Polska"Pogrom kielecki" trzeba wyjaśnić

"Pogrom kielecki" trzeba wyjaśnić

60 lat temu, 4 lipca 1946 roku doszło do "pogromu kieleckiego" - z rąk mieszkańców miasta zginęło wówczas 39 Żydów. Powodem była fałszywa informacja o porwaniu polskiego chłopca przez Żydow, rzekomo w celu rytualnego mordu. Mimo, że chłopiec się odnalazł, kilkusetosobowy tłum napadł na mieszkańców kamienicy, w której jakoby miał być przetrzymywany. Wezwani do tłumienia pogromu milicjanci i żołnierze przyłączyli się do napastników. Wkrótce po pogromie w pokazowym procesie skazano kilkanaście osób.

04.07.2006 | aktual.: 04.07.2006 10:19

W latach 90. IPN rozpoczął własne śledztwo w tej sprawie. Rzekomo porwany chłopiec, Henryk Błaszczyk - przesłuchiwany już jako dorosły człowiek - zmieniał zeznania i zasłaniał się niepamięcią. Twierdził między innymi, że do opowiedzenia nieprawdziwej historii porwania przez Żydów namówił go ojciec.

Stanisław Krajewski, członek Gminy Żydowskiej, współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydow podkreśla, że pogrom kielecki to sprawa, o której ciągle trzeba rozmawiać. Przypomina, że od wydarzeń upłynęło 60 lat, a pamięć o pogromie kieleckim jest cały czas żywa.

Historyk IPN Jan Żaryn podkreśla, że wyjaśnienie wszystkich aspektów tragedii jest potrzebne Polakom i Żydom.

Według historyka niechęć do Żydów była spowodowana tym, że stanowili oni 37% wyższej kadry Ministerstwa Bezpieczeństwa Narodowego.

Podkreśla, że te historyczne wyjaśnienia nie mogą być usprawiedliwieniem zbrodni popełnionej na niewinnej ludności.

Jan Żaryn przypomina, że bezpośrednio po wydarzeniach, pogrom wykorzystano propagandowo by uzasadnić nowy porządek polityczny w powojennej Polsce.

Odium jakie spadło na całe społeczeństwo polskie odwróciło uwagę Zachodu od sfałszowanego referendum czerwcowego, które legitymizowało w Polsce socjalizm - podkreśla Jan Żaryn. Jego zdaniem, o to właśnie chodziło komunistom.

Historyk przyznaje, że nie ma stuoprocentowych dowodów na to, że polskie lub sowieckie służby sprowokowały pogrom. Są na to jednak poważne poszlaki.

Śledztwo IPN prowadzone w tej sprawie umorzono w 2004 roku z braku dostatecznych dowodów, iż miała miejce prowokacja.

Mimo przesłuchania 170 świadków prokurator IPN nie znalazł podstaw, by postawić komukolwiek zarzuty.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)