PO liczy na kobiety? Ma ich coraz więcej
Do sejmu z list PO startować będzie dwa razy więcej kobiet niż w poprzednich wyborach parlamentarnych; zupełnie inaczej wygląda sytuacja w wyborach do senatu: tu kandydatek PO jest jedynie 12% - wynika z analizy Instytutu Spraw Publicznych.
01.08.2011 | aktual.: 13.09.2011 09:27
W 2007 r. kobiety stanowiły 21% kandydatów do sejmu, w tym roku zajmują 42% miejsc na listach wyborczych do sejmu - pokazała analiza propozycji kandydatur PO do sejmu i senatu, którą przeprowadzili Aleksandra Niżyńska, Małgorzata Druciarek i dr Jarosław Zbieranek z ISP.
Jak zapowiada Instytut, podobnej analizie poddawane będą również listy innych partii; PO była pierwszą, która przedstawiła swoje propozycje kandydatur.
Aż w pięciu okręgach kobiety stanowią połowę kandydatów PO: w Wielkopolsce, na Pomorzu, Mazowszu i Dolnym Śląsku, a najwięcej w woj. podlaskim, gdzie kobiet jest więcej niż 50%. - Jednak w tym regionie PO miała stosunkowo niskie poparcie w poprzednich wyborach parlamentarnych. Oznacza to, że tak liczny udział kobiet na listach PO na Podlasiu niekoniecznie musi się przełożyć na ich sukces wyborczy - zwraca uwagę Niżyńska.
PO w każdym okręgu umieściła przynajmniej jedną kobietę w pierwszej trójce. Liderkami list zostało jednak tylko 14 kandydatek na 41 okręgów. Najwięcej list otwierają kandydatki na Śląsku: są na pierwszych miejscach aż w czterech z pięciu okręgów. - Kodeks wyborczy wprowadził kwoty bez mechanizmu suwakowego, który sprawia, że na listach wyborczych pojawią się kandydaci i kandydatki naprzemiennie. Mimo to, pierwsza partia, która przedstawiła pełne listy wyborcze zagwarantowała kobietom przynajmniej jedno miejsce w pierwszej trójce - podkreśla Niżyńska.
Kobiety częściej znajdują się na czele list wyborczych w okręgach trudnych dla Platformy. - Aż połowa kandydatek wystawianych z pierwszego miejsca ubiega się o mandat poselski w okręgach, w których PO przegrała w zeszłych wyborach. Mężczyźni tylko w 22% zostali wysłani jako liderzy list na tak trudny front polityczny - wskazuje Niżyńska.
Zdecydowanie gorzej pod względem liczby kandydatek prezentują się listy PO do senatu. Pośród 90 kandydatów zgłoszonych przez PO, tylko 11 to kobiety. Stanowią one więc 12% wszystkich kandydatów PO do senatu. Analitycy ISP zwracają uwagę, że już na poziomie ustalania list potwierdza się, że w systemie większościowym kobietom trudno jest podjąć rywalizację z mężczyznami.
- Od lat w ławach senackich zasiadało - nawet w porównaniu z sejmem - bardzo niewiele kobiet (w obecnej kadencji tylko 8%). Nie bez znaczenia była stosowana formuła wyborów większościowych - która, jak pokazują badania - działa na niekorzyść kobiet, blokując im dostęp do polityki - podkreśla Zbieranek. Przypomina, że od 2011 r. wybory do senatu będą odbywać się w jednomandatowych okręgach wyborczych, który jest "skrajną formą systemu większościowego", co może ten problem jeszcze wyostrzyć. Zwraca uwagę, że rozwiązanie to stanowiło jedno ze sztandarowych propozycji PO.
Tegoroczne wybory będą pierwszymi, w których obowiązywać będą kwoty na listach wyborczych: aby lista została zarejestrowana, musi być na niej nie mniej niż 35% kobiet i nie mniej niż 35% mężczyzn. Nowe przepisy wprowadziła ustawa, która powstała z inicjatywy Kongresu Kobiet, wprowadzono je także do Kodeksu wyborczego, który obowiązuje od poniedziałku.
Kwoty nie obejmują wyborów do senatu i do rad gmin do 20 tys. mieszkańców, gdzie odbywają się wybory większościowe.
Reprezentacja kobiet w polskim sejmie wynosi ok. 20%. Na liście Unii Międzyparlamentarnej, przedstawiającej udział kobiet w parlamentach na świecie, Polska zajmuje 55 miejsce na 188 krajów. W ostatnich latach nastąpił znaczny spadek liczby kobiet w senacie: po 23% w latach 2001-05, obecnie stanowią jedynie 8%. Polska jest jedynym krajem UE, w którym udział kobiet w izbie wyższej zmniejszył się w ciągu ostatnich dziesięciu lat.
W ostatnich wyborach samorządowych kobiety stanowiły ok. 31% kandydatów, a odsetek kobiet, które zdobyły mandat, wyniósł ok. 22%.
W ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego, które odbywają się na podstawie 27 różnych ordynacji krajowych, kobiety osiągnęły na poziomie całej UE wynik 35%. Procentowo najwięcej kobiet (62 %) jest wśród eurodeputowanych z Finlandii; kobiety zajęły też połowę albo więcej dostępnych miejsc w Szwecji i Estonii. Wśród 50 polskich eurodeputowanych jest 11 kobiet, co oznacza odsetek 22% - jeden z najniższych w UE, obok Luksemburga, Czech i Włoch.