Podejrzane interesy w marynarce
W portach marynarki wojennej aferalne spółki
przepompowywały paliwo. Wojsko prawdopodobnie nie zarabiało na
wynajmowaniu baz. Dokumenty rozpłynęły się jak we mgle... - pisze
"Super Express".
01.08.2005 07:00
Admirał Romuald Waga na początku 1990 r. zwrócił się do ministra obrony z prośbą, by wyraził zgodę na przeładunek paliwa w portach wojennych na Helu, w Gdyni oraz Gdańsku.
Nasza armia sama wpuściła mafię paliwową do portów polskiej marynarki wojennej! Reporterzy "Super Expressu" i Radia Zet zdobyli dowody na to, że admirał Romuald Waga zabiegał o wprowadzenie przepisów, które okazały się korzystne dla mafii paliwowej.
Wojsko tłumaczy, że chodziło wyłącznie o zdobycie dodatkowych pieniędzy. Tylko, dziwnym trafem, nie da się ustalić, czy i jakie kwoty wpłynęły do budżetu wojska. Nie ma bowiem żadnych dokumentów dotyczących rozliczeń między armią a firmami paliwowymi, wśród których są te, do których przylgnęło miano mafii.
Admirał Waga na początku 1990 r. zwrócił się do ministra obrony z prośbą, by wyraził zgodę na przeładunek paliwa w portach wojennych na Helu, w Gdyni oraz Gdańsku. I bardzo szybko taką zgodę zdobył. Zwrócił się też do dowódcy Wojsk Ochrony Pogranicza, by odprawy celne paliw odbywały się nie w cywilnych instytucjach, lecz bezpośrednio w portach wojennych. Tutaj też nie było sprzeciwu. Niezależnie od intencji, admirał Waga otworzył szeroko drzwi mafii paliwowej - uważa "SE".
Dziennik dotarł do tajnego raportu Ministerstwa Obrony, który odsłania kulisy współpracy wojska z firmami paliwowymi. Czytamy tam: "Dowódca Marynarki Wojennej, wiceadmirał Romuald Waga, mając na uwadze możliwości dodatkowych środków finansowych odciążających budżet państwa, podjął działania mające doprowadzić do zalegalizowania przeładunków paliw płynnych w portach wojennych".
Poszło gładko. Jednak z dalszej lektury raportu wynika, że nie wiadomo, ile pieniędzy zyskało wojsko, bo... brakuje dokumentacji finansowej. I tak np. w Jednostce Wojskowej 1903 w Dębogórze dzierżawiono bazy wielu firmom, m.in. Ship-Serwis i BGM itp. Jednak cała dokumentacja finansowo-rozliczeniowa została zniszczona. Podobnie sytuacja wygląda z portem w Gdyni, Świnoujściu czy na Helu.
Nie dowiemy się więc, ile na współpracy z mafijnymi firmami zyskało wojsko. Wiadomo natomiast, np. z ustaleń prokuratury w Krakowie, że krociowe zyski miały firmy paliwowe. Bezpieczne na wojskowym terenie, z dala od cywilnych służb kontrolnych, mogły egzystować przez lata, bezkarnie zalewając Polskę lewym paliwem. Skarb Państwa tracił miliardy złotych z tytułu nieodprowadzonej akcyzy - podkreśla "SE".(PAP)