Podwyżki dla lekarzy rujnują polskie szpitale
Dyrektor częstochowskiego szpitala na
Parkitce Zbigniew Strzelczak poprosił pracowników, by na cztery
miesiące dobrowolnie zrezygnowali z wywalczonych w czasie strajków
podwyżek, bo placówka znajduje się w fatalnej sytuacji finansowej
i walczy o przetrwanie. Załoga odrzuciła prośbę dyrektora. Ale źle
jest nie tylko w Częstochowie. W wyniku podwyżek rośnie dziura budżetowa wielu szpitali - ocenia "Polska Dziennik Zachodni".
11.03.2008 | aktual.: 11.03.2008 02:03
W Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku zaproponowano odroczenie wypłaty podwyżek do końca roku. Pracownicy nie zgodzili się na propozycję. Ogłosiliśmy pogotowie strajkowe. Okazało się, że nie ma pieniędzy na wzrost wynagrodzeń - mówi dr Tomasz Underman ze Szpitala Miejskiego w Rudzie Śląskiej.
Z danych Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego wynika, że wskutek podniesienia płac w kilkunastu szpitalach, należących do samorządu województwa, zostanie przekroczony plan finansowy. W sumie dziura budżetowa wyniesie ponad 36 mln złotych!
A długi wymagalne, zatem te, których termin płatności minął dla wszystkich szpitali marszałkowskich wynoszą ok. 133 mln złotych i niestety rosną. W samym styczniu znaczące straty odnotowano np. w szpitalu św. Barbary w Sosnowcu ok. 3 mln zł, na Parkitce ponad 2 mln zł, w wojewódzkim w Tychach ponad 1 mln zł - wylicza Sergiusz Karpiński z sejmikowej Komisji Zdrowia - W niektórych placówkach płace przekraczają 70% budżetu!
Dyrektorzy uwierzyli w zapewnienia minister zdrowia Ewy Kopacz o zwiększeniu kontraktów i podnieśli płace. Tymczasem szpitale otrzymują środki w ramach aneksów, które przedłużają zeszłoroczne, marne, umowy. Nowy system finansowania ma obowiązywać od lipca. Sceptycy twierdzą jednak, że ministerstwu uda się go wprowadzić dopiero od nowego roku. Większość umów obowiązuje do końca marca. Jeśli pieniędzy nie będzie czeka nas gorący kwiecień - twierdzi dr Underman.