PO wyrzuca posłów. Paweł Zalewski i Ireneusz Raś odwołują się od decyzji
Ireneusz Raś oraz Paweł Zalewski nie zgadzają się z decyzją zarządu Platformy Obywatelskiej o ich wykluczeniu z partii. - Porównano nas do śmieci, to język rynsztoku - ocenił Raś słowa rzecznika PO o "wiosennych porządkach".
W piątek wieczorem zarząd krajowy Platformy Obywatelskiej podjął decyzję o wykluczeniu Pawła Zalewskiego oraz Ireneusza Rasia ze swojego grona. Rzecznik partii Jan Grabiec tłumaczył, że zostali usunięci "za działanie na szkodę Platformy, polegające na wielokrotnym kwestionowaniu decyzji władz partii". Wniosek o wykluczenie złożył - zgodnie ze statutem PO - jej przewodniczący Borys Budka, a cały proces nazwano "wiosennymi porządkami".
- Porównano nas do śmieci, to język rynsztoku. Jeśli każdy inny rzecznik PO o kimkolwiek tak powiedział - nieważne, czy o koledze czy adwersarzu, to on miałby wniosek do sądu koleżeńskiego - mówił w Krakowie Ireneusz Raś. Polityk dodał, że Grabiec "nie zna statutu partii, gdy mówi o definitywnym wykluczeniu".
- To zawsze był przycisk atomowy w PO. Stosowano go wtedy, gdy ktoś miał zarzuty korupcyjne, prowadził się nieetycznie: wtedy zawieszało się w prawach członkach. Traktujemy to jako zamówienie polityczne - dodał Raś.
Głos na konferencji wziął także Paweł Zalewski, który specjalnie przyjechał do stolicy Małopolski. - Sprzeciwiamy się prywatyzacji PO przez Borysa Budkę i Marcina Kierwińskiego. Platforma to ważna instytucja życia publicznego i ciąży na niej duża odpowiedzialność za kraj i wyborców - mówił polityk.
Zalewski ocenił, że "przywództwo Borysa Budki jest niedojrzałe", a ostatnie transfery i odejścia z PO jest "w głębokim kryzysie". - Dziś PO nie tworzy polityki dośrodkowej. Bronisław Komorowski mówi, że nie widzi w PO środowiska politycznego, z którym mógłby współpracować. Rafał Trzaskowski jest pytany, czy jego projekt jest do wewnątrz PO czy na zewnątrz. Róża Thun rezygnuje z członkostwa - wyliczał poseł.
Politycy zapowiedzieli, że nie otrzymali uzasadnienia powodów ich wykluczenia z partii i w czwartek zamierzają złożyć wniosek do sądu koleżeńskiego. - Liczymy na uczciwy sąd (...). Niech wysłucha Budkę, Nitrasa, Kierwińskiego, my robimy ten gest wobec naszych kolegów oraz wyborców - mówił Raś.