PolskaPół roku więzienia za jazdę po pijanemu na... rowerze

Pół roku więzienia za jazdę po pijanemu na... rowerze

Sąd nie miał innego wyjścia, jak wsadzić go do więzienia. Prawo jest surowe - jeśli zostałeś skazany i sąd wymierzył ci karę więzienia w zawieszeniu, a w krótkim czasie znowu złamiesz prawo - idziesz do więzienia. Z takim losem musi pogodzić się 62letni mieszkaniec Jabłonki, jednak w jego przypadku cała sprawa zakrawa na absurd.

Pół roku więzienia za jazdę po pijanemu na... rowerze

26.10.2005 | aktual.: 26.10.2005 08:33

W grudniu 2003 roku rowerzysta został zatrzymany w Jabłonce przez policję. Wynik badania alkomatem nie pozostawiał złudzeń: rowerzysta był pijany - miał 2,64 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. A że jazda pod wpływem alkoholu jest przestępstwem, musiał odpowiedzieć za to przed sądem. Ten skazał go na pół roku więzienia - wykonanie kary zawiesił na dwa lata. Zanim jednak sprawa znalazła swój finał w sądzie, w sierpniu 62-letni rowerzysta ponownie miał spotkanie z policjantami. I tym razem badanie alkomatem wykazało, że jest pijany. Sprawa trafiła do sądu, mężczyzna dostał kolejny wyrok - pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Wkrótce wyszło jednak na jaw, że miał już wcześniej wyrok za jazdę po pijanemu i sąd zarządził wykonanie pierwszej kary.

Sąd nie miał wyboru Na nic zdało się zażalenie skierowane do Sądu Okręgowego, który utrzymał postanowienie w mocy. Na początku października wszystko stało się jasne: 63-latek musi stawić się w więzieniu, żeby odsiedzieć karę.

Zdzisława Sabała-Klocek, sędzia i wiceprezes Sądu Rejonowego w Nowym Targu: - W takich sytuacjach sąd nie ma innego wyboru. Jeśli oskarżony został skazany przez sąd na karę pozbawienia wolności w zawieszeniu za przestępstwo umyślne, jeśli w okresie próby, na jaki wykonanie tej kary zostało zawieszone po raz kolejny dopuści się podobnego przestępstwa, jak w tym przypadku, ogłaszając wyrok sąd zarządza wykonanie pierwszej kary, czyli kary więzienia. To obligatoryjne i sąd musi tak postąpić, gdyż obligują go do tego przepisy Kodeksu Karnego.

Oj, to była moja głupota! O dziwo, zastaliśmy wczoraj w domu rowerzystę, który ma karę za jazdę na rowerze po pijanemu odsiedzieć w nwosądeckim więzieniu. - Wczoraj byłem w Nowym Targu, mój kurator powiedział, żeby się nie martwić, bo siedzieć nie pójdę - twierdzi. Próbowaliśmy to potrwierdzić w sądzie, ale kurator nie chciał z nami rozmawiać. - Przez głupi rower tyle dziadostwa się porobiło. Dwa razy złapali mnie w tym samym miejscu. To było zaraz koło jarmarku. Za drugim razem to jechałem nie wiedząc, że już wydano wobec mnie wyrok w tej sprawie. Kolegium płacić będę na raty, bo nie mam innych możliwości. Mam jedynie rentę rolniczą co trzy miesiące, dlatego sąd zgodził się, abym mógł płacić po trochę, co jakiś czas. Panie, po co ja do tego więzienia miałbym iść, przecież pan widzi, że stary jestem i schorowany. Ten rower to była straszna głupota z mojej strony - kończy.

Sąsiadom go szkoda Sąsiedzi wiedzą o rowerowych wyczynach mężczyzny. - Podobno miał nawet iść siedzieć. Ale panie, po co? Przecież to kaleka, trzeba by było tylko w więzieniu go karmić. Na pewno źle zrobił, ale trudno wydać wobec człowieka już w podeszłym wieku taki wyrok - mówi sąsiad. Sąsiadka dodaje: - No, lubi sobie wypić, ale cóż zrobić, rozpił się po śmierci żony. Jest naprawdę porządnym człowiekiem, nikomu nie wadzi. Szkoda, że tak się uparł na ten rower. Widać policja nie chciała mu przepuścić. Widzi pan, ja to jestem strasznie zła na jazdę po pijanemu i to go w niczym nie usprawiedliwia, ale wsadzać go do więzienia naprawdę nie potrzeba. Z drugiej strony to, co wyrabia młodzież autami pod tymi dyskotekami, to jakoś uchodzi uwadze policji - dodaje.

Józef Słowik

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)