Po brexicie czas na scotexit? Szkoccy separatyści chcą kolejnego referendum
Jeszcze pięć lat temu kwestia niepodległości Szkocji wydawała się przesądzona na dekady. Ale brexitowy chaos dał separatystom nową nadzieję. Teraz szkoccy nacjonaliści żądają referendum, które miałoby zostać przeprowadzone do 2021 roku. I nie wykluczone, że żądanie zostanie spełnione.
- Wybór między brexitem i przyszłością Szkocji jako niepodległego europejskiego państwa musi zostać nam zaoferowany w czasie trwania tego parlamentu. Jeśli Szkocja zostanie wyprowadzona z Unii Europejskiej, ścieżka referendum musi zostać dla nas otwarta w tym czasie - oświadczyła w środę w szkockim parlamencie premier Nicola Sturgeon. Tymi słowami potwierdziła to, o czym od dawna ostrzegali przeciwnicy brexitu: że po walce o wyjście z UE Wielka Brytania jeszcze raz będzie musiała stoczyć walkę o zachowanie jedności swojego państwa.
Przegrane przez nacjonalistów referendum w 2014 roku miało rozstrzygnąć sprawę na pokolenia. I być może tak właśnie by się stało, gdyby nie brexit, który dał separatystom nową nadzieję.
Szkocja jest najbardziej proeuropejskim regionem Wielkiej Brytanii - za pozostaniem w Unii opowiedziało się tam 62 proc. wyborców - jednak preferencje jej mieszkańców były ignorowane przez rząd Theresy May dążący do twardej wersji brexitu. Chaos związany z negocjacjami ws. wyjścia z UE tylko wzmocnił argumenty separatystów.
- Od czasu referendum mogliśmy ujrzeć, jak ograniczony wpływ ma Szkocja wewnątrz Wielkiej Brytanii. I jak ostro kontrastuje to z wpływem niepodległych państw jako członków Unii Europejskiej. Podczas gdy interesy Szkocji były ignorowane przez Westminster, interesy niepodległej Irlandii były chronione przez UE - mówiła Sturgeon.
Przeczytaj również: Brexitowa kwadratura koła. O co chodzi z tą Irlandią?
Długa droga do niepodległości
Szkocka premier zapowiedziała, że pod jej wodzą lokalny parlament zacznie przygotowania do referendum. Nie znaczy to, że głosowanie na pewno dojdzie do skutku. Ale nie jest to wykluczone. O ile premier May od dawna wyklucza zgodę na powtórkę niepodległościowego referendum, to następny rząd wcale tak oporny być nie musi. Choćby dlatego, że przy rozpadającym się systemie politycznym, opartym na dwóch partiach, głosy Szkockiej Partii Narodowej (SNP) mogą być niezbędne do sformowania rządu.
Zdaniem dr Alexandra Clarksona, politologa z King's College w Londynie, takiego ruchu ze strony Edynburga należało się spodziewać. Jak zauważa, deklaracja Sturgeon była sprytnym manewrem, który ustawia nacjonalistów w komfortowej pozycji.
- Szkocka Partia Narodowa potrzebuje zwrotu w opinii publicznej. Aby to zrobić, potrzebuje jak najbardziej stanowczych reakcji konserwatystów i brexiterów. W ten sposób, jeśli Londyn będzie opierał się szkockim żądaniom, długoterminowo pomoże to nacjonalistom. Jeśli nie będzie - to SNP spełni swój cel i będzie miało referendum - podsumowuje Clarkson.
Mimo to szkocka droga do niepodległości nie będzie łatwa. Choć tuż po referendum ws. brexitu sondaże pokazywały, że większość Szkotów popiera secesję, od tego czasu entuzjazm znacznie osłabł i kilkupunktową przewagę mają przeciwnicy niepodległości. Swojej szansy separatyści upatrują jednak w przedłużającej się indolencji parlamentu w Londynie, który od miesięcy nie jest w stanie podjąć decyzji ws. brexitu.
Nie tylko Szkoci marzą o secesji
Brexit okazał się zresztą szansą nie tylko dla nacjonalistów ze Szkocji. Niespotykane wcześniej poparcie notują walijscy separatyści z partii Plaid Cymru. Choć ugrupowaniu wciąż daleko do osiągnięcia pozycji dominującej w regionie, lider PC już zaczął stawiać listę żądań rządowi centralnemu, grożąc własnym referendum jeśli nie zostaną spełnione.
Na spełnienie swoich marzeń liczą też północnoirlandzcy republikanie dążący do zjednoczenia Irlandii.
- Jeśli dojdzie do brexitu, szczególnie twardego, to sprawa będzie rozstrzygnięta. Koniec Irlandii Północnej będzie tylko kwestią czasu - mówi WP działacz rządzącej w Irlandii partii Fine Gael. - Ten proces to kwestia lat, ale nie będzie już z niego odwrotu - zapewnia. Jak dodaje, partia już zaczęła działania, by stopniowo zjednywać sobie protestantów i "zrobić im miejsce" w zjednoczonej Irlandii.
Jak uratować Zjednoczone Królestwo? Odwołać brexit
Paradoksalnie, największym ciosem dla proeuropejskich separatystów będzie więc odwołanie brexitu. A wraz z przedłużającym się impasem parlamentu, szanse na to rosną.
- Szczerze mówiąc, myślę, że brexit jest praktycznie martwy - mówi WP londyński konsultant polityczny współpracujący z Partią Pracy. - Oczywiście, będą jeszcze tu zwroty akcji. Ale to, co teraz się dzieje w brytyjskiej polityce to głównie pozycjonowanie się przed następną fazą. Brexit zabił Partię Konserwatywną, może wykończyć Partię Pracy, a dla brexiterów Farage'a realizacja brexitu byłaby końcem kariery. Gdyby w kraju zjawił się ktoś, kto sprawiłby, że wszyscy zapomnieliby o ostatnich trzech latach, natychmiast otrzymałby szlachectwo - podsumowuje rozmówca WP.
Przeczytaj również: Jacek Rostowski: Modlę się o drugie referendum
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl