Pół miliona za obrazę Wellman. "To odpowiednia kwota"
Jacek Piekara musi zapłacić prawie pół miliona złotych za obrazę Doroty Wellman. Pisarz jest oburzony kwotą i składa do sądu zażalenie. Jednak prawniczka Wellman uważa, że to suma adekwatna do poniesionej krzywdy, a dziennikarka… i tak nie dostanie z niej nic.
Pisarz Jacek Piekara umieścił obraźliwy wpis na Twitterze w październiku. - "Do aborcji potrzebne jest zapłodnienie... Do zapłodnienia potrzebny jest seks... Dobrze wiedzieć, że Dorocie Wellman nie grozi aborcja" - napisał. Słowa te wywołały burzę, a dziennikarka skierowała sprawę do sądu. Teraz zapadł wyrok: pisarz musi zapłacić łącznie ponad 470 tys. złotych.
Skala naruszenia była rażąca, więc kwota jest adekwatna
Mecenas Anna Kruszewska, która reprezentuje Dorotę Wellman, zwraca uwagę, że jej klientka nie domagała się takiej sumy pieniędzy. - Zażądała 25 tysięcy złotych na cele społeczne i przeprosin w dwóch popularnych tytułach prasowych – informuje w rozmowie z Wirtualną Polską.
Tymczasem pisarz wyliczał na Twitterze: "Czego żąda ode mnie Wellman: - 360 tys. - przeprosiny - 75 tys. - kolejne przeprosiny - 25 tys. - wpłata na fundację - 6 tys. - jej koszta procesowe".
Jak się okazuje, astronomiczna kwota to koszt publikacji przeprosin. Jacek Piekara opublikował oświadczenie reprezentującej go kancelarii, w którym czytamy, że koszt zamieszczenia ogłoszeń w dwóch tytułach prasowych to 427 tys. złotych.
Kruszewska zauważa, że pod uwagę należy wziąć to, jak popularny był wpis Jacka Piekary. - Nośność przeprosin musi być adekwatna do skali naruszenia. Tutaj skala naruszenia była rażąca - tłumaczy. Dodaje też, że ich wyliczenia dotyczące kosztów publikacji przeprosin są inne.
Jacek Piekara nie wiedział o procesie?
Oburzenie Jacka Piekary wywołuje też inna kwestia. Jak twierdzi, o procesie nawet nie został zawiadomiony. - Sąd wysyłał powiadomienia na niewłaściwy adres. Nasz klient nie wiedział, że proces się toczy, nie zajął stanowiska, nie było go na rozprawie – informuje reprezentujący pisarza adwokat Wojciech Zieliński.
Sąd miał wysyłać pisma na adres, pod którym pisarz nie mieszka już od… ośmiu lat. I, zgodnie z tym tłumaczeniem, dlatego nie wniósł wobec wyroku sprzeciwu. O sprawie miał się dowiedzieć dopiero od komornika, gdy wszczęto już postępowanie egzekucyjne. Anna Kruszewska zauważa jednak, że Jacek Piekara nie przedstawił żadnego dowodu, który wskazywałby na inne miejsce zamieszkania.
Sprawa ponownie w sądzie
Jak dowiedzieliśmy się od prawników Jacka Piekary, zażalenie na decyzję sądu zostało już złożone. Prawnicy będą starać się o "merytoryczny spór" z Dorotą Wellman. - Liczymy, że sąd przywróci termin złożenia sprzeciwu – mówi adwokat pisarza. Jeżeli sąd termin przywróci, to sprawa trafi ponownie do sądu, a Jacek Piekara będzie mógł stawić się na rozprawie.
Natomiast Anna Kruszewska ma nadzieję, że sprawa nie skończy się tak, jak wiele innych podobnych. - Zwykle przeprosiny pokazują się po dwóch czy trzech latach, często są niewidoczne dla czytelników. Trudno wtedy mówić o zadośćuczynieniu krzywdzie poniesionej przez osobę poszkodowaną. Tutaj chodzi o to, aby tak nie było – podsumowuje.
Trwa ładowanie wpisu: twitter