Podkarpackie. Mężczyźni przeżyli horror. Odganiali wilki piłami
Do mrożącego krew w żyłach zdarzenia doszło w poniedziałek w lesie nieopodal miejscowości Brzozowa (podkarpackie). Dwóch pilarzy zostało zaatakowanych przez wilki. Do odganiania agresywnych zwierząt mężczyźni użyli pił spalinowych.
O niebezpiecznej sytuacji opowiedział w rozmowie z PAP prokurator Marcin Bobola, powołując się na relację jednego z mężczyzn. - Według jego słów, dwa wilki zaatakowały go od przodu, a trzeci od tyłu. Na pomoc ruszył mu kolega. Mężczyźni włączyli piły spalinowe i odganiali się nimi od wilków. Całe zajście miało trwać kilkanaście minut. Zwierzęta, jak opowiadał jeden z mężczyzn, cały czas warczały, a całe zajście było naprawdę niebezpieczne - powiedział Bobola.
Podkarpackie. Atak wilków na ludzi to sytuacja bardzo nietypowa
Prokurator mówił również, że sprawa jest wyjątkowo nietypowa, ponieważ wilki niezwykle rzadko zbliżają się do ludzi, a ataki na ludzi to sytuacja bezprecedensowa. Jednocześnie podkreślił, że okoliczni mieszkańcy informowali o tym, że w lasach znajduje się wilcza wataha, ale do tej pory zwierzęta bały się zbliżać do ludzi.
- Jest wiele informacji o tym, że wilki w okolicach Brzozowa zagryzają zwierzęta domowe, szczególnie psy. Sytuacja wygląda na dość dramatyczną i wymaga szybkiej reakcji. Rozmawiałem już na ten temat z miejscowym nadleśniczym. Trzeba coś zrobić, zanim zrobi się ciepło i coraz więcej ludzi będzie wybierać się do lasu - powiedział.
Pogoda w Polsce. Nowe informacje z IMGW o najbardziej zagrożonych regionach kraju
Podkarpackie. Za wcześnie na konkretne kroki
O sprawie poinformowana została Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Rzeszowie. Rzecznik instytucji Łukasz Lis w rozmowie z PAP stwierdził, że na razie nie ma wystarczającej wiedzy o ataku, by podjąć konkretne kroki. - Dopiero jak dostaniemy informację, będziemy mogli zacząć działać. Jeśli chodzi o kroki, które możemy podjąć, to są m.in. działania pośrednie, które wyeliminują zagrożenie. Chodzi np. o odstraszanie wilków, żeby bały się ludzi - poinformował Lis.
Ewentualny odstrzał zwierząt byłby możliwy dopiero po decyzji Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska. Takie decyzje są najczęściej podejmowane na wniosek lokalnych władz samorządowych.