z urzędnikami. - Przyjrzymy się wnikliwie każdemu przypadkowi i postaramy się pomóc - zapewnia rzecznik.

Małgorzata Słupska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)