PolskaPO w Olsztynie przejdzie do opozycji?

PO w Olsztynie przejdzie do opozycji?

Działacze miejskiej i regionalnej PO
zapowiedzieli, że ich radni przejdą do opozycji wobec popieranego
przez PSL Piotra Grzymowicza, który wygrał niedzielne wybory na
prezydenta Olsztyna.

01.03.2009 | aktual.: 02.03.2009 08:37

- Nie można przegrać wyborów i rządzić miastem - powiedział szef regionalnej PO i zarazem marszałek województwa warmińsko-mazurskiego, Jacek Protas. Zaznaczył jednak, że "nie ma się co obrażać, a kto tak naprawdę przegrał te wybory to się dopiero okaże. Bo może się okazać, że przegrał Olsztyn, a nie tylko PO".

Szef klubu radnych miejskich PO, Jan Tandyrak dodał, że "póki co Platforma ma nadal przewagę liczebną w radzie miasta, a to oznacza, że radni tego klubu mogą być konstruktywną opozycją". PO ma 12 radnych w liczącej 25 osób radzie miasta i jest najliczniejszym klubem. Nieoficjalnie mówi się jednak, że trzech radnych PO zamierza zmienić klub.

- Nie uważamy Piotra Grzymowicza za ucieleśnienie wszelkiego zła. Jego dobre pomysły będziemy popierać - podkreślił Tandyrak.

Działacze warmińsko-mazurskiej PO po zamknięciu lokali wyborczych spotkali się w jednym z olsztyńskich hoteli. Choć do podania ostatecznych wyników oficjalnie twierdzili, że wierzą w kilkuprocentowe zwycięstwo ich kandydata Krzysztofa Krukowskiego, to od początku spotkania w kuluarach dyskutowano, kto powinien ponieść konsekwencję za porażkę wyborczą.

Jedna z radnych PO powiedziała, że "konsekwencje powinny być na szczeblu krajowym, bo tam wskazano takiego kandydata, choć doły partyjne chciały kogo innego". Działacze powiatowej PO chcieli, by na prezydenta Olsztyna kandydowała obecna wiceprezydent Anna Wasilewska, ale nie zaakceptowały tego władze krajowe partii. Wskazały zamiast niej mało znanego w mieście pracownika naukowego miejscowego uniwersytetu Krzysztofa Krukowskiego.

Sam Krukowski komentując wyniki wyborów powiedział, że nie uważa swojego wyniku za porażkę i podkreślał, że przyda mu się zdobyte w czasie kampanii doświadczenie. Nie chciał jednak mówić, czy zgodzi się wystartować w następnych wyborach samorządowych za 1,5 roku.

Poseł Janusz Cichoń, który forsował kandydaturę Krukowskiego i zdaniem wielu działaczy regionalnej PO ponosi największą odpowiedzialność za porażkę wyborczą tego kandydata, powiedział PAP, że PO potrzebna będzie teraz "głęboka refleksja i analiza tego, co się stało".

Według niego, wystawienie Krukowskiego wynikało z przekonania, że odwołując w referendum poprzedniego prezydenta miasta mieszkańcy Olsztyna chcą zmian. - Mieliśmy mało czasu i nieco mało pieniędzy, by go wypromować - powiedział Cichoń. PO na kampanię w Olsztynie wydało 81 tys. zł, a kandydata promowali m.in. minister sportu Mirosław Drzewiecki i szef MSWiA Grzegorz Schetyna, a w czwartek do "wybrania zmiany" zachęcał mieszkańców miasta premier Donald Tusk.

- Wielu ludzi w Olsztynie nie chce zmiany, co pokazały zawierane w ostatnich dniach egzotyczne koalicje - mówił Protas komentując fakt, że przed drugą turą wyborów w Olsztynie Grzymowicza poparły PiS i SLD. W drugiej turze przedterminowych wyborów na prezydenta Olsztyna Krzysztof Krukowski otrzymał 13 734 głosy, a kandydat popierany przez PSL Piotr Grzymowicz 20 740 głosów.

Przedterminowe wybory na prezydenta Olsztyna odbyły się po tym, jak w listopadzie ubiegłego roku mieszkańcy odwołali w referendum oskarżonego o gwałt i molestowanie urzędniczek prezydenta Czesława Małkowskiego.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)