Plan pokojowy. Szansa czy zagrożenie dla Polski? "Bardzo źle zrobione"
"W sprawie pokoju wszelkie negocjacje powinny być prowadzone z udziałem Ukrainy" - pisze Donald Tusk w mediach społecznościowych. Plan pokojowy Białego Domu uwzględnia również rolę Polski. - Punkty tego planu brzmią tak, jakby Amerykanie z Rosjanami bez udziału Europy zdecydowali, że to Europa ma nadzorować ten plan pokojowy - mówi WP prof. Maciej Milczanowski z Uniwersytetu Rzeszowskiego.
- To wszystko jest bardzo, bardzo źle robione. Zresztą, to nie jest żaden plan pokojowy, tylko plan kapitulacji Ukrainy. Te warunki, które postawił Trump, to poddanie się i porażka Kijowa. Wszystko to ma na celu, żeby jak najszybciej doprowadzić do wyborów w Ukrainie, zmienić prezydenta i zbudować tam prorosyjską zależność - mówi prof. Maciej Milczanowski, zastępca dyrektora Instytutu Nauk o Polityce na Uniwersytecie Rzeszowskim.
- Wtedy wszystko wraca do normy - według standardów Putina. A Rosja przejmuje wszystko to, co przez lata Ukraina produkowała, co sama wytworzyła. To jest najbardziej czarny scenariusz. Jestem pewien, że do tego dąży Putin, a Trump mu w tym pomaga. Dlatego, że prezydent USA nie dba o dobro Europy czy nawet Stanów Zjednoczonych, tylko o swój kult. Jeśli zakończy wojnę, będzie triumfował. Ale to nie ma nic wspólnego z długofalowym bezpieczeństwem ani Europy, ani USA - dodaje Milczanowski.
“Standardy dzikiego państwa”. Człowiek Nawrockiego uderza w Putina
Portal Axios opisał - pozyskany nieoficjalnie - 28-punktowy plan, zweryfikowany z urzędnikami z Ukrainy i USA. Projekt miałby zakładać, że Ukraina nie wejdzie do NATO, ograniczy armię do 600 tys. i zaakceptuje ustalenia terytorialne. W Polsce - wedle doniesień - miałyby stacjonować europejskie myśliwce, a nad wdrożeniem czuwałaby Rada Pokoju.
Administracja USA - na której przedstawicieli powołuje się portal - podkreśla nieoficjalnie, że projekt może ulegać zmianom po konsultacji ze stronami. Chodzi oczywiście o Ukrainę i Rosję. Ale też - w mniejszym, choć wciąż niezwykle istotnym stopniu - Polskę.
- Przypomnę, że jesteśmy państwem frontowym. Jeżeli Rosja przejmie kontrolę nad Ukrainą i cały potencjał ukraiński zostanie stopniowo wtłoczony w machinę wojenną rosyjską, to możemy się tylko zastanawiać i robić wyliczankę, na kogo wtedy padnie kolejny krok Kremla - ocenia prof. Maciej Milczanowski.
- Co zmieni, że amerykańskie myśliwce pojawią się w Polsce? To powinna być zwiększona obecność amerykańskich wojsk na wschodniej flance. I deklaracja, że Trump nie zawaha się ich użyć w przypadku kolejnej agresji rosyjskiej. Nic takiego nie mamy. W zamian dostajemy niepokój w kontekście planu pokojowego. Nie ma w nim mowy o przewodniej roli NATO, a tylko nacisk na odpowiedzialność Europy. To ja się pytam: gdzie jest Sojusz Północnoatlantycki? Nagle mówimy osobno o wojskach europejskich, a osobno o amerykańskich. Tak naprawdę jakby w ogóle nie istniało NATO - komentuje ekspert.
Na plan pokojowy zareagował premier Donald Tusk. "Decyzje dotyczące Polski podejmować będą Polacy. Nic o nas bez nas. W sprawie pokoju wszelkie negocjacje powinny być prowadzone z udziałem Ukrainy" - napisał na portalu X premier Donald Tusk.
Przypomnijmy, w punkcie 3 planu pokojowego "oczekuje się, że Rosja nie dokona inwazji na sąsiednie kraje, a NATO nie będzie się dalej rozszerzać". W kolejnych "Ukraina zgadza się na zapisanie w swojej konstytucji, że nie dołączy do NATO, a NATO zgadza się na zapis, że Ukraina nie będzie przyjęta do Sojuszu w przyszłości". Punkt 8: "NATO zgadza się, by jego żołnierze nie stacjonowali w Ukrainie".
- To się wpisuje w narrację Putina. On nie chce mieć w swoim regionie wojsk Sojuszu. Według tego planu tak naprawdę NATO przestaje funkcjonować. To bardzo duże zagrożenie - zauważa prof. Maciej Milczanowski.
W jego ocenie, Ukraina - jak widać z przekazów - nie odrzuca od razu tego planu.
- Ale to tylko wynika z tego, że zrozumiała filozofię podejścia Trumpa. Oni muszą mówić, że rozważą i porozmawiają. Nie mogą odrzucać od razu, bo będą znów oskarżeni, że chcą nadal trwania wojny, a tylko Rosja chce pokoju - podsumowuje ekspert Wirtualnej Polski.
W piątek po południu agencja Reutera, powołując się na źródła, dowiedziała się, że amerykańscy urzędnicy grożą Ukrainie zawieszeniem dostaw broni i informacji wywiadowczych, aby uzyskać zgodę Kijowa na tzw. "plan pokojowy".
Jedno ze źródeł, które chciało pozostać anonimowe, powiedziało, że Stany Zjednoczone chcą, aby Ukraina podpisała ramowe porozumienie do przyszłego czwartku.
Według doniesień medialnych Zełenski i Trump mogą omówić punkty planu w przyszłym tygodniu. Nieoficjalnie mówi się, że przywódcy europejscy pracują nad alternatywną propozycją zakończenia wojny i mają nadzieję przekonać Ukrainę do poparcia ich planu - ponieważ zapewni on sprawiedliwsze warunki dla Ukrainy.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski