PO ukręca aferze łeb, a widzowie biją brawo

Zyskuje PO (bardziej), ale i PiS (mniej), traci premier (ale wcześniej sporo zyskał), za to rząd minimalnie w górę – najnowszy sondaż Wirtualnej Polski pokazuje status quo w rozkładzie głównych sił w polskiej polityce.

PO ukręca aferze łeb, a widzowie biją brawo

11.03.2010 12:40

Zmiany są niewielkie i chyba najwyraźniejsza tendencja to taka, że coraz trudniej wywindować poparcie dla Donalda Tuska do poziomu sprzed ponad pół roku, gdy opinia publiczna nie wiedziała jeszcze nic o aferze hazardowej. Wtedy, przypomnę, szef rządu funkcjonował w sondażach na prawach celebryty – lubianego, cenionego i nie łączonego z działaniami rządu, który sam oceniany był fatalnie. Po gwałtownym obniżeniu notowań PO i premiera w styczniu, platformerskim specjalistom od marketingu politycznego udało się wywindować notowania w lutym, umiejętnie przedstawiając przyczyny rezygnacji ze startu w wyborach prezydenckich Donalda Tuska. Jednak bonus od wyborców za tę decyzję powoli znika, a utrata zaufania do Donalda Tuska wydaje się tendencją trwałą.

Chyba nie jest już możliwa sytuacja, że więcej respondentów będzie oceniało premiera pozytywnie niż negatywnie, choć rządowi propagandziści pokazywali już niejednokrotnie, że, przy sympatii lub bierności większości mediów, potrafią zdziałać niemal cuda. Wciąż jednak spora grupa, bo 38% Polaków ocenia pozytywnie Donalda Tuska, negatywnie zaś 43%. Dla porównania prezydenta dobrze ocenia 35% - ta grupa wprawdzie rośnie, ale Lech Kaczyński ma wciąż znacznie większy niż Tusk elektorat negatywny. Od kilku tygodni nie przekracza on 60% jak kiedyś, ale zmniejsza się bardzo pomału. Dziś źle pracę Lecha Kaczyńskiego ocenia 58% respondentów.

Zastanawiający jest tym razem wzrost Platformy. Nieznaczny, z 41% do 43%, lecz trochę dziwi. Dzieje się to w czasie, gdy jeden z najważniejszych polityków i twórców Platformy, Mirosław Drzewiecki zdobywa się na szczerość przed kamerą i mówi, że Polska to „dziki kraj”, a on sam „nie będzie się tłumaczył” z kim „się kumpluje”. Na dodatek prawybory w Platformie wbrew założeniom jej pomysłodawców wywołują coraz ostrzejszą walkę wewnętrzną. Prawybory, które miały odwrócić uwagę od działań komisji hazardowej i skoncentrować aktywność mediów na rywalizacji Sikorski-Komorowski, zaczęły ujawniać wewnętrzne podziały w Platformie, ale też dość fatalny styl w jakim politycy PO mają zwyczaj prowadzić walkę polityczną. Gdy Janusz Palikot atakuje braci Kaczyńskich nakręconym emocją antypisowską wyborcom PO to nie przeszkadza. Gdy jednak w podobnym stylu atakuje Radka Sikorskiego, brzmi to już dla nich nieco gorzej. Prawybory w PO pokazują na dodatek coś jeszcze – Radek Sikorski najwyżej uplasowany w sondażach popularności
członek rządu ma zadziwiająco mało zwolenników w elicie partyjnej i coraz trudniej wielu politykom Platformy ukryć do niego autentyczną niechęć. To dysonans w konstruowanym dotychczas starannie wizerunku PO, jako ugrupowania, w którym panuje zgoda i „polityka miłości”. Wyborcy – przynajmniej w sondażu WP – nie reagują na to jeszcze i PO zyskuje. Pytanie, czy będzie tak nadal za dwa tygodnie?

Tymczasem niezwykle ciekawe informacje docierają do opinii publicznej z komisji hazardowej. Okazuje się, że na pendrivie Marcina Rosoła, asystenta ministra Drzewieckiego miał być tekst wystąpienia ministra przed komisją śledczą, ale też pytania napisane dla platformerskich członków komisji. Jeśli ta informacja się potwierdzi, trudno o bardziej wyrazisty dowód na to, że Platforma Obywatelska wprawdzie opowiada wiele o chęci wyjaśnienia afery, ale w praktyce robi wszystko, by sprawie ukręcić łeb. Pytanie, czy ten teatr, widoczny dla wielu obserwatorów prac komisji śledczej jest też widoczny dla tych członków PO, którzy serio potraktowali hasła o wysokich standardach rządzenia, z jakimi Platforma szła do władzy. Jeśli tak, to być może prawybory w partii mogą się stać momentem, gdy okażą oni swe niezadowolenie. Przy zgodnym poparciu elity partii dla Bronisława Komorowskiego głosowanie na Radka Sikorskiego mogłoby być przejawem tego rozczarowania. Mogłoby być, pod warunkiem, że Sikorski odważyłby się je
zagospodarować. I gdyby rozczarowanych, tym co robią władze partii, ale i zszokowanych aferą hazardową, było w PO wielu.

Joanna Lichocka specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)