PO domaga się odtajnienia raportu KGP z audytu ws. działań w związku z "aferą taśmową"
• PO żąda odtajnienia raportu i dymisji Mariusza Błaszczaka
• Raport z audytu nie wskazuje na podejrzenie popełnienia przestępstwa
• Neumann: informacje powtarzane przez PiS nie mają potwierdzenia
12.02.2016 | aktual.: 12.02.2016 18:58
Politycy PO zażądali odtajnienia raportu KGP z audytu ws. działań Biura Spraw Wewnętrznych w związku z "aferą taśmową" oraz dymisji szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka. Zdaniem PO, audyt stał się podstawą do formułowania przez PiS pomówień dot. podsłuchiwania dziennikarzy.
Żądanie Platformy ma związek z decyzją Prokuratury Okręgowej w Warszawie o odmowie wszczęcia śledztwa w związku z audytem KGP. Raport KGP z audytu ws. działań funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych w związku z "aferą taśmową" nie wskazuje na podejrzenie popełnienia przestępstwa, w tym na przekroczenie uprawnień - mówił rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak.
Pod koniec 2015 r. komendant główny policji insp. Zbigniew Maj, który w czwartek zrezygnował ze stanowiska, powołał grupę, która miała sprawdzić, czy funkcjonariusze BSW, czyli tzw. policji w policji, podsłuchiwali dziennikarzy w związku z tzw. aferą taśmową. Z audytu wynika m.in., że w KGP działały dwie grupy, które zajmowały się sprawą "afery taśmowej. Informowano ponadto, że kontrolerzy natrafili na materiały, które świadczą, że w zainteresowaniu śledczych pojawiali się dziennikarze i ich rodziny. Sam Maj mówił, że wobec dziennikarzy i ich rodzin "były stosowane formy pracy policji".
- Jesteśmy po konferencji prokuratury, która potwierdziła nasze podejrzenia, że te wszystkie informacje od wielu tygodni powtarzane przez polityków PiS, o rzekomych nielegalnych podsłuchach dziennikarzy, nie mają żadnego potwierdzenia w faktach, nie mają żadnego potwierdzenia w dowodach - podkreślił szef klubu PO Sławomir Neumann.
Jak dodał, audyt był "podstawą haniebnego donosu premier Beaty Szydło, który w czasie debaty w Parlamencie Europejskim w Strasburgu był rozdawany przez posłów PiS". Chodzi o materiał, który przed styczniową debatą w PE na temat Polski przygotowali eurodeputowani PiS. Znalazła się tam m.in. informacja, że "ponad 80 dziennikarzy i prawników, którzy zajmowali się sprawą obciążających poprzedni rząd nagrań, znalazło się na podsłuchu".
- Platforma oczekuje odtajnienia tego audytu, żeby wszyscy mogli poznać to kolejne kłamstwo PiS, a jeśli PiS, premier Szydło, minister spraw wewnętrznych nie będą chcieli tego audytu odtajnić, to będziemy wnosić o zamknięte posiedzenie Sejmu, aby wszyscy posłowie mogli się zapoznać z tym audytem i z sytuacją, która miała miejsce, związana z podsłuchami, których nie było - oświadczył Neumann.
- Chcielibyśmy, żeby to wybrzmiało tak, jak wybrzmiało to publicznie w Parlamencie Europejskim to kłamstwo powtarzane przez polityków PiS. Nie może być tak, że pomówienia i kłamstwa będą bronią polityczną - dodał szef klubu Platformy. - Rozumiem także, że jeżeli pani premier została wprowadzona w błąd, to oczywistym oczekiwaniem naszym jest to, że Mariusz Błaszczak poda się do dymisji i ta dymisja będzie przyjęta - zaznaczył.
Na początku lutego KGP przekazała raport z audytu ws. działań funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych w związku z "aferą taśmową" stołecznej Prokuraturze Okręgowej, która od roku prowadzi postępowanie sprawdzające w tej sprawie. Śledztwo wszczęto po publikacji "Gazety Wyborczej", która w lutym 2015 r. pisała, że tajna grupa utworzona latem 2014 r. badała, czy za "aferą podsłuchową" stoją byli szefowie ABW, SKW i BOR oraz urzędujący szef CBA.
Według "GW" ówczesny szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz miał ich podejrzewać o spisek i nadzorować grupę, w której mieli być policjanci z Biura Spraw Wewnętrznych KGP oraz oficerowie SKW. "GW" twierdziła, że m.in. wystąpili oni do sądu o zgodę na podsłuchy "numerów nieznanych", tzw. NN - mimo że było im wiadomo, iż należą do generałów służb. Sam Sienkiewicz zaprzeczał, że powołał taką grupę i ją nadzorował. Warszawska prokuratura okręgowa odmówiła podjęcia w tej sprawie śledztwa.