PO: trudno nie zgodzić się z decyzją premiera ws. minister Joanny Muchy
Trudno się nie zgodzić z decyzją premiera Donalda Tuska, który nie odwołał minister sportu Joanny Muchy - uważa poseł PO Ireneusz Raś. Zauważył także, że premier nie może zdymisjonować nikogo w Narodowym Centrum Sportu, bo kompetencja należy do minister sportu. - Jak rozumiem, premier daje sygnał pani minister, że musi pewne kwestie od strony formalnej i personalnej załatwić sama - dodał poseł PO.
24.10.2012 | aktual.: 24.10.2012 22:00
- Premier nie zdecydował się, że za dach na Stadionie Narodowym będzie usuwał konstytucyjnego ministra. Trudno się z tym nie zgodzić - powiedział Raś.
Premier przedstawił wyniki kontroli w resorcie sportu i NCS, która odbyła się w związku z koniecznością przełożenia meczu Polska-Anglia z powodu zbyt mokrej murawy na Stadionie Narodowym. Tusk poinformował, że nie przyjął dymisji minister sportu. Ocenił jednak, że nadzór resortu sportu nad NCS - które zarządza Stadionem Narodowym - nie jest wystarczający. Premier oczekuje od Muchy podjęcia do końca roku działań naprawczych w tej sprawie.
PO: Pani minister Mucha dostała sygnał
Raś ocenił, że w związku z sytuacją na Stadionie Narodowym w zaplanowanym dniu meczu Polska-Anglia "cztery ośrodki wymieniały między sobą opinie i komuś zabrakło wyobraźni".
- Trudno palcem wskazać jednego winnego. Premier nie może zdymisjonować nikogo w Narodowym Centrum Sportu, ta kompetencja należy do minister sportu. Jak rozumiem, premier daje sygnał pani minister, że musi pewne kwestie od strony formalnej i personalnej załatwić sama - dodał poseł PO.
SLD: premier zaśpiewał: "Polacy nic się nie stało"
Szef SLD Leszek Miller ocenił, że decyzja premiera Donalda Tuska o pozostawieniu na stanowisku ministra sportu Joanny Muchy, to sygnał, że niezależnie od tego, co się będzie jeszcze w Polsce działo, ministrowie nie ponoszą żadnej odpowiedzialności.
- U podłoża decyzji premiera nie powinna być ocena ataków na Muchę, tylko odpowiedzialności za wykonywaną funkcję. Każdy minister, który podejmuje się tego dzieła musi wiedzieć, że odpowiada nie tylko za to co sam zrobi, ale także za to co zrobią lub czego nie zrobią, jego podwładni - ocenił Miller.
Jego zdaniem minister Mucha miała już dosyć zamieszania wokół przełożenia meczu Polska-Anglia, ale - jak zaznaczył - premier postanowił powiedzieć: "to ja decyduję i zyg zyg dla wszystkich, którzy uważają inaczej".
- Premier postanowił powiedzieć: "jak media, opozycja i opinia publiczna żądają ode mnie dymisji, to ja wam pokażę, kto tu rządzi". Premier swoją decyzją postanowił zaśpiewać jeszcze raz znany hymn - Polacy nic się nie stało - żartował szef SLD.
Ruch Palikota: dobra decyzja Tuska. Zachował się z klasą
Dobrze, że premier Donald Tusk nie odwołał Joanny Muchy; minister sportu nie zawiniła w sprawie przełożenia meczu Polska-Anglia - uważa rzecznik klubu Ruchu Palikota Andrzej Rozenek.
Rozenek podkreślił, że decyzja premiera go nie zaskoczyła, bo był przekonany, że Mucha nie zostanie zdymisjonowana. - Po pierwsze, dlatego że nie zawiniła w tej sprawie. Po drugie, bo zachowała się w sposób nadzwyczaj odpowiedzialny, godny i honorowy, oddając się do dyspozycji premiera (...). Po trzecie, dlatego że wizerunkowo dla tego rządu byłoby bardzo niekorzystne, gdyby premier akurat teraz pozbywał się ministry Muchy - powiedział Rozenek.
Według niego premier podjął dobrą decyzję, zachował się z klasą i dobrze, że Polacy mają już spektakl pt. "Basen Narodowy" za sobą.
Pytany o oczekiwane przez premiera działania naprawcze minister sportu w sprawia nadzoru nad Narodowym Centrum Sportu, Rozenek ocenił, że to "typowe zalecenia pokontrolne".
Tomaszewski: premier Tusk zachował się jak tchórz
- Premier po raz kolejny strzelił sobie samobójczego gola. Za cały skandal z dachem odpowiada organizator, a organizatorem był Polski Związek Piłki Nożnej. Premier zachował się jak tchórz - on się chyba boi PZPN - mówił w TVN24 poseł Prawa i Sprawiedliwości i były reprezentant Polski Jan Tomaszewski.
- Praktyka tego rządu jest pod tym względem konsekwentna, żadnej odpowiedzialności nie ma. Miejmy nadzieję, że ten rząd długo nie potrwa - ocenił prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Po raz kolejny nikt nie podnosi odpowiedzialności za kompromitację pod rządami Platformy Obywatelskiej. Znowu krasnoludki wyrządziły szkody. Niewątpliwie szkody zostały wyrządzone, bo z nas Polaków kpiono sobie na zachodzie Europy - dodają posłowie PiS Mariusz Błaszczak i Andrzej Duda.
Zdaniem Błaszczaka, jeśli premier Tusk uważa, że minister sportu nie odpowiada za kompromitację, to sam powinien ponieść odpowiedzialność, bo jest jej przełożonym.
-Jest czymś zabawnym, jeśli premier rządu wyjaśnia na konferencji prasowej, ile kropel deszczu spadło na metr kwadratowy murawy. To jest niepoważne traktowanie ludzi - dodał poseł.
Również Andrzej Duda ironizował, że premier całą winę zrzucił na deszcz. - Jak zwykle mówił o odpowiedzialności, ale odpowiedzialności nikt nie ponosi. To jest typowe zachowanie Platformy Obywatelskiej od samego początku: tu nikt za nic nie odpowiada - podkreślił.
Jak zauważył, odwołanie meczu Polska-Anglia to nie jest pierwsza wpadka minister Muchy. - Tych wpadek było już wiele, już parę razy pani minister pokazała, że nie ma pojęcia o sporcie - zaznaczył. Jego zdaniem ostatnia wpadka jest poważna, bo zawinili ludzie, którzy podlegają minister sportu.
- Źle się dzieje, że w Polsce pod rządami Platformy Obywatelskiej nikt z ludzi PO nie ponosi odpowiedzialności za żadne swoje działania i zaniechania - dodał Duda.
PSL: szanujemy decyzję premiera
Szanujemy decyzję premiera, oczekujemy zdecydowanych działań ministerstwa sportu ws. NCS - komentuje PSL Krzysztof Kosiński - To Prezes Rady Ministrów jest od tego, żeby konstruować skład swojego rządu, do niego należą ostateczne decyzje, stąd jego decyzję należy uszanować. Liczymy, że podobna sytuacja się nie powtórzy, to po pierwsze, po drugie, liczymy na efekty zdecydowanych działań ministerstwa sportu w stosunku do NCS - powiedział Kosiński.
SP: odegrano szopkę
- Została odegrana szopka, której głównym celem jest odwrócenie uwagi od podziału w PO w sprawie projektu Solidarnej Polski, dotyczącego zakazu aborcji - tak klubu SP Arkadiusz skomentował decyzję Donalda Tuska o pozostawieniu na stanowisku ministra sportu Joanny Muchy.
Chodzi o projekt nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży - zgłoszony przez posłów Solidarnej Polski - który wprowadza zakaz przerywania ciąży w przypadkach, gdy występuje duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.
Według Mularczyka, to sprawa o charakterze fundamentalnym, a wielu parlamentarzystów w tej sprawie wyraża jasny pogląd, że "będzie za prawem do życia dla dzieci niepełnosprawnych, które obecnie mogą być zabijane na gruncie obecnych przepisów". - PO jest tutaj mocno podzielona. Mam nieodparte wrażenie, że ta szopka z minister Muchą ma na celu odwrócenie uwagi mediów od tej ważnej sprawy - powiedział Mularczyk.
Ocenił jednocześnie, że premier dymisję Muchy powinien przyjąć, "bo dalsze trwanie pani minister na tym stanowisku jest ze szkodą i dla polskiego sportu i dla niej samej, bo ona po prostu się męczy na tym stanowisku".
Polityk SP odniósł się też do słów premiera, który powiedział, że nadzór resortu sportu nad NCS - które zarządza Stadionem Narodowym - nie jest wystarczający. Premier oczekuje od Muchy podjęcia do końca roku działań naprawczych w tej sprawie. Szef rządu zaznaczył, że przez program naprawczy rozumie także "konsekwencje personalne".
- Jest to dość zabawne i śmieszne, bo przecież każdy minister powinien wyznaczać pewne działania modernizacyjne, (...) natomiast jeśli po roku działania pani minister musi przeprowadzać działania naprawcze - naprawcze po kim? Po samej pani minister? Raczej to wszystko zmierza do znalezienia lepszego czasu na decyzję o odwołaniu minister Muchy - stwierdził szef klubu SP.
Kontrola w Narodowym Centrum Sportu
Kontrola w Narodowym Centrum Sportu, zarządzającym Stadionem Narodowym w Warszawie, rozpoczęła się w zeszły czwartek. Dzień wcześniej podobna kontrola rozpoczęła się w resorcie sportu. Przeprowadzający ją urzędnicy z departamentu kontroli przy Prezesie Rady Ministrów mieli sprawdzać całą dokumentację związaną z przygotowaniami i organizacją spotkania na Stadionie Narodowym.
Powodem kontroli w Narodowym Centrum Sportu, zarządzającym Stadionem Narodowym w Warszawie oraz w Ministerstwie Sportu i Turystyki było przełożenie w ubiegłym tygodniu meczu Polska-Anglia z powodu złego stanu murawy w związku z obfitymi opadami deszczu.