Podziemny pożar w kopalni węgla "Bielszowice"
Podziemny pożar, spowodowany prawdopodobnie
samozapłonem węgla, wyłączył w nocy z
eksploatacji jedną ze ścian wydobywczych kopalni "Bielszowice" w
Rudzie Śląskiej. Nikomu z 54-osobowej załogi nic się nie stało. W
kopalni trwa akcja przeciwpożarowa.
12.02.2005 | aktual.: 12.02.2005 12:08
Jak poinformował Wyższy Urząd Górniczy (WUG) w Katowicach, pożar ma miejsce 840 metrów pod ziemią, w rejonie ściany 780b. Akcja ratownicza polega na odizolowaniu rejonu pożaru od pozostałej części kopalni.
Tzw. pożary endogeniczne, czyli spowodowane samozapłonem węgla, to naturalne zjawisko w górnictwie podziemnym. Często takiemu pożarowi nie towarzyszy ani ogień ani dym, a o tym, że jest pożar, informują tylko czujniki aparatury pomiarowej, stwierdzające przekroczony poziom tlenku węgla. Tak jest i w tym przypadku.
Aby ugasić pożar, konieczne jest odcięcie dopływu powietrza do zagrożonego rejonu, zwykle za pomocą specjalnych tam izolacyjnych i przeciwwybuchowych. W ciągu kilku tygodni pożar wygasa. W tym czasie nie można prowadzić tam wydobycia węgla.
Jak informują przedstawiciele kopalni, pożar na poziomie 840 m nie wpłynie na pracę pozostałej części zakładu, który po weekendowej przerwie normalnie wznowi wydobycie z pozostałych ścian.
To już drugie w tym roku nieszczęśliwe zdarzenie w kopalni "Bielszowice". 27 stycznia, również 840 metrów pod ziemią, doszło tam do silnego wstrząsu i tąpnięcia. 41-letni elektromonter zginął na miejscu, a dwóch górników zostało rannych. W rejonie wstrząsu przebywało 30 osób, które zostały ewakuowane.
Natomiast od 28 stycznia ratownicy prowadzą akcję przeciwpożarową w mysłowickiej kopalni "Wesoła", gdzie również doszło do samozagrzania się węgla. Przez cały czas kontrolowany jest skład powietrza w zagrożonym rejonie, w obrębie likwidowanej ściany wydobywczej 665 m pod ziemią. Gdy pojawił się pożar, w pobliżu nie było pracowników.
W ubiegłym roku w całym polskim górnictwie zginęło 14 górników, z czego 10 w kopalniach węgla kamiennego, wobec 28 rok wcześniej w kopalniach węgla kamiennego i 38 w całym polskim górnictwie. W tym roku w kopalniach zginęło dwóch górników.