ŚwiatPochodzący z Turcji niemiecki polityk ofiarą napadu w Berlinie

Pochodzący z Turcji niemiecki polityk ofiarą napadu w Berlinie

Pochodzący z Turcji polityk niemieckiej Partii
Lewicy Giyasettin Sayan został napadnięty i pobity w Berlinie
przez nieznanych sprawców, którzy działali prawdopodobnie z
pobudek rasistowskich - podała prywatna stacja
telewizyjna n-tv.

20.05.2006 | aktual.: 20.05.2006 13:31

Do napaści doszło we wschodniej części miasta - dzielnicy Lichtenberg, uważanej za jeden z bastionów neonazistów. Jak podała policja, dwaj napastnicy zwymyślali 56- letniego polityka, a następnie uderzyli go butelką w głowę. Mężczyznę odwieziono do szpitala z objawami wstrząsu mózgu.

Sayan zasiada od 1995 r. z ramienia Partii Lewicy (dawniej PDS) w berlińskim parlamencie - Izbie Poselskiej. Mieszka od 30 lat w Niemczech i posiada obywatelstwo niemieckie. Wcześniej działał w partii Zieloni.

W Niemczech toczy się od kilku dni zacięta dyskusja na temat skali zagrożenia w Brandenburgii i Berlinie ze strony neonazistów dla osób o innym kolorze skóry, którzy jako turyści lub kibice przyjadą na rozpoczynające się 9 czerwca Mistrzostwa Świata w piłce nożnej.

Debatę sprowokował były rzecznik rządu za kadencji Gerharda Schroedera - Uwe-Karsten Heye, który powiedział w wywiadzie radiowym, iż odradzałby każdemu, kto ma inny kolor skóry, wizytę w miasteczkach Brandenburgii. Może nie wyjechać stamtąd żywy - ostrzegł Heye. Większość brandenburskich polityków zareagowała z oburzeniem na wypowiedź Heye'go, uznając ją za próbę "napiętnowania" Brandenburgii.

Z najnowszego raportu Urzędu Ochrony Konstytucji (za rok 2004) wynika, że najwięcej przestępstw na tle skrajnie prawicowym miało miejsce w Nadrenii - Północnej Westfalii (116). Brandenburgia zajmuje w tej statystyce drugie miejsce - 105. Jednak Nadrenia liczy siedmiokrotnie więcej mieszkańców niż Brandenburgia. Pod względem liczby przestępstw z pobudek skrajnie prawicowych na 100 tys. mieszkańców Brandenburgia zajmuje pierwsze miejsce ze wskaźnikiem 4,08 - podała sobotnia "Sueddeutsche Zeitung".

Jacek Lepiarz

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)