- Kierowca jechał całym "składem", ciężarówką z przyczepą. Most nie wytrzymał takiego obciążenia i zawalił się - informuje Oszmian. - Na szczęście nikomu nic się nie stało. Ciężarówka zawisła na uszkodzonej konstrukcji, ale kierowca o własnych siłach opuścił kabinę.
Kierowca tłumaczył, że nie zauważył ograniczenia.
Straż pożarna zabezpieczyła teren katastrofy. W sobotę zostanie podjęta decyzja, czy na miejsce zostanie ściągnięty specjalistyczny dźwig, czy też nie będzie takiej konieczności.
Również w sobotę, po oszacowaniu strat, policja podejmie decyzję o tym, w jaki sposób ukarać kierowcę. Policja może nałożyć mandat, najprawdopodobniej jednak sprawa zostanie skierowana do sądu. - Decyzja będzie zależała między innymi od rozmiaru zniszczeń - mówi Waldemar Oszmian.
Metalowo-drewniany most został uszkodzony w 1997 r. przez ówczesną powódź. Do dziś nie został naprawiony, choć gmina miała takie plany.