Podziemny labirynt w Będzinie
W Będzinie powiało sensacją. Pod Wzgórzem
Zamkowym odkryto podziemne lochy! O ich istnieniu do tej pory
wiedziała zaledwie garstka osób - pisze "Trybuna Śląska".
21.08.2004 | aktual.: 21.08.2004 09:08
Janusz Mieduniecki, Aleksander Chronowski i Rafał Grzybek na własne ryzyko penetrowali ciemne chodniki. Chcą, aby zostały gruntownie przebadane przez specjalistów, a w przyszłości stanowiły największą atrakcję tego miasta - podaje dziennik.
Janusz, Aleksander i Rafał znają się od dzieciństwa. Gdy byli w podstawówce, wspólnie wchodzili do podziemnych korytarzy i szukali skarbów. Jeszcze kilkanaście lat temu istniały co najmniej trzy dobrze zachowane wejścia. Obecnie wszystkie przysypane są gruzem. Po latach zabawa przerodziła się w pasję. Udało im się nanieść na mapę topograficzną miasta gęstą sieć chodników. Mają one ponad pół kilometra długości - informuje "Trybuna Śląska".
Wspólnie pokonując strach, przemierzyliśmy je niejeden raz. Dlatego udało się nam narysować ich przebieg - mówi Janusz Mieduniecki. Jak twierdzi, wyprawy nie były bardzo niebezpieczne, gdyż chodniki są doskonale zachowane. Częściowo zostały wybetonowane, choć pokaźne fragmenty wyżłobione są w litej skale - pisze gazeta.
Jednym z ciekawszych miejsc jest niewielki labirynt i dwie jaskinie. Widząc to miejsce pierwszy raz czuliśmy się jak prawdziwi odkrywcy. Ma niesamowity klimat - mówi Aleksander Chronowiecki.
Rafał Grzybek niedawno został kierownikiem referatu kultury będzińskiego magistratu i zainteresował lochami prezydenta miasta. Ten zdecydował się na uruchomienie procedury zmierzającej do inwentaryzacji chodników - podaje "Trybuna Śląska".
Teraz mamy odpowiedni klimat. Pomysł bardzo się spodobał i liczę, że uda się doprowadzić do tego, że podziemne chodniki staną się jedyną w swoim rodzaju atrakcją regionalną. Mogę sobie już wyobrazić grupy wycieczek w kaskach zwiedzające podziemia z przewodnikiem. Może już niedługo... - mówi Rafał Grzybek. (PAP)