Podpis w zaciszu gabinetu zmienił życie milionów kobiet
26 sierpnia 1920 roku w Stanach Zjednoczonych, po siedmiu dekadach walk sufrażystek o przyznanie kobietom prawa głosu, ratyfikowano ostatecznie 19. poprawkę do konstytucji uznającą ich racje. Dziś, po 90 latach od tego wydarzenia, w kwestii praw kobiet nadal jest wiele do zrobienia - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski Marta Tychmanowicz.
26.08.2010 | aktual.: 26.08.2010 15:48
26 sierpnia 1920 roku o godzinie 8 rano Sekretarz Stanu USA Bainbridge Colby podpisał w zaciszu swojego gabinetu w Waszyngtonie 19 poprawkę do amerykańskiej konstytucji. To ważne wydarzenie odbyło się bez ceremonii, nie było blasku fleszy, nie było też sufrażystek, które tak długo zabiegały o przyznanie kobietom prawa głosu. „New York Times” cytował wówczas Abby Scott Baker z Narodowej Partii Kobiet: „To była kulminacja walki kobiet i kobiety powinny być obecne przy podpisywaniu proklamacji. Bez względu na wszystko, Amerykanki stoczyły wielką batalię i nic nie jest w stanie odebrać im tego triumfu”.
Walkę o swoje prawa kobiety w Ameryce rozpoczęły w 1848 roku na Pierwszym Konwencie Praw Kobiet w Seneca Falls w stanie Nowy Jork. Dwadzieścia lat później powstała organizacja National Woman Suffrage Association, na czele której stanęły dwie czołowe amerykańskie sufrażystki Elizabeth Cady Stanton i Susan B. Anthony, domagające się zrównania praw kobiet i mężczyzn w każdej sferze życia społecznego, politycznego i ekonomicznego. W miarę upływu czasu działania niektórych organizacji kobiecych stawały się coraz bardziej radykalne. Członkinie Women’s Party – wzorem sufrażystek z Wielkiej Brytanii, które przerywały zebrania polityczne, wdzierały się do Izby Gmin, trafiały do więzień – podejmowały strajki głodowe i pikietowały pod Białym Domem.
W pierwszych dwóch dekadach XX wieku działania kobiet walczących o swoje prawa zaczęły przynosić wymierne rezultaty. Pierwszym europejskim krajem, w którym kobiety uzyskały czynne i bierne prawo głosu była Finlandia (1906), a już rok później 19 Finek zasiadało w parlamencie tego kraju. W Polsce w 1907 roku powstał Związek Równouprawnienia Kobiet Polskich, a poglądy tego stowarzyszenia wyrażało istniejące już wcześniej pismo „Ster”. Wkrótce po odzyskaniu przez Polskę niepodległości – w listopadzie 1918 roku – kobietom przyznano prawo głosu. Wiceministrem opieki społecznej w Tymczasowym Rządzie Ludowym Republiki Polskiej została Irena Kosmowska. W 1917 roku prawa wyborcze otrzymały kobiety w Holandii, Kanadzie i Rosji. Na Węgrzech, w Szwecji i Austrii w roku 1919. Kobiety zaczęły także podejmować kwestię dotyczącą społecznego obowiązku rodzenia dzieci. Pochodząca z 13-osobowej rodziny Margaret Sanger w 1921 roku założyła Ligę Kontroli Urodzeń (przekształconą w Amerykańską Federację Planowego Rodzicielstwa). W
jej ślady poszła doktor botaniki Marie Stopes, założycielka pierwszej w Wielkiej Brytanii kliniki antykoncepcyjnej (1921) i Helena Wright, fundatorka Narodowej Rady Kontroli Urodzeń.
Rewolucja obyczajowa i nowe możliwości pojawiły się wraz z wybuchem I wojny światowej. Kiedy mężczyźni poszli na front, kobiety zmuszone sytuacją finansową podjęły, niedostępne dotąd, prace urzędniczek, kierowców czy maszynistek. Zatrudniały się w fabrykach amunicji i przy konstrukcji samolotów. Wiele zostało pielęgniarkami i związało się z Czerwonym Krzyżem. Kobiety wkraczały w nowe dziedziny życia i odnosiły sukcesy. Po zakończeniu wojny – włącznie z modą, która zaczęła być bardziej swobodna – już nic nie było takie, jak dawniej.
Maria Curie Skłodowska jako pierwsza kobieta otrzymała Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki (1903) i chemii (1911), zaś Selma Lagerlöf w dziedzinie literatury (1909). W 1921 roku Edith Wharton jako pierwsza kobieta otrzymała nagrodę Pulitzera za powieść „Wiek niewinności”. W tym samym czasie Phoebe Fairgrave jako pierwsza kobieta skoczyła ze spadochronem, a po jakimś czasie została doradcą technicznym w Narodowym Doradczym Komitecie ds. Aeronautyki w rządzie Roosevelta. Sybil Bauer pobiła męski rekord w pływaniu na 100 m, Dorothy Buchanan została członkinią Instytutu Inżynierów i pracowała przy budowie mostu Sydney Harbour w Australii, zaś Amelia Earhart samotnie pokonała Atlantyk w roku 1932.
Choć teoretycznie po tylu latach prawa kobiet powinny być prawnie uregulowane i zrównane z prawami mężczyzn, to nadal w wielu sferach życia – jak donosi ONZ – odczuwany jest brak równouprawnienia, a prawa kobiet są łamane. W Kuwejcie prawo głosu przyznano kobietom dopiero w XXI wieku. W Polsce toczy się debata – która wciąż ma wielu przeciwników i przeciwniczek – nad wprowadzeniem parytetu, czyli równego udziału kobiet i mężczyzn we władzy politycznej. W grudniu 2009 roku do sejmu trafił obywatelski projekt ustawy parytetowej podpisany przez 150 tys. osób.
Według danych IPU (Inter-Parliamentary Union) z lipca 2010 roku w polskim Parlamencie zasiada 98 kobiet – 91 w sejmie (20%) i 7 w senacie (7%); w amerykańskim Kongresie 88 kobiet – 73 w Izbie Reprezentantów (16,8%) i 15 w senacie (15,3%). Najwięcej kobiet zasiada w parlamentach krajów skandynawskich (około 40%). Jednak czołowym krajem, bijącym na głowę wszystkie pozostałe, jeśli chodzi o parytet, jest Rwanda. W tamtejszym parlamencie zdecydowaną większość stanowią kobiety: w izbie niższej zasiada 45 kobiet na 80 miejsc (56,3%), zaś w izbie wyższej - 9 kobiet na 26 miejsc (34,6%).
Marta Tychmanowicz specjalnie dla Wirtualnej Polski