ŚwiatPo porozumieniu nuklearnym Iran miał się stać gospodarczym eldorado. Jednak wciąż obowiązują sankcje USA, które paraliżują jego rozwój

Po porozumieniu nuklearnym Iran miał się stać gospodarczym eldorado. Jednak wciąż obowiązują sankcje USA, które paraliżują jego rozwój

• Porozumienie nuklearne z Iranem miało być zwiastunem bezprecedensowego rozwoju

• Jednak wiele amerykańskich sankcji nadal obowiązuje

• Nie dotyczą programu nuklearnego, a praw człowieka i rakiet balistycznych

• Iran zyskał dostęp do rynków naftowych, ale nadal nie może rozliczać się w dol.

• Teheran dotychczas odzyskał tylko 3 z 55 mld dol. zamrożonych aktywów

• Irańscy politycy oskarżają Zachód o niedotrzymywanie obietnic

Po porozumieniu nuklearnym Iran miał się stać gospodarczym eldorado. Jednak wciąż obowiązują sankcje USA, które paraliżują jego rozwój
Źródło zdjęć: © Maryam Ashoori
Adam Parfieniuk

22.04.2016 | aktual.: 24.04.2016 12:19

W sierpniu ubiegłego roku Iran zawarł porozumienie nuklearne z krajami Zachodu. Eksperci zgodnie wieszczyli dynamiczny rozwój kraju, który przez długie lata był duszony przez sankcje. I choć na horyzoncie pojawiły się lukratywne kontrakty na ropę naftową i teoretycznie uwolniono dostęp do ponad 50 mld dol. rezerw zagranicznych, ciężko mówić o realnych i głębokich zmianach.

Rzeczywistość bowiem nie jest jednak tak kolorowa, jak w początkowych założeniach. W ubiegłym miesiącu skarżył się na to nawet sam ajatollah Ali Chamenei, duchowy przywódca Iranu. - Nasz system bankowy, nasze starania o odzyskanie zasobów z ich banków, różne rodzaje naszych biznesów, które wymagają finansowych usług - na tych wszystkich polach napotykamy problemy. Badamy sprawę, ale jest jasne, że banki boją się Stanów Zjednoczonych. Amerykanie powiedzieli: "znieśliśmy sankcje". Na papierze w istocie tak zrobili, ale na różne sposoby próbują sprawić, by poluzowanie sankcji nie zrodziło owoców - mówił.

Sankcje wciąż w mocy

Jak zauważa "The New York Times", większość amerykańskich sankcji w rzeczywistości wciąż pozostaje w mocy z powodu łamania praw człowieka przez Iran oraz testów rakiet balistycznych. Oba te zarzuty wciąż są aktualne, co w praktyce przekłada się na to, że amerykańskie firmy nadal nie robią interesów w państwie Persów (poza lotnictwem cywilnym, branżą dywanową i rolniczą). Co więcej, irańskie firmy wciąż nie mają dostępu do amerykańskiego systemu finansowego i rozliczeń dolarowych, a nie jest przecież tajemnicą, że to w tej walucie rozlicza się większość międzynarodowych transakcji. Z uwagi na te trudności wiele instytucji finansowych nadal omija Iran szerokim łukiem.

Problemem Teheranu są też złe stosunki z państwami sunnickimi i Izraelem, a to szczególnie nie podoba się USA, których głównymi sojusznikami na Bliskim Wschodzie są państwo żydowskie oraz Arabia Saudyjska, roszcząca sobie prawa do pozycji lidera sunnickich muzułmanów.

O systemie powiązań geopolityki i gospodarki w kontekście Iranu wspominał Barack Obama na konferencji prasowej 1 kwietnia. - Gdy Iran odpala rakietę balistyczną, czemu towarzyszą slogany o zniszczeniu Izraela, sprawia, że biznes widzi pewne narastające ryzyko geopolityczne i staje się nerwowy. Jeśli Iran nadal będzie zaopatrywał Hezbollah w rakiety, to będzie niepokoił biznes. (…) Iran musi pojąć, że każde państwo na świecie rozumie, że najlepiej lokować interesy tam, gdzie jest bezpiecznie, gdzie nie ma wielkich kontrowersji i gdzie jest pewność, że transakcje będą normalnie realizowane - mówił prezydent.

Obawy instytucji finansowych przed angażowaniem się w Iranie nie mogą dziwić, jeśli przypomnimy sobie, co stało się z Commerzbankiem w 2015 roku. Niemiecki bank zgodził się zapłacić aż 1,5 mld dol. kary z naruszenie sankcji USA. Tym samym jego roczne zyski zmalały o połowę. Z kolei francuski BNP Paribas w lipcu 2014 roku musiał zapłacić astronomiczne 8,8 mld dol. To właśnie o tych karach i obawie, która ma blokować inicjatywy europejskich banków w Iranie, mówił ajatollah Chamenei. W podobnym tonie wypowiadał się też Valiollah Seif, szef irańskiego banku centralnego. - (Banki z Europy) zostały poproszone, by nie współpracować z irańskimi bankami. Obawiają się ciężkich kar, które im grożą - tłumaczył.

Teheran naciska

W ostatnią sobotę Dżawad Zarif, minister spraw zagranicznych Iranu, poruszył temat braku dostępu jego kraju do światowego systemu finansowego. - Kluczowym jest, aby druga strona, szczególnie USA, wywiązała się ze swych zobowiązań nie tylko na papierze, ale też w praktyce i usunęła przeszkody, szczególnie w sektorze bankowym - mówił i już we wtorek spotkał się w tej sprawie ze swoim amerykańskim odpowiednikiem. Po spotkaniu John Kerry mówił o "pewnym postępie", ale najwidoczniej nie był on na tyle owocny, by obie strony odeszły od stołu zadowolone, bo jeszcze w piątek odbędzie się kolejna runda negocjacji ministrów.

Gra idzie o naprawdę wielkie pieniądze. W poniedziałek John Kerry mówił, że Teheran do tej pory odzyskał jedynie 3 mld dol. ze swoich zamrożonych aktywów, do których teoretycznie odzyskał dostęp po zawarciu porozumienia nuklearnego w styczniu. Według Amerykanów sankcjami obłożone były 55 mld dol., choć Iran mówi nawet o ponad dwukrotnie większej kwocie. Dlatego politycy z Teheranu coraz częściej mówią o tym, że Zachód nie wywiązał się ze swojej części porozumienia. Szef irańskiego banku centralnego, narzekał ostatnio, że "światowe potęgi pod przewodnictwem USA (…) stawiają przeszkody na drodze do ekonomicznego odrodzenia".

Amerykańska kontra wisi w powietrzu?

Niedawno departament skarbu USA, wychodząc naprzeciw Iranowi (i instytucjom, które chciałby robić tam interesy), klarownie przedstawił zakres nadal obowiązujących sankcji. Amerykanie wyjaśnili, że wszelkie instytucje finansowe mogą bez obaw przeprowadzać transakcje z Teheranem we wszystkich walutach poza dolarem. Zagraniczne banki mogą też korzystać z dolarów, ale tylko wtedy, gdy mają całą kwotę potrzebną do pokrycia transakcji, co znacznie ogranicza możliwości prowadzenia interesów i w zasadzie wyklucza zawieranie dużych kontraktów na dostawy ropy naftowej.

Obecne ograniczenia, to może być dopiero początek. Wiele zależy od zbliżających się wyborów prezydenckich w USA. Republikańscy senatorowie już teraz proponują ustawę, całkowicie odcinającą Iran od dolara. - Irański reżim nie zapobiega szalejącemu procederowi prania pieniędzy i nadal finansuje organizacje terrorystyczne oraz rozwija program rakiet balistyczny. Tym samym pokazuje bezczelnie lekceważy amerykańskie sankcje i integralność międzynarodowego sytemu finansowego - mówił Marco Rubio, współautor projektu i do niedawna kandydat na prezydenta USA. Jeśli innemu kandydatowi partii republikańskiej uda się zdobyć Biały Dom, wówczas nuklearne porozumienie, oczko w głowie Baracka Obamy, może odejść w niepamięć.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (43)