Podwyżki dla posłów. Antoni Dudek: to był klasyczny chwyt Kaczyńskiego
W piątek posłowie opozycji ramię w ramię z obozem rządzącym zadecydowali o podwyżkach dla siebie. Zapytaliśmy profesora Antoniego Dudka, autora „Historii politycznej Polski po 1989 roku”, jakie ta decyzja będzie miała konsekwencje.
Jan Rojewski: Wyborcy na długo zapamiętają to miotanie się opozycji?
Antoni Dudek: Pamięć wyborców – co do zasady – jest krótka, w spawach dotyczących pieniędzy trochę dłuższa, ale bez przesady. Przez najbliższe trzy lata wydarzy się tyle, że podczas kolejnej kampanii wyborczej nikt nie będzie o tym pamiętał.
Po co w ogóle posłowie opozycji głosowali za, skoro PiS i tak ma sejmową większość?
To był klasyczny chwyt Kaczyńskiego. Test na inteligencję dla opozycji, który ta oblała. Gdyby PiS pozostał w tej sprawie sam, a opozycja głosowałaby przeciwko, to pomimo senackiego weta, posłowie KO i Lewicy otrzymaliby podwyżki. Wtedy to PiS dostałby łatkę pazernej partii władzy, ale przez to, jak zachowała się opozycja, jest to kompletnie bez znaczenia.
Widać, że część opozycji jest tak sfrustrowana niskimi płacami, że zupełnie nie zrozumiała skutków swojej decyzji. Tymczasem właśnie unaoczniono, że całe teatrum śmiertelnej wojny z PiS-em kończy się tam, gdzie zaczynają się konfitury.
Frustracja posłów to jedno, ale co stało się z liderami, a w szczególności z Borysem Budką?
Zupełnie nie rozumiem liderów opozycji i Borysa Budki. Zgadzam się z twittem Donalda Tuska, która wyliczył czym teraz opozycja powinna się zajmować: epidemią, rewolucją na Białorusi, zbliżającą się recesją.
Następnie zaapelował do opozycji, żeby ta się ogarnęła, a to przychodzi jej z trudem. Często nie rozumiałem Grzegorza Schetyny, ale takie sytuacje jak ta pokazują, że zmiana lidera w KO nie przyniosła jakościowych efektów.
Czy jest dobry czas, by decydować o podwyżkach dla władzy
Moim zdaniem tak. Idealny czas na podwyżki był wtedy, kiedy Jarosław Kaczyński, w populistycznym geście, zdecydował się pensje posłów obniżyć, czyli w czerwcu 2018 roku.
Niskie pensje stanowią problem szczególnie w przypadku wiceministrów, trudno o specjalistów w swoich dziedzinach, którzy zgodziliby się pracować za takie pieniądze, jednocześnie biorąc na siebie polityczną odpowiedzialność. Jest to kolejna sprawa, którą można było dawno rozwiązać i więcej do niej nie wracać.