PolskaPodatkowy dylemat rządu to błąd czy trik propagandowy?

Podatkowy dylemat rządu to błąd czy trik propagandowy?

Rząd nareszcie dostrzegł, że kryzys finansów światowych nie ominie Polski. Premier ogłosił główne założenia rządowego pakietu antykryzysowego. Minister finansów w debacie budżetowej w sejmie obiecywał, że w portfelach Polaków w przyszłym roku zostanie o 35 mld zł więcej, niż mieli w pierwszej połowie 2007 roku. Średnio, jego zdaniem, statystyczny Kowalski zyska o 920 zł więcej, niż miał zapewne w pierwszej połowie 2007 roku. Trudno odgadnąć, dlaczego minister odnosi to porównanie pomiędzy rokiem 2009 a pierwszą połową 2007 roku, zamiast do całego 2007 roku? Bardzo to ryzykowne, delikatnie ujmując, metodyczne porównanie.

Podatkowy dylemat rządu to błąd czy trik propagandowy?
Źródło zdjęć: © PAP

12.12.2008 | aktual.: 12.12.2008 12:23

Warto się zastanowić czy wzrost dochodów o 920 zł na statystycznego Polaka jest informacją rzetelną czy tylko propagandową sztuczką statystyczną. Gdzie zatem znajdzie rząd te 35 mld zł, aby każdemu obywatelowi polskiemu - od noworodka po emeryta - dać taki silny zastrzyk pieniężny? Minister finansów ujawnił, że te dodatkowe pieniądze będą pochodziły m.in. z nowej niższej skali podatkowej 8 mld zł oraz z uchwalonej reformy VAT 2 mln zł, a może 2 mld zł. Kwota 2 mln zł znajduje się w zapisie stenograficznym z obrad sejmu. Kolejnym źródłem dodatkowych pieniędzy w kwocie 5,4 mld zł będzie wprowadzenie ulgi na wychowanie dzieci. Nie podano kwoty pochodzącej z obniżenia składki rentowej, ani nie wymieniono pozostałych źródeł zasilenia 35 miliardowej kwoty nadwyżki pieniężnej. Żeby odpowiedzieć na pytanie czy kwota 920 zł dla każdego Polaka jest realna, warto sprawdzić jaki udział w tej kwocie mają zmiany w dochodach obywateli, z tytułu wprowadzenia nowej skali podatkowej od ich dochodów. Ten element, jako jedyny
z wymienionych przez ministra, dotyczy wzrostu dochodów wszystkich podatników.

Minister finansów, podobnie jak premier, zapewnił posłów, że rząd pamięta o potrzebach osób, które wymagają wsparcia. W swoim wystąpieniu podkreślił również, że w planie stabilności i rozwoju przyjęto założenie o wydzieleniu środków pieniężnych na rezerwę solidarności społecznej. Środki te przeznaczone będą na sfinansowanie ważnych działań społecznych. Chodzi o wsparcie dochodów rodzin żyjących poniżej progu ubóstwa, potrzeb rodzin wielodzietnych, akcji dożywiania dzieci czy tez osób niesamodzielnych, szczególnie w podeszłym wieku. Niestety, poza wskazanymi celami nie przedstawiono kwot, jakie przeznaczone zostaną na ich realizację.

Nie wnikając w zasadność takich, a nie innych antykryzysowych zadań podjętych przez rząd i jego zaplecze polityczne, warto więc zwrócić uwagę na wprowadzone jeszcze w czasie przed kryzysowym propozycje zmian w opodatkowaniu osób fizycznych. Polegają one na wprowadzeniu w 2009 roku skali podatkowej składającej się z dwóch progów podatkowych 18% do kwoty 85 528 zł i 32% dla nadwyżki powyżej tej kwoty. Wcześniej, bo do końca 2008 roku obowiązuje od wielu lat skala podatkowa, z trzema progami podatkowymi: pierwszy 19% do kwoty 44 490 zł, drugi pomiędzy 44 490 a 85 528 zł i trzeci dla nadwyżki ponad 85 528 zł.

Nasuwają się pytania. Czy obniżka stawek podatków i spłaszczenie skali podatkowej to dobry zabieg makroekonomiczny na trudne czasy? Czy proponowana skala obniżki podatków pomoże w zwalczaniu głównych objawów kryzysu? Jak ten nowy instrument wpłynie na łagodzenie wzrostu kosztów utrzymania gospodarstw domowych, choćby w świetle rosnącego bezrobocia? Czy problemy te były uwzględnione przy diagnozowaniu zachowania płynności w gospodarstwach domowych w czasach zbliżającej się stagnacji? Aby odpowiedzieć na te pytania wystarczy porównać zmiany korzyści dla podatników wynikające z wprowadzenia nowej skali podatkowej. Analizę porównawczą dwóch skal podatkowych - starej i nowej - oparto na publikowanych danych o podatku dochodowym dla osób fizycznych w 2007 roku. Z porównania zmian dla pierwszego progu starej i nowej skali wynika, że rocznie podatnicy zyskają 147 zł dla drugiego progu starej skali, co w przeliczeniu na nową skalę sprawie, że podatnicy zaoszczędzą 2 844 zł rocznie, zaś podatnicy trzeciego progu
starej skali w nowej skali drugiego progu zyskają 11 374 zł. Jak widać, spłaszczenie skali podatkowej spowoduje pogłębienie i rozwarstwienie dochodów osób fizycznych. Nowa skala podatkowa zwiększy dochody emerytów i rencistów ZUS tylko o 139 zł rocznie, zaś emerytów i rencistów KRUS zaledwie o 81 zł.

Z zaprezentowanych danych widać, że 22 893 583 podatników pierwszego progu wg starej skali zyska zaledwie 16% ministerialnej średniej 920 zł, a 7 659 000 emerytów i rencistów ZUS uzyska tylko 15% więcej, czy wreszcie 1 530 000 emerytów rencistów KRUS będzie miało aż 8,8% więcej.

Wydaje się więc, że polityka fiskalna rządu na czas kryzysu to obranie kursu na przyszłą katastrofę. Zmiana systemu podatkowego rozmontowuje, jak widać, dotychczasowy system bezpieczeństwa socjalnego. Prawie 94,6% podatników z tytułu zmiany skali podatkowej zyska kwotę 1,2 mld zł. Dla 4,5% podatników dochody wzrosną o 3,1 mld zł, a 0,9% podatników zyska na tej zmianie aż ponad 2,3 mld zł.

Przedstawiona analiza, pod dużym znakiem zapytania stawia intencje rządu i zapewnienia premiera oraz ministra finansów o tym, że budżet jest odpowiedzialny i przezorny. Udziela ona też korygującej odpowiedzi, co do ceny rzetelności informacji ministra, że kwota 35 mld zł dotyczy wszystkich obywateli, a nie tylko tych lepiej zarabiających. Jak widać, przedstawienie zmian statystycznie, można propagandowo odnieść do wszystkich obywateli. Choć nawet jako propagandowe takie ujecie jest bardzo wątpliwe. Zmiany podatkowe w niewielkim stopniu zwiększą dochody dla blisko 95% podatników, a wielokrotnie zwiększą je dla i tak już lepiej sytuowanych materialnie, a stanowiących zaledwie 5% podatników, obywateli.

Można powiedzieć wprost, że byt ministerialny i podatników należących do aktywistów ich zaplecza politycznego, a także parlamentarzystów, znacząco poprawi się w 2009 roku w porównaniu do roku 2007. Równocześnie pogłębi się stagnacja szczególnie ostro najsłabszych materialnie 95 % podatników, w tym szczególnie dla emerytów i rencistów . Obniżanie podatków jest jednym z instrumentów polityki fiskalnej państwa. Czy rządowe propozycje dotyczące zmniejszenia podatków gwarantują jednak stymulowanie popytu globalnego? Popytu, do którego zalicza się wydatki konsumentów na dobra i usługi inwestycyjne. Nasuwa się pytanie czy podatnicy prowadzący działalność gospodarczą skierują oszczędności z tytułu podatku dochodowego właśnie na wydatki inwestycyjne? Wydaje się, że czas stagnacji, to nie czas na inwestowanie, a nawet nie na zwiększone zakupy dóbr konsumpcyjnych. Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że nikłe podatkowe korzyści pieniężne nie zostaną przeznaczone na inwestycje przez podatników z drugiego i
trzeciego progu. Nie ożywią one popytu, a najpewniej zasilą ich oszczędności. Podatnikom z pierwszego progu, uzyskana nadwyżka zapewne nie wystarczy na pokrycie wzrostu cen towarów i usług. Dla przykładu w 2007 roku emeryci i renciści finansowani przez ZUS, na żywność, użytkowanie mieszkania i nośniki energii oraz zdrowie przeznaczali prawie 60 % ze wszystkich swoich wydatków. Zapowiedzi wzrostu cen nośników energii, wydatków komunalnych oraz na zdrowie, mogą spowodować znaczne pogorszenie płynności finansowej gospodarstw domowych, nie tylko emerytów i rencistów, ale także całej populacji prawie 23 mln Polaków zaliczanych do pierwszego progu starej skali podatkowej.

Z przedstawionej analizy, tego jednego z głównych i istotnych czynników antykryzysowych - zmian fiskalnych - wyraźnie widać, że rząd podając średni wzrost dochodów każdego obywatela w kwocie 920 złotych w 2009 roku, pomija silne zróżnicowanie pożytków, jakie niesie ta decyzja dla podatników z poszczególnych, dotychczasowych progów podatkowych. Okazuje się, że pęka balon pełen informacji o dużych średnich wzrostach zasobów pieniężnych wszystkich obywateli, a pozostaje tylko fiskalny niewypał.

Sejm przyjął ustawę budżetową na 2009. Sądzę, że jest jeszcze czas, aby zastanowić się czy spłaszczenie skali podatkowej jest rozwiązaniem stymulującym osłabienie zjawisk kryzysowych, czy nie sprowadzi katastrofy bezpieczeństwa socjalnego dla 95% podatników. Odpowiedź negatywna na te pytania powinna skłonić rząd, parlament i prezydenta do podjęcia natychmiastowych działań zmierzających do dodatkowego obniżenia podatków dla pierwszego progu starej skali podatkowej, poza obowiązującą nową skalą. Być może zabieg taki spowoduje ochronę płynności finansowej dla tej znaczącej, bo stanowiącej zagrożenie dla 95% populacji podatników podatku dochodowego od osób fizycznych. Z drugiej strony będzie to bardziej wyraźne i jasne wyrównywanie poziomu uczestnictwa obywateli w dźwiganiu ciężaru kryzysu, niż zmuszenie ich do bycia beneficjentami rządowego programu solidarności społecznej.

Innym rozwiązaniem mogłoby być pozostawienie skali podatkowej z 2008 roku i obniżenie z 22 do 15% podatku VAT. Byłoby to wprowadzenie w życie zapowiadanych przed wyborami obietnic Platformy Obywatelskiej i rozwiązanie bardziej sprawiedliwe dla obywateli. Szacunkowo operacja ta, w rachunku arytmetycznym, kosztowałaby państwo ok. 25 mld zł, licząc w warunkach roku 2007. Realnie jednak kwota ta powinna okazać się znacznie niższa ze względu na szanse ożywienia popytu ludności, a co za tym idzie również szanse zahamowania stagnacji produkcji towarów i świadczenia usług. A swoją drogą ciśnie się na usta pytanie czy był to błąd w sztuce, czy tylko trik propagandowy rządu?

Ireneusz Kwiatkowski, doktor nauk ekonomicznych, adiunkt w Katedrze Finansów i Rachunkowości, w Zachodniopomorskiej Szkole Biznesu w Szczecinie

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)