Po tym co zrobił stał się idolem. "Płacze i nie może spać"
Kapitan Gregorio De Falco z portu Livorno, znany z ostrej rozmowy z kapitanem Costa Concordii, jest już we Włoszech idolem narodowym. W prasie mnoży się od artykułów na jego temat. Włoski dziennik "Corriere della Sera" opublikował rozmowę z żoną kapitana, Raffaellą. Kobieta zdradza, że po tym co się stało, jej mąż ma problemy ze snem. - Płacze i wciąż wspomina ludzi, których nie udało się uratować - powiedziała.
18.01.2012 | aktual.: 20.01.2012 14:50
Czytaj także: "Wracaj k... na pokład!" Szokujące nagranie bije rekordy
Nagranie rozmowy dyżurnego z kapitanatu portu w Livorno w Toskanii Greorgio De Falco, z kapitanem statku Costa Concordia, Francesco Schettino, kilkadziesiąt minut po katastrofie wycieczkowca, stało się hitem w internecie. Kapitan De Falco zrugał dowódcę Concordii i nakazał mu wrócić na pokład tonącego statku, z którego ten wcześniej uciekł.
Po upublicznieniu tej rozmowy, De Falco stał się we Włoszech bohaterem narodowym. W sieci pojawiły się petycje do premiera Mario Montiego o odznaczenie kapitana, za to czego dokonał. Żona De Falco w rozmowie z dziennikiem podkreśla jednak, że jej mąż nie czuje się jak bohaterem i jest wręcz onieśmielony medialnym zamieszaniem. - On wypełniał jedynie swój obowiązek - zaznaczyła Raffaella De Falco.
Zdaniem żony kapitana, w całej sprawie jest coś niepokojącego. - To dziwnie, że tacy ludzie jak mój mąż, którzy każdego dnia wypełniają jedynie swój obowiązek, natychmiast stają się narodowymi bohaterami. To nie jest normalne - komentuje kobieta.
Pani De Falco zdradziła także, że jej mąż wciąż bardzo mocno przeżywa to, co wydarzyło się nocą, 13 stycznia u wybrzeży Toskanii. - Mąż ma problemy ze snem. Płacze i wspomina ludzi, których nie udało się uratować. Powtarza, że to ogromna porażka, gdyż ratowanie innych jest jego obowiązkiem - opowiada żona.