Sprawa zaczęła się w lutym, kiedy Bogdan B. zgłosił się do prokuratury twierdząc, że dokonał zabójstwa. Jego wersja zdarzeń była wiarygodna, utrzymywał, że do morderstwa doszło z powodów finansowych. - Miał uderzyć ofiarę twardym przedmiotem, a następnie zakopać zwłoki za pomocą przygotowanej wcześniej łopaty - powiedział portalowi Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Prokuratura szybko zdecydowała o zastosowaniu wobec podejrzanego aresztu. Na poszukiwania zwłok wyruszyli biegli wyposażeni w georadary, przeprowadzono też analizę map i planowano nawet wycinkę lasu - wszystko bez skutku
Sam Bogdan B. nie potrafił wskazać dokładnego miejsca zakopania ciała, wzbudziło to podejrzenie śledczych. W końcu przebadano go wariografem - okazało się, że kłamał. Ostatecznie przyznał się, że nikogo nie zabił i zmyślił całą historię, bo znajdował się trudnej sytuacji finansowej i chciał przezimować w areszcie.
Mężczyzna opuścił areszt w poniedziałek, spędzając w nim na koszt podatnika sześć miesięcy. Może jednak wrócić za kratki, gdyż czeka go postępowanie w sprawie złożenia fałszywego zawiadomienia o przestępstwie, za co grozi do dwóch lat więzienia - czytamy na portalu tvp.info.
NaSygnale.pl: Yakuza - poznaj historię japońskiej mafii