Poczta powstańcza wysłana w kwasoodpornej skrzyni
Kolekcja poczty powstańczej, kupiona na aukcji w Duesseldorfie, jedzie do Warszawy. Znaczki, listy i koperty z czasów Powstania Warszawskiego, w sumie ponad 120 bezcennych pamiątek wylicytowanych za 190 tysięcy euro, jeszcze we wtorek pojawi się w Muzeum Powstania Warszawskiego.
Starannie zapakowana paczka jest przewożona przez firmę kurierską i dotrze do stolicy prawdopodobnie około godziny 22.00. Dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski zapewnia, że przesyłka jest pilnie strzeżona i dodatkowo konwojowana przez policję - do granicy przez funkcjonariuszy niemieckich, a w kraju przez polskich.
Do metalowej skrzyni zostały włożone dwa klasery z pocztą, następnie skrzynia została zaplombowana. Jak mówi dyrektor Ołdakowski, skrzynia jest odporna na ogień, kwas i wybuchy. Gdy dotrze do muzeum zostanie rozpakowana i jeszcze raz sprawdzona.
W środę kolekcja poczty powstańczej zostanie po raz pierwszy pokazana dziennikarzom. Zwiedzający muzeum będą mogli oglądać ją od 19 marca na specjalnej wystawie w Muzeum Powstania Warszawskiego.
Pamiętam. Wspieram.
Tymczasem muzeum - wraz z uczniami ze stołecznego liceum imienia Joachima Lelewela - rozpoczyna akcję "Pamiętam. Wspieram". Jej celem jest zbiórka pieniędzy na zakup pamiątek z czasów drugiej wojny światowej.
Na stworzonej przez licealistów stronie internetowej http://fundusz.1944.pl/ młodzi ludzie zachęcają do wpłat na specjalne konto. Licealiści przypominają, że cenna kolekcja poczty harcerskiej trafiła z aukcji w Duesseldorfie do zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego właśnie dzięki sponsorom.
12 marca w warszawskich liceach odbędzie się zbiórka pieniędzy dla Muzeum Powstania Warszawskiego. Plakaty, spoty reklamowe i informacje w internecie przygotowali licealiści. Zbiórkę popierają znani aktorzy, muzycy i sportowcy, wśród nich Artur Barciś, Rafał Olbrychski, Tomasz Budzyński, Henryk Jerzy Chmielewski, Zbigniew Hołdys i Aga Zaryan.
Jak tłumaczy dyrektor muzeum Jan Ołdakowski, pracownicy muzeum nie są w stanie śledzić każdej aukcji. Niektóre portale aukcyjne są monitorowane, ale jak dodaje dyrektor nie sposób "wyłapać" wszystkich. Dlatego ważna jest pomoc wolontariuszy.