Stan wyjątkowy. Przerażeni turyści uciekają z Podlasia
Turyści uciekają z Podlasia. Hotele i pensjonaty przy granicy z Białorusią odbierają telefony od zaniepokojonych gości. Branża żali się na chaos informacyjny w związku z doniesieniem o wprowadzeniu stanu wyjątkowego.
Mimo zapewnień rządu, że stan wyjątkowy nie odbije się negatywnie na miejscowej ludności, tamtejsza branża turystyczna już zgłasza problemy. Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", goście anulują swoje przyjazdy.
- Nasza miejscowość nie jest objęta regulacjami, a i tak widzimy skutki. Sporo klientów rezygnuje z rezerwacji, a prawie każdy dzwoni i pyta, jak będzie wyglądał jego pobyt. Choć wakacje już się zakończyły, to wrzesień jest wciąż okresem, w którym można liczyć na gości. Teraz z racji na niepokój, jaki wystąpił, istnieje ryzyko, że turyści pojadą gdzie indziej – mówi "DGP" Adam Skaryszewski z Miodowej Kolonii w Pogorzelcach.
Stan wyjątkowy. Właściciele hoteli zażądają odszkodowań?
Przedstawiciele hoteli nie wykluczają, że zgłoszą się do Skarbu Państwa o ewentualne odszkodowania. Jak podkreśla dziennik, choć wiele zależy od szczegółów obowiązujących ograniczeń, prawnicy oceniają, że będzie istniała taka możliwość.
Jak stan wyjątkowy może skomplikować życie turystyczne przy wschodniej granicy z Białorusi? Pod znakiem zapytania stanęły duże wydarzenia – m.in. planowany na 17–19 września Festiwal Trzech Kultur we Włodawie. Z kolei przez miejscowość Policznan przebiega popularny szlak rowerowy Green Velo. Rowerzyści najprawdopodobniej będą musieli liczyć się z koniecznością wylegitymowania się.
Duże firmy handlujące z Białorusią nie spodziewają się większych kłopotów, nie licząc najwyżej dłuższych kolejek na granicach - wskazuje "Dziennik Gazeta Prawna". Małe biznesy jednak liczą się z problemami.