PO chce zmian w prawie dotyczącym "teczek"
Platforma Obywatelska zwróciła się w do
prezesa Instytutu Pamięci Narodowej prof. Leona Kieresa, by IPN
szybko przygotował projekt zmian w prawie dotyczącym "teczek"
komunistycznych służb specjalnych - poinformował szef klubu PO Jan Rokita.
W tej sprawie Rokita wysłał w piątek list do prezesa IPN, udostępniony w sobotę dziennikarzom. Zadeklarował, że taki projekt, jeśli spełniał będzie postulaty i oczekiwania Platformy, posłowie PO są gotowi złożyć w Sejmie.
Cele Platformy
Cele propozycji Platformy to - jak powiedział Rokita - pełna przejrzystość osób oddziałujących na życie publiczne, uchylenie wynikających jeszcze z czasów PRL klauzul tajności i praktyczna łatwość w powszechnym dostępie do materiałów.
Według Platformy z "teczek" osób "bezpośrednio lub pośrednio wywierających wpływ na życie publiczne" powinna zostać zdjęta klauzula tajności, by każdy obywatel mógł mieć do nich dostęp.
Ponadto, zdaniem PO, zlikwidować należy istniejące obecnie klauzule tajności w odniesieniu do materiałów PRL-owskich służb specjalnych, które np. zakazują udostępniania danych o agenturze z lat 1983-1990. Tym agentom zapewniono w trybie ustawowym, wieczystą tajność. To wymaga zniesienia - podkreślił Rokita
Dostęp do materiałów
Platforma uważa też, że potrzebne jest ustanowienie takich przepisów i procedur i kroków organizacyjnych w IPN, które uczyniłyby realnym powszechny, nieograniczony i szybki dostęp do materiałów Instytutu dla każdego.
Rokita powiedział, że powinny zostać zniesione bariery w dostępie do materiałów IPN, dla "jakichkolwiek zespołów badawczych". Według niego do tej pory czyniono takie trudności pod kompletnie, w jego opinii, "absurdalnym" hasłem blokowania "dzikiej lustracji". Dostęp nie jest żadną "dziką lustracją", jawność nie jest "dziką lustracją" - ocenił szef klubu PO.
Według Rokity osobom mającym status "pokrzywdzonego" udostępniana powinna być całość materiałów, "bez nieuzasadnionej selekcji", bez zaczerniania nazwisk w tych dokumentach. Rokita uważa, że zniesiona powinna zostać także procedura indywidualnej zgody prezesa IPN na udostępnianie akt.
Osoba pokrzywdzona
Rokita poinformował, że w sobotę dowiedział się, iż krakowski oddział IPN uznał go za osobę "pokrzywdzoną". Obiecał, że kiedy tylko dostanie dotyczące go materiały, to je ujawni.
Rokita podkreślił, że Platforma zwraca się do IPN o przygotowanie projektu odpowiednich zmian w prawie, a nie robi tego sama, ponieważ - jak powiedział - projekty wniesione przez LPR i Samoobronę, pokazują, że "próby tworzenia tego typu bardzo szczegółowych regulacji bez wiedzy o konstrukcji archiwaliów IPN skazują autorów tego typu regulacji na skrajny dyletantyzm".
LPR złożyła niedawno w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o IPN, który zobowiązuje prezesa Instytutu do upublicznienia nazwisk pracowników i współpracowników specsłużb PRL. Samoobrona zaproponowała natomiast, aby ujawnić nazwiska współpracowników SB, którzy zdecydują się na start w wyborach parlamentarnych i samorządowych oraz sędziów, prokuratorów i członków rad nadzorczych w spółkach Skarbu Państwa.
Nieświadoma LPR
Rokita przypuszcza, że LPR nie jest świadoma, "iż swoją ustawą zlikwidowała proces lustracji". Gdyby ten projekt przeszedł, to wszystkie wyroki lustracyjne są nieważne, a Józef Oleksy i wszyscy inni skazani prawomocnie mogą obejmować nadal funkcje publiczne - powiedział szef klubu PO.
Zapytany, czy Platforma jest przeciwna publikowaniu nazwisk pracowników i współpracowników PRL-owskich specsłużb, Rokita odpowiedział, że "na dziś" sądzi, iż ustawowe zobowiązanie prezesa IPN do "wytworzenia listy agentów komunistycznych służb specjalnych byłoby rzeczą niemądrą". Dodał, iż uważa, że rozwiązaniem jest to, "by komplet materiałów dotyczących każdego agenta był do publicznej dyspozycji".
Kryzys teczkowy
Rokita podkreślił, że inicjatywa PO, przygotowania przez IPN zmian w prawie dotyczący PRL-owskich służb specjalnych, zmierza do rozwiązania "kryzysu teczkowego" w polskim życiu publicznym.
Według niego, bowiem obecnie obecne zasady dostępu do materiałów IPN, sprawiają powodują m.in., że pojawiające się informacje o ich zawartości, są często "niepełne, cząstkowe bardzo trudne do sprawdzenia", co stwarza klimat, w którym "mogą się pojawiać kalumnie, nieuzasadnione oskarżenia, pogłoski, i to wszystko podminowuje polskie życie publiczne".