Polacy chcą władzy, ale kto ich zechce?
Wybory parlamentarne na Litwie odbędą się dopiero jesienią, jednak już dziś opozycyjne partie ustawiają się w kolejce po teki i stanowiska ministerialne w nowym rządzie. Opozycję zachęcają do tego sondaże, które wróżą przegraną obecnej centroprawicowej koalicji. W jesiennym podziale władzy zamierza uczestniczyć również Akcja Wyborcza Polaków na Litwie (AWPL), która chce dla siebie cztery teki ministerialne, w tym resortu oświaty.
- Nie mów "hop", póki nie przeskoczysz, w tym przypadku progu wyborczego - przypominają Polakom liderzy litewskich partii, które też szykują się do przejęcia władzy po jesiennych wyborach. Sugerują, że nie oddadzą Polakom upatrzonych przez AWPL resortów. Politolodzy, natomiast uważają, że Polacy, w koalicji z Rosjanami, mają szanse na przekroczenie progu wyborczego i powołanie swojej frakcji w przyszłym parlamencie, to jednak sukces ten może zostać nieskonsumowany, bo ostatnio AWPL traci zdolności koalicyjne, a do tego będzie miała dużą konkurencję w nowym, mocno rozdrobnionym parlamencie.
10 posłów i 3 ministerstwa
Tymczasem lider AWPL, europoseł Waldemar Tomaszewski, oświadczył niedawno, że liczy, na co najmniej 10 mandatów w 141-osobowym Sejmasie (litewskim parlamencie) oraz co najmniej trzy teki ministerialne. Aspiracje partii obejmują resorty oświaty, transportu, rolnictwa oraz gospodarki.
- Nie dzielmy łosia, zanim nie został upolowany - powiedział Wirtualnej Polsce lider Partii Pracy, europoseł Viktor Uspaskich, którego zapytaliśmy, czy jego partia będzie skora do podzielenia się z AWPL "łupem" jesiennych wyborów, tak jak tego oczekuje Tomaszewski. We wszystkich sondażach przedwyborczych partia Uspaskicha zajmuje, bowiem drugą pozycję, tuż za Litewską Partią Socjaldemokratyczną. Zdolności Uspaskicha do układania się zarówno z lewicą, jak i prawicą, w opinii obserwatorów litewskiej sceny politycznej, zapewnią udział jego partii w przyszłej koalicji. Natomiast sam Uspaskich do wyników sondaży i opinii politologów podchodzi ostrożnie i ostrożnie też ocenia plany Tomaszewskiego.
- Od 12 lat uczestniczę we wszystkich wyborach parlamentarnych i samorządowych. Z doświadczenia wiem, że czasami wyniki wyborów są dalekie od naszych oczekiwań - powiedział lider Partii Pracy. I dlatego też niechętnie mówi o planach dotyczących udziału jego partii w podziale władzy po wyborach. Zaznacza jednak, że, podobnie jak dla każdej partii, taki też dla jego ugrupowania, warunkiem udziału w koalicji jest "objęcie resortów, które pozwolą na realizację założeń programowych - gospodarczych i socjalnych". Zaznaczył, że jego partia nie pretenduje do objęcia takich resortów jak obrony narodowej, czy spraw zagranicznych.
- Dla realizacji naszego programu te resorty nie są priorytetowymi, co jednak nie oznacza, że nie mamy swego zdania w tych dziedzinach - podkreśla Uspaskich. Z jego sugestii oraz nieoficjalnych informacji wynika, więc, że po wyborach Partia Pracy sama będzie chciała objąć resort gospodarki, który znalazł się na liście priorytetów lidera AWPL.
Polacy nie mają poparcia
Mocna pozycja Partii Pracy w przyszłym rządzie nie wróży też nic dobrego w kwestii nowelizacji ustawy oświatowej, do której konsekwentnie dąży AWPL, bo podczas głosowania w Sejmasie nad tą ustawą, wszyscy obecni na sali posłowie Partii Pracy, w tym trzech wiceprezesów partii, głosowało za przyjęciem nowelizacji 30 artykułu ustawy, którego odwołania właśnie domaga się AWPL. Polacy chcą, między innymi, odwołania wprowadzenia do polskich szkół nauczania w języku litewskim oraz odwołania ujednoliconego od 2013 r. dla szkół mniejszości narodowych i szkół z litewskim języku nauczania egzaminu maturalnego z języka litewskiego.
W tych kwestiach - jak ustaliliśmy - partia polskiej mniejszości nie może też liczyć na poparcie Partii Socjaldemokratycznej, która jest dziś niekwestionowanym liderem rankingów przedwyborczych, zaś jej lider, poseł Algirdas Butkevicius, w kuluarach sejmowych jest często nazywany przyszłym premier Litwy. Algirdas Butkievicius, zapytany przez Wirtualną Polskę, o to, czy jego partia poprze zmiany ustawy o oświacie proponowane przez AWPL, odparł, że "nie wszystkie i na pewno nie natychmiast". - Niektóre zmiany, jak na przykłada wprowadzenie dłuższego okresu przejściowego dla ujednoliconego egzaminu z litewskiego nie budzą naszych wątpliwości, więc mogą zostać przyjęte. Jednak pozostałe postulaty AWPL wymagają głębszej dyskusji i analizy, zaś ich przyjęcie musi być uwarunkowane zasadą parytetu w odniesieniu do sytuacji szkolnictwa litewskiego w Polsce - wyjaśnił Butkievicius.
Tradycyjny resort lewicy
Socjaldemokraci, którzy w większości zagłosowali za przyjęciem 30 artykułu ustawy oświatowej, zapowiedzieli też, że w razie swojej wygranej nikomu nie oddadzą teki ministra oświaty. Mają już nawet swego kandydata na to stanowisko. Ma go objąć rektor Uniwersytetu Wileńskiego, Benediktas Juodka. Lewica zamierza również przejąć wypatrzone przez Tomaszewskiego ministerstwo transportu, które nieoficjalnie jest nazywane "tradycyjnym resortem lewicy".
- Bądźmy szczerzy - w każdym układzie nikt Polakom nie odda teki ministra oświaty - nie ma złudzeń prezes Związku Chłopów i Zielonych, Ramunas Karbauskis, ale nie wyklucza też, iż polska partia faktycznie znajdzie się w koalicji rządowej.
- Przypuszczam, że Akcja przekroczy próg wyborczy i będzie pożądanym partnerem koalicyjnym, nawet dla konserwatystów, którzy - jeśli zabraknie głosów do stworzenia większości - potrafią zmienić się i mogą nagle dostrzec, że Polacy są, jednak dobrym partnerem do współpracy - ironizuje Karbauskis. Co więcej, uważa on, że jeśli wybory z dużą przewagą wygrają socjaldemokraci, to AWPL może zostać poza koalicją rządową.
- Nie wykluczam, że i sami socjaldemokraci mogą okazać się poza głównym nurtem partii, które stworzą rząd koalicyjny, jeśli nam oraz kilku innym mniejszym partiom uda się wprowadzić do Sejmu po kilku lub kilkunastu posłów - uważa Karbauskis, który liczy na zdobycie od 10 do 15 mandatów, a nawet na stanowisko premiera. Choć mówi, że dobrze zna się z europosłem Tomaszewskim, to nie odda mu resortu oświaty, jak też rolnictwa - kolejnego z listy AWPL.
- Tomaszewski jest doświadczonym politykiem i mówi to , co od niego oczekują wyborcy, ale nikt nie odda AWPL resortu oświaty i Polacy dobrze to wiedzą. Przy dobrym układzie mogą najwyżej liczyć na stanowisko wiceministra - mówi Karbauskis, zaznacza jednak, że dzisiejsze oczekiwania i plany partii są wyłącznie częścią kampanii wyborczej.
- Dopiero po wyborach, po podliczeniu głosów będą możliwe realne negocjacje, w których dzisiejsze oświadczenia nie będą nawet brane pod uwagę, każdy otrzyma według swoich możliwości i uzyskanych głosów - zauważa lider partii chłopskiej. Dlatego - jego zdaniem - nie należy dziś przejmować się też antypolską retoryką niektórych partii, szczególnie rządzących konserwatystów, ale też nie należy oczekiwać, że ta retoryka złagodnieje do wyborów.
Zrobili z polskiej mniejszości wrogów litewskości
- Sprawy polskiej mniejszości zostały mocno upolitycznione i to zresztą nie z winy samych Polaków. Jednak do wyborów nie należy oczekiwać, że któraś z litewskich partii ośmieli się na zmianę tej sytuacji. Niestety, konserwatyści zrobili z polskiej mniejszości wrogów litewskości i budują na tym swoją kampanię. Dlatego każdy, kto dziś ośmieliłby się temu przeciwstawić naraża się na oskarżenie o zdradę interesów narodowych - zauważa Karbauskis. Tłumaczy też, że również z pobudek koniunkturalnych trzej posłowie jego partii przed rokiem głosowali za nieprzychylną Polakom nowelizacją ustawy oświatowej. Natomiast po wyborach, zdaniem Karbauskisa, AWPL może liczyć na poparcie chłopów i zielonych w kwestii odwołania tej nowelizacji. - W porównaniu z problemami, jakie mamy w gospodarce, sprawy polskiej mniejszości są banalne i łatwe do rozwiązania, jednak dla rządzących, są one dziś tematem zastępczym, wyolbrzymianym właśnie dla zatuszowania tych prawdziwych problemów - ocenia lider Związku Chłopów i Zielonych.
Tymczasem politolog, dr Andrzej Pukszto, kierownik katedry politologii na Uniwersytecie im. Witolda Wielkiego w Kownie, daleki jest od bagatelizowania antypolskiej retoryki. Jego zdaniem obydwie strony posunęły się już za daleko, żeby po wyborach zwyczajnie przejść do negocjacji w sprawie koalicji. Politolog nie ma większych wątpliwości, że AWPL uda się przekroczyć próg wyborczy oraz że będzie miała swój klub w nowym parlamencie.
Za dużo zostało powiedziane
- Niemniej wejście do koalicji rządzącej nie będzie łatwe, bo mimo antypolskiej retoryki również padały niepotrzebnie ostre wypowiedzi ze strony Waldemara Tomaszewskiego, co zniechęca litewskie partie do współpracy z AWPL i pomniejsza jej zdolności koalicyjne - zauważa dr Pukszto. Jego zdaniem, jeśli do wyborów obydwu stronom uda się nie eskalować jeszcze bardziej napięcia, to AWPL prawdopodobnie zostanie zaproszona do koalicji rządzącej, a o jej względy będzie zabiegała zarówno lewica, jak też obecnie współrządzący konserwatyści. Zdaniem dr Pukszty, trudno, jednak jest wyobrazić sobie, żeby Polacy poszli na współpracę z konserwatystami.
- Widziałbym ich na pewno w koalicji centrolewicowej, ale nie z konserwatystami - mówi nam Puszto. Zauważa też, że ze względu na ewentualne zmiany w trakcie kampanii wyborczej, trudno jest dziś prognozować, na ile tek ministerialnych w nowym rządzie AWPL może ewentualnie liczyć. Wszystko będzie zależało od tego, jak bardzo głosy AWPL będą potrzebne litewskim partiom.
Mówiąc o stanowiskach nie sposób pominąć osoby, które te stanowiska mogłyby objąć. Lider AWPL oświadczył, że w jego partii jest wielu doświadczonych fachowców, którzy mogliby objąć stanowiska ministerialne. W samej partii nie chcą, jednak rozmawiać na ten temat. - Skoro lider mówi, to na pewno tak jest. Przecież byliśmy w rządzie Gediminasa Kirkilasa i mieliśmy stanowisko wiceministra spraw zagranicznych. Wcześniej też było stanowisko wiceministra oświaty - mówi nam jeden z członków AWPL z otoczenia lidera, przezornie, jednak prosi, żeby nie wymieniać jego nazwiska.
Tymczasem pozostali rozmówcy otwarcie przyznają, że mają wątpliwości, czy AWPL znajdzie w swoich szeregach kompetentne osoby na stanowiska ministerialne. - Nie wystarczy chcieć, bo trzeba też mieć, kim te stanowiska obsadzić - zauważ lider socjaldemokratów.
"My mamy lepszych kandydatów"
- Trzeba liczyć siły na zamiary, bo wystarczy już nam niekompetentnych ministrów. Z całym szacunkiem do Polaków i AWPL, ale ja dziś nie znam żadnego kandydata, który mógłby dorównać swoją wiedzą i doświadczeniem naszym kandydatom. Oczywiście, mogę się mylić - mówi Karbauskis.
Tymczasem politolog dr Andrzej Pukszto uważa, że AWPL raczej nie miałaby problemów ze znalezieniem odpowiednich ludzi na stanowiska ministerialne. Jednak - jego zdaniem - tym razem polska partia musiałaby mieć bardzo mocnych kandydatów na ministrów i nie tylko ze względu na konkurentów ze strony ewentualnych partnerów koalicyjnych. - Ministrów zatwierdza prezydent, a wcześniejsze doświadczenia pokazują, że prezydent Dalia Grybauskaite surowo ocenia kandydatów. W tym kontekście duże też znaczenia mają relacje poszczególnych partii z panią prezydent. A niestety, relacje AWPL z panią Grybauskaite, w najlepszym razie są dzisiaj nijakie - zauważa dr Andrzej Pukszto.
Z Wilna dla polonia.wp.pl
Stanisław Tarasiewicz