Po co komu drogowe spółki
Powołanie specjalnych spółek, które będą
budować drogi, przyniesie w przyszłości sporo kłopotów,
przestrzegają krytycy tego pomysłu. Mimo wielu kontrowersji ustawa
wejdzie w życie - pisze "Życie Warszawy".
07.12.2006 | aktual.: 07.12.2006 07:08
Zgodnie z propozycją Ministerstwa Transportu, drogi w Polsce będą budowane przez spółki specjalnego przeznaczenia. Koszty utworzenia spółek drogowych sfinansuje państwo. W tegorocznym budżecie są już zarezerwowane środki na ten cel w wysokości 4,5 mln zł- powiedział gazecie Piotr Stomma, wiceminister transportu. Będą to pieniądze głównie na studia wykonalności dużych przedsięwzięć i na biznesplany. Liczymy, że pieniądze na tworzenie spółek otrzymamy też z Krajowego Funduszu Drogowego - wyjaśnia.
To będzie taka forma by-passów na niewydolny system koncesyjny - ocenia pomysł Tadeusz Jarmuziewicz (PO), wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Infrastruktury. Jego zdaniem, spółki nie obniżą kosztów budowy dróg, a już na pewno nie uproszczą systemu. Zamiast je powoływać, wystarczy przekształcić Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad w agencję, która organizowałaby przetargi na budowę i eksploatację dróg. Negocjowałaby kontrakty i pełniła funkcję inspekcji nad realizacją zawartych umów, a pracownicy byliby godziwie za to wynagradzani. Mogliby otrzymywać procent od wykrytych nieprawidłowości. Kwota ta byłaby potrącana z wynagrodzenia dla wykonawcy ujawnionej fuszerki- mówi poseł PO. Mogliby też być nagradzani za pozyskanie pieniędzy na budowę dróg np. ze środków UE.