PO nie wyklucza zawiadomienia do prokuratury ws. pożyczki Kaczyńskiego
PO oczekuje, że prezes PiS Jarosław Kaczyński przedstawi szczegóły pożyczki, którą uwzględnił w swym oświadczeniu majątkowym bez podania od kogo pochodziła. Jeśli tego nie uczyni, PO nie wyklucza skierowania do prokuratury zawiadomienia w tej sprawie. Zapowiedzi Platformy Kaczyński ocenił jako "śmiechu warte".
Tygodnik "Newsweek" napisał w poniedziałek, że Kaczyński 2,5 roku temu pożyczył 200 tysięcy złotych. Nie wiadomo u kogo, bo prezes PiS odmawia podania nazwiska swojego wierzyciela. Punkt XI oświadczenia majątkowego wypełnianego przez posłów nakazuje ujawnienie wszystkich pożyczek i kredytów powyżej 10 tys. zł wraz ze szczegółami dotyczącymi m.in. wysokości zobowiązania, danych wierzyciela, a nawet celu, na jaki pieniądze mają być przeznaczone.
Szef sztabu PO Tadeusz Zwiefka ocenił w poniedziałek, że brak szczegółów dotyczących pożyczki świadczy o niedopełnieniu przez szefa PiS obowiązku wynikającego z ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. - Podejrzewamy, że mogło nastąpić złamanie prawa - zaznaczył europoseł Platformy.
- By nie dopuszczać możliwości nieczystych sytuacji związanych z pełnieniem mandatu posła na sejm przez pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, domagamy się, aby te informacje zostały ujawnione, ponieważ jest to obowiązek wszystkich. Mając na względzie równość wobec prawa, uważamy, że pan Jarosław Kaczyński ponad prawem stawiać się nie może i literę prawa powinien wypełniać tak, jak każdy inny obywatel - podkreślił Zwiefka.
Jeżeli szef PiS tego nie uczyni, wówczas - mówił Zwiefka - możliwe jest zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie. - Platforma Obywatelska rozważa skierowanie wniosku do prokuratury o sprawdzenie tego właśnie oświadczenia majątkowego - powiedział Zwiefka.
Komentując zapowiedzi PO, Kaczyński ocenił, że są one "śmiechu warte". - Ja już miałem parokrotnie składane z różnych powodów właśnie tego typu zawiadomienia - zawsze kończyło się to umorzeniami. To jest po prostu łagodnie mówiąc śmiechu warte. Trzeba będzie przejrzeć oświadczenia majątkowe w internecie innych i złożyć doniesienia na całe mnóstwo posłów, w tym - jak sądzę - także posłów PO - powiedział prezes PiS na konferencji prasowej w Łodzi.
Kaczyński wyjaśnił też, że pożyczkę od osoby prywatnej, o której pisze "Newsweek", zaciągnął na leczenie mamy. - Musiałem mieć środki na obronę życia mojej mamy - była bardzo ciężko chora, potrzebowała całodziennej opieki. Trzeba było mieć panie pielęgniarki na etatach, a to bardzo dalece przekraczało moje dochody, w związku z tym musiałem się zapożyczyć - mówił szef PiS.
Odnosząc się do kwestii ujawnienia personaliów wierzyciela, Kaczyński tłumaczył, że jego sprawozdania majątkowe wielokrotnie sprawdzała sejmowa komisja etyki. - Komisja etyki nigdy nie miała do mnie żadnych pretensji, a ja piszę o tych moich wierzytelnościach już od kilku lat, po prostu stwierdzam, że są to długi prywatne - powiedział. Według niego podobne stanowisko prezentuje Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych.
Kaczyński wyjaśnił też, że nie podał danych osób, od których pożyczał pieniądze, ponieważ osoby te być może nie chcą, żeby inni wiedzieli o tym, że są z nim zaprzyjaźnione. - Jeżeli zapadnie taka decyzja komisji etyki, że wszyscy, bo ta praktyka, którą ja stosuję, jest powszechnie stosowana w sejmie, ujawniają swoich prywatnych wierzycieli, to oczywiście ja też ujawnię - zaznaczył prezes PiS.