PolskaPlakaty krytykujące UE na polskich ulicach. Ekspert: To próba manipulacji

Plakaty krytykujące UE na polskich ulicach. Ekspert: To próba manipulacji

Na ulicach wielu polskich miast można od niedawna spotkać nowe billboardy. Informują one, że przyczyną gwałtownego wzrostu cen energii w Polsce jest polityka klimatyczna Unii Europejskiej. - To manipulacja - mówi wprost w rozmowie z Wirtualną Polską Jakub Wiech, zastępca redaktora naczelnego portalu Energetyka24.com.

Plakaty krytykujące UE na polskich ulicach. "Utknęliśmy w takiej węglowej pułapce"
Plakaty krytykujące UE na polskich ulicach. "Utknęliśmy w takiej węglowej pułapce"
Źródło zdjęć: © Getty Images | Nicolas Economou
Radosław Opas

09.02.2022 | aktual.: 10.02.2022 10:09

Billboardy widoczne w polskich miastach zostały zasponsorowane przez Stowarzyszenie Polskie Elektrownie. W jego skład wchodzi 12 spółek zajmujących się wytwarzaniem energii, w tym m.in. Tauron, PGNiG, Enea oraz PGE. Na stronie internetowej czytamy, że kampania jest realizowana od 24 stycznia do 28 lutego 2022 roku.

Wskazano, że jej celem jest "poinformowanie społeczeństwa o strukturze kosztów produkcji energii elektrycznej w Polsce". Podkreślono też, że jednym z elementów jest "przedstawienie wpływu polityki klimatycznej Unii Europejskiej na koszty wytwarzania energii elektrycznej".

Na billboardy zareagowała już Komisja Europejska. "Polityka UE nie jest odpowiedzialna za 60 proc. rachunków za energię. Europejski system opłat za emisję gazów cieplarnianych odpowiada za ok. 20 proc. rachunków za energię. Pieniądze z tych aukcji pozostają w Polsce. Tylko w 2021 r. do polskiego budżetu wpłynęło z tego tytułu 28 mld zł" - poinformowała KE na Twitterze.

Kontrowersyjne billboardy na polskich ulicach. Ekspert mówi o manipulacji

Napis umieszczony na plakatach brzmi: "Opłata klimatyczna Unii Europejskiej to aż 60 proc. kosztów produkcji energii". Na niebieskim tle dobrze widoczne jest także hasło zrównujące unijną polityką klimatyczną z drogą energią i wysokimi cenami.

Fragment billboardu zajmuje też żarówka, która wskazuje, że to właśnie UE odpowiada za wysokie ceny energii w Polsce. Na temat nowych plakatów Wirtualna Polska rozmawiała z Jakubem Wiechem, zastępcą redaktora naczelnego portalu Energetyka24.com. Dziennikarz nie ma złudzeń, że doszło do "próby manipulacji".

- To, co widnieje na plakatach, to koszty generacji energii, które dotyczą spółek energetycznych. Wpływ tego, co nazywamy unijną polityką klimatyczną na rachunkach dla odbiorców indywidualnych to około 20 proc., czyli trzykrotnie mniej niż wskazują na to plakaty. Ten znak równości między unijną polityką klimatyczną a drogą energią jest kompletnie dezinformujący - tłumaczy Wiech.

Zauważa jednocześnie, że Unia Europejska skonstruowała swoją politykę klimatyczną na prostej zasadzie. - Kto emituje, ten płaci. Podmioty o niskiej intensywności emisji są obarczone znacznie mniejszymi kosztami niż polskie elektrownie, w tym np. kopalnia w Bełchatowie, która jest najbardziej emisyjną jednostką generacyjną w Europie. Problem polskich cen nie polega tylko na samym konstrukcie, a na intensywności naszych emisji, która jest trzykrotnie wyższa od średniej unijnej - dodaje ekspert.

Zobacz też: Tajemnicze billboardy opanowały Polskę. Kto odpowiada za podwyżki prądu? "Patrzę na to z przerażeniem"

Lata zaniedbań powodem cen energii. Ekspert wskazuje na problem

Tłumacząc, dlaczego ceny energii w Polsce są tak wysokie, Jakub Wiech wskazał, że aby wygenerować 1 kWh energii elektrycznej, "potrzeba trzy razy więcej emisji CO2, niż w przeciętnym kraju UE". - Nasz sektor elektro-energetyczny, który jest w 70 proc. uzależniony od węgla, nie radzi sobie z czynnikami wynikającymi z polityki klimatycznej UE - dodał.

W ocenie dziennikarza serwisu Energetyka24.com głównym czynnikiem podbijającym ceny energii w UE jest rosnąca cena gazu. - Wyjątkiem jest Polska, która ma bardzo mało źródeł zasilanych tym surowcem, ale ma bardzo intensywną emisyjnie energetykę. Stwierdzenie, że unijna polityka klimatyczna równa się drogiej energii, jest manipulacją. Prawidłowe równanie brzmi: wysoka emisja równa się drogiej energii pod rygorami unijnej polityki klimatycznej - powiedział Wirtualnej Polsce specjalista.

Czy możliwe jest, że gdyby Polska bardziej inwestowała w zieloną energię, to Polacy płaciliby mniej? - Dla naszego portfela byłoby na pewno lżej. Gdybyśmy w ciągu ostatnich 10 lat nie wstrzymali budowy elektrowni wiatrowych na lądzie oraz gdybyśmy mieli elektrownię jądrową i znacznie lepiej rozwinięty sektor fotowoltaiczny oraz elektrownie wiatrowe na morzu, to nasze rachunki byłyby niższe - zapewnił Wiech.

Plakaty wywołały burzę. "Jesteśmy nieźle oszukiwani"

Dziennikarz zaznaczył, że Polska "utknęła w węglowej pułapce i za to teraz przychodzi nam płacić". - Obecna sytuacja nie jest tylko winą obecnego rządu. Tak naprawdę zarówno Jarosław Kaczyński, Donald Tusk, Beata Szydło, jak i Ewa Kopacz przez lata utwierdzali nas w przekonaniu, że będziemy węglowym mocarstwem. Nic z tym nie robiono, trwano w takim węglowym śnie. Około 2019 roku nastąpiła pobudka, pojawił się wówczas temat Europejskiego Zielonego Ładu - powiedział dziennikarz.

O budzących wątpliwości billboardach mówił również niedawno w WP Daniel Czyżewski. - Polityka UE jest taka, że jeśli emitujesz dużo, musisz za to zapłacić. To nie jest tak, że zostaliśmy nagle o tym poinformowani, tylko wiedzieliśmy o tym i dostaliśmy dużo środków, żeby to zmienić. Nie zrobiliśmy tego. Jeżeli tego nie zmienimy, to będziemy płacić coraz więcej - przekonywał redaktor Energetyki24.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3024)