PolskaPodporucznik znęcała się nad marynarzami

Podporucznik znęcała się nad marynarzami

Na karę 10 miesięcy ograniczenia wolności w
zawieszeniu na dwa lata skazał gdyński wojskowy sąd
garnizonowy 26-letnią podporucznik Agnieszkę A., oskarżoną o
znęcanie się nad marynarzami służby zasadniczej w jednostce w
Rozewiu.

13.10.2006 | aktual.: 13.10.2006 14:17

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Sąd uznał, że Agnieszka A. jest winna poniżania żołnierzy, przekraczania uprawnień oraz znęcania się nad 11 żołnierzami. Jak ustalono podczas śledztwa, podporucznik jako dowódca plutonu rozpoznania skażeń i oficer dyżurny w jednostce od sierpnia 2004 r. do lutego 2005 r. za nieposłuszeństwo, bądź brak wiedzy na ćwiczeniach kazała im robić pompki, przekopywać rów przeciwpożarowy, biegać w maskach przeciwgazowych wokół strzelnicy. Ten ostatni przypadek sąd uznał za znęcanie się.

Uzasadniając wymiar kary sąd podkreślił, że podporucznik cieszy się dobrą opinią wśród przełożonych, była nagradzana, wyjeżdżała na międzynarodowe szkolenia i nie jest osobą zdemoralizowaną.

Musimy zdawać sobie sprawę, że każdy młody oficer przychodzący do jednostki jest obserwowany, a zwłaszcza jeśli jest to kobieta. Niewątpliwe starsi koledzy patrzyli jej na ręce. Z kolei dało się odczuć, że żołnierze służby zasadniczej uzurpowali sobie jakieś niezrozumiałe prawo do skrócenia dystansu do tego, żeby może w inny sposób podchodzić do obowiązków, rozkazów które wydawała im kobieta; stąd może ich zachowania - argumentował sędzia Mirosław Kolanowski.

Dodał, że sami żołnierze przyznawali podczas procesu, że byli nieprzygotowani do zajęć, rozmawiali na szkoleniach, ale - tak jak świadkowie - dobrze oceniali oskarżoną. Sąd wykluczył, że Agnieszka A. została oskarżona na skutek zmowy żołnierzy.

Wyrok nie jest prawomocny. Agnieszka A. po jego ogłoszeniu nie chciała rozmawiać z dziennikarzami. Wniesienia odwołania do sądu wyższej instancji nie był pewien jej obrońca.

Nie jest to surowa kara. Najważniejsze, że pozwoli pani porucznik pełnić służbę; tym bardziej, że sąd bardzo pozytywnie wyraził się o niej zarówno jako żołnierzu, jak i o dowódcy - ocenił mec. Władysław Kowalik.

W jego opinii kobiecie w wojsku jest trudniej niż mężczyznom. Żołnierze zachowywali się czasami niepoprawnie, i to było widać. Pani porucznik starała sobie jakoś radzić. Gdyby to był mężczyzna, to być może żołnierze nie mieliby żadnej atrakcji w utrudnianiu prowadzenia zajęć- powiedział mecenas.

Prokurator, która domagała się skazania podporucznik na dziewięć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, nie wiedziała jeszcze, czy wniesie apelację. Dodała, że wyrok jest satysfakcjonujący, bowiem potwierdził ustalenia zawarte w akcie oskarżenia.

Proces w tej sprawie trwał od lutego 2006 r.

Źródło artykułu:PAP
Komentarze (0)