Początek procedury stawiania nowych zarzutów ekologom Greenpeace
Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej rozpoczął procedurę przedstawiania nowych zarzutów wszystkim aktywistom międzynarodowej organizacji ekologicznej Greenpeace zatrzymanym po akcji na Morzu Barentsa - poinformował rzecznik KŚ, gen. Władimir Markin.
24.10.2013 | aktual.: 24.10.2013 10:39
Jego oświadczenie ukazało się w czwartek na stronie internetowej Komitetu Śledczego FR.
W środę wieczorem, w wypowiedzi dla agencji ITAR-TASS i RIA-Nowosti, Markin przekazał, że Komitet Śledczy zmienił wszystkim oskarżonym kwalifikację czynu z "piractwa" na "chuligaństwo". Zmiana ta oznacza istotne złagodzenie zarzutów. O ile za "piractwo" w Rosji grozi do 15 lat łagru, o tyle za "chuligaństwo" - do 7 lat.
Generał oznajmił w oświadczeniu, że Komitet Śledczy nie wyklucza przedstawienia niektórym oskarżonym dodatkowych zarzutów, w tym "użycia przemocy wobec przedstawiciela władz", za co w Rosji grozi do 10 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej.
Markin wytknął ekologom, że ich "zachowanie po zatrzymaniu nie sprzyja szybkiemu ustaleniu prawdy".
- Niewątpliwie mają oni prawo do niezeznawania przeciwko sobie. Nikt tego nie kwestionuje. Jednak odmowa zeznań daje organom śledczym podstawy do wnikliwego weryfikowania wszystkich możliwych wersji zdarzenia, w tym takich, jak opanowanie platformy z pobudek merkantylnych, motywy terrorystyczne, prowadzenie nielegalnych badań naukowych i szpiegostwo - oświadczył rzecznik KŚ.
18 września, operując z pokładu pływającego pod holenderską banderą statku "Arctic Sunrise", działacze Greenpeace'u usiłowali dostać się na należącą do koncernu paliwowego Gazprom platformę wiertniczą Prirazłomnaja, aby zaprotestować przeciwko wydobywaniu ropy naftowej w Arktyce. Interweniowała straż przybrzeżna Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB)
, która zatrzymała statek i odholowała do Murmańska.
Sąd rejonowy w tym mieście na północy Rosji nakazał aresztowanie na dwa miesiące wszystkich 30 członków załogi, w tym 26 cudzoziemców pochodzących z 18 krajów. Wśród nich jest obywatel Polski, 37-letni Tomasz Dziemianczuk, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego.
Początkowo Komitet Śledczy postawił wszystkim zarzut piractwa, za co groziło im od 10 do 15 lat więzienia.