Pojednawczy Bush w ONZ
Media amerykańskie są zgodne, że w przemówieniu na sesji Zgromadzenia Ogólnego NZ w środę prezydent George Bush okazał pojednawczy ton, sygnalizujący chęć poprawy stosunków jego rządu z ONZ i z sojusznikami USA.
15.09.2005 17:45
Czwartkowy "Washington Post" porównuje wystąpienie Busha z jego poprzednimi przemówieniami na tym samym forum, m.in. w 2002 r., kiedy wzywał ONZ do poparcia twardego kursu wobec Iraku, sugerując, że od tego zależy dalszy sens istnienia organizacji.
Tym razem - zwraca uwagę dziennik - swoje apele o kontynuowanie globalnej wojny z terroryzmem i szerzenie demokracji na świecie połączył z poparciem inicjatyw ONZ na rzecz walki z nędzą, głodem i chorobami zakaźnymi.
Tego przesunięcia akcentów nie zapowiadały wcześniejsze zabiegi ambasadora USA przy ONZ Johna Boltona o usunięcie z końcowego dokumentu szczytu ONZ odniesień do takich inicjatyw organizacji jak program zmniejszenia rozmiarów ubóstwa na świecie o połowę do 2015 roku.
Administracja Busha wycofała się z takiego stanowiska, a prezydent w swym przemówieniu powiedział jednoznacznie, że USA popierają tak wytyczony cel walki z ubóstwem.
"W środowym przemówieniu Busha nie było konfrontacyjnego tonu z poprzednich wystąpień w ONZ i starał się on podkreślać wspólne cele i programy" - pisze "Washington Post".
Podobnie interpretuje wystąpienie prezydenta czwartkowy "New York Times", przypominając, że na początku podziękował on za pomoc dla USA po huraganie Katrina.
"Bush uderzył w środę w pojednawczy ton, przedstawiając się jako wdzięczny przywódca supermocarstwa, które otrzymało ostatnio pomoc z całego świata. Był to ton o wiele bardziej wyciszony niż trzy lata temu, kiedy wzywał ONZ do stawienia czoła Saddamowi Husajnowi" - pisze z aprobatą nowojorska gazeta.
"Zamiast ogłaszać, jak w przeszłości, że kraje muszą wybrać, 'czy są z nami czy przeciw nam' (w wojnie z terroryzmem), Bush zaprezentował się jako przywódca jednego z wielu państw walczących z tymi samymi plagami" - czytamy w analizie "New York Timesa".
"Washington Post" jest zdania, że przemówienie Busha to kolejny sygnał, że w drugiej kadencji pragnie on naprawić stosunki z krajami zniechęconymi do niego wskutek jego polityki nieliczenia się z opinią i wolą innych krajów.
"Od początku drugiej kadencji Bush stara się wyciągać rękę do świata zdumionego jego decyzjami w polityce zagranicznej i działaniami w pierwszej kadencji" - pisze analityk dziennika Glenn Kesler, przypominając, że prezydent już cztery razy w tym roku odwiedził Europę.
Obserwatorzy zwrócili też uwagę, że nie wspomniał w swym przemówieniu o konflikcie z Iranem - co jest jednym z punktów spornych w stosunkach USA z krajami europejskimi - ani o aferze korupcyjnej, związanej z programem "Ropa za żywność" w ONZ.
USA zgodziły się też ostatecznie na deklarację szczytu ONZ ze znacznie rozwodnionymi zapisami na temat reformy tej organizacji.
Tomasz Zalewski