Podawał się za hrabiego i mówił, że leczył Jana Pawła II
50-letni Zdzisław M. raz podawał się za arystokratę, innym razem za genialnego onkologa, który leczył Jana Pawła II, potem za członka Gwardii Szwajcarskiej, a faktycznie na terenie kraju był poszukiwany za oszustwa. Teraz wpadł w Krakowie.
Historię fałszywego hrabiego Myszkowskiego opisywaliśmy jako pierwsi na początku roku. Mężczyzna pojawił się na Podhalu i miał wykorzystać seksualnie 19-letnią dziewczynę. Potem kolejne pokrzywdzone zjawiły się na policji.
Po naszych publikacjach mężczyzna wielokrotnie dzwonił do naszej redakcji w Nowym Targu, kontaktował się też z rodziną 19-letniej Darii D. z Podhala, dziewczyny, która po raz ostatni była widziana właśnie w towarzystwie Zdzisława M. Jakimi metodami udawało mu się zyskać zaufanie młodych dziewczyn? Wymyślał choćby, że ma znajomości w kręgach politycznych i kościelnych.
- Opowiadał, że weźmie ślub z moją córką, a wszystko odbędzie się na Wawelu. Błogosławieństwa młodej parze będzie wtedy udzielał kardynał Stanisław Dziwisz, który Zdzisława M. doskonale zna - relacjonowała nam matka jednej z pokrzywdzonych. Zdzisław M. przechwalał się wtedy, że za wynajęcie katedry na Wawelu wpłacił już 200 tys. euro zadatku. Kobieta nie kryła, że takiego scenariusza nie wymyśliłby nawet wytrawny scenarzysta.
- A na początku wszystko wydawało mi się takie niewinne - mówiła. Sam fałszywy hrabia w trakcie rozmowy z redakcją "Gazety Krakowskiej" w marcu br. przekonywał, że wcale nikogo nie oszukał, a młoda mieszkanka Podhala wyjechała z nim do Hiszpanii dobrowolnie. - Daria jest tutaj z własnej, nieprzymuszonej woli - mówił. - Piszecie bzdury na mój temat, to są fałsze i potwarze. Zapraszam do Hiszpanii, do Malagi. Jak tutaj pan będzie, to proszę dzwonić, ma pan już numer. Wyjaśnię wszystko i otworzę panu oczy na całą sprawę - przekonywał reportera "Gazety Krakowskiej".
Zdzisław M. innym kobietom opowiadał, że jest onkologiem, który leczył Jana Pawła II oraz córkę polityka SLD Leszka Millera. Zawsze przedstawiał się jako Zdzisław hr. Myszkowski ze Szwajcarii. W rzeczywistości był Zdzisławem M., którego poszukiwała np. policja z Wejherowa. Mężczyzna na kilka miesięcy przepadł bez śladu, ale okazało się, że dalej prowadził przestępczą działalność. Tym razem wykorzystał kolejną kobietę w Warszawie.
Była nią dwudziestokilkuletnia studentka. Funkcjonariusze policji zatrzymali mężczyznę na krakowskim Dworcu Głównym we wtorek, około godziny 19.00 - Jakiś czas temu mężczyzna wrócił z Hiszpanii, gdzie przebywał z jedną z młodych mieszkanek Podhala - potwierdza Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji.
Do stróżów prawa docierały kolejne informacje, gdy mężczyzna pojawił się na terenie Polski. Ostatecznie został ujęty, gdy na komendę zgłosiła się kolejna ofiara. - Zatrzymany przez nas mężczyzna spotkał ją na Okęciu, gdzie wmówił jej, że cierpi na chorobę nowotworową - mówi Dariusz Nowak. I w tym wypadku, jak i w poprzednich, fałszywy onkolog twierdził, że jedynym lekarstwem na raka jest stosunek seksualny ze studentką.
Mężczyzna został przewieziony z Krakowa do Prokuratury Rejonowej w Zakopanem. To tutaj ma usłyszeć pierwsze zarzuty, którą dotyczą oszustw oraz wykorzystania seksualnego co najmniej dwóch kobiet. Grozi mu nawet do 10 lat więzienia. Zbigniew Lis, prokurator rejonowy w Zakopanem, mówi, że musi podjąć merytoryczne decyzje co dalej z zatrzymanym. - Od jego ujęcia mamy 48 godzin na przedstawienie mu zarzutów i decyzję co do kwestii aresztu - mówi prok. Lis.
Polecamy w internetowym wydaniu:
Obcięli genitalia staruszkowi, teraz czekają na wyrok
NaSygnale.pl: Porwana z miłości - będzie ślub?!