Podlaskie. Odcięli nieboszczykowi głowę. Sąd zdecydował ws. makabrycznej zbrodni
Sąd Apelacyjny w Białymstoku podwyższył karę dla 49-latka, który zainicjował zabójstwo z 2000 roku. Mężczyzna był częścią grupy, która 22 lata temu przez kilka godzin znęcała się nad znajomym, by w końcu go zabić. Gdy 34-latek już nie żył, siekierą odcięto mu głowę. Początkowo Witold Z. został skazany na 25 lat więzienia. Teraz wyrok zamieniono na dożywocie.
Zmiany kary na surowszą domagała się prokuratura. Z kolei obrona wnioskowała o jej złagodzenie tak, by oskarżony odpowiadał jedynie za "pozbawienie wolności ze szczególnym udręczeniem", a nie za zabójstwo.
W trakcie procesu przed Sądem Apelacyjnym przypomniano makabryczne szczegóły zbrodni sprzed lat. Doszło do niej nad jeziorem Zelwa niedaleko Sejn w województwie podlaskim.
Grupa mężczyzn spotkała się tam na imprezie przy ognisku, w trakcie której spożywali alkohol. Po pewnym czasie na miejsce przywieziono też późniejszą ofiarę - 34-letniego znajomego grupy. Mężczyzna został skuty kajdankami i przywiązany do drzewa.
Zobacz też: horror u zakonnic. RPO o decyzjach po skandalu ujawnionym przez WP
Zaczęło się znęcanie. Podczas sekcji zwłok ujawniono, że 34-latek był przez wiele godzin bity rękami, nogami, ale też kijami i deską. Na końcu został dwukrotnie pchnięty ostrym narzędziem, co było bezpośrednią przyczyną zgonu.
Podlaskie. Dożywocie za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem
Następnie zwłoki ofiary zostały przewiezione w inne miejsce, gdzie za pomocą siekiery pozbawiono je głowy. Ciało ukryto w dwóch różnych miejscach, aby utrudnić późniejszą identyfikację.
Witold Z. najpierw przez kilka lat się ukrywał. Wpadł w 2003 roku we Francji, gdzie siedział w więzieniu za inne popełnione w tym kraju morderstwo. Do Polski został deportowany w połowie 2021 roku. Jesienią Sąd Okręgowy w Suwałkach skazał go na 25 lat więzienia za zbrodnię z 2000 roku.
Uzasadniając decyzję o podwyższeniu kary do dożywocia, Sąd Apelacyjny ocenił, że dotychczasowa kara była "rażąco łagodna". Sędzia Andrzej Czapka wskazywał, że powodem zbrodni mogły być nieporozumienia dotyczące wspólnie popełnionych przestępstw, a kwestia przywłaszczenia noża Witolda Z. przez późniejszą ofiarę mogła stanowić jedynie "wygodny motyw".
- Przebieg zbrodni zabójstwa z dnia 19 czerwca 2000 roku świadczy o bardzo wysokim stopniu agresji oskarżonego, który chciał zadać pokrzywdzonemu jak najwięcej cierpień fizycznych i psychicznych, mimo że wiedział, że ofiarę czeka bliska śmierć - mówił sędzia.
Podkreślał też całkowitą demoralizację i brak jakichkolwiek perspektyw na resocjalizację skazanego.
Pozostali członkowie grupy, którzy brali udział w mordzie sprzed 22 lat, zostali osądzeni wcześniej w odrębnych procesach.
Przeczytaj też:
Źródło: PAP