Płacone, ale nie zapłacone
Nie śpią po nocach, myśląc o tym, co się z nimi stanie. Nad wszystkimi wisi widmo eksmisji. Koszmar, jaki przeżywają mieszkańcy trwa od 2001 roku. Wtedy to bowiem dowiedzieli się, że w Izraelu żyją spadkobiercy właścicieli budynku.
15 lokatorów wiekowej kamienicy w maju 2001 roku dostało pisma, z których wynikało, że na mocy pełnomocnictwa z Izraela - zarząd nad budynkiem przejmuje Centrum Prawne. Przez wiele lat kamienicą przy ulicy Strzeleckiej administrowało zaś Zrzeszenie Właścicieli Nieruchomości. Tymczasem Centrum Prawne zobowiązywało lokatorów do płacenia czynszu na ich konto.
Umowy równoległe
- ZWN cały czas było w posiadaniu kompletnej dokumentacji związanej z kamienicą, miało podpisane umowy na dostarczanie mediów. Takie same umowy podpisane zostały przez Centrum Prawne... W międzyczasie okazało się, że w dokumentach z Izraela wykryte zostały nieścisłości. Taka sytuacja sprawiła, że nie chcieliśmy wpłacać czynszu do Centrum Prawnego. Sprawą zajęła się prokuratura- opowiada jeden z lokatorów kamienicy przy ulicy Strzeleckiej, podobnie jak inni lokatorzy proszący o anonimowość.
To ściągnęło kłopoty na mieszkańców. Nowy zarządca założył w sądzie sprawę o... niepłacenie czynszu i eksmisję, mimo iż tak naprawdę wszyscy lokatorzy mieli uregulowane płatności, tyle, że w ZWN.
- To można było wyjaśnić bez sprawy w sądzie. Skoro jeden z podmiotów miał potwierdzone sądownie prawo do tego, aby płacić mu czynsz, a wszystkie wcześniejsze wątpliwości zostały wyjaśnione - drugi powinien od niego odstąpić. Tymczasem wszyscy nadspodziewanie zainteresowani byli tym, aby wszystkie opłaty spływały właśnie do nich, stąd cała dramatyczna sytuacja. My zostaliśmy w nią wmanewrowani- twierdzą mieszkańcy.
Odpis najważniejszy
- Najprawdopodobniej na rozprawie 27 czerwca sąd podejmie decyzję o tym, czy lokatorom przysługuje lokal socjalny. Na wcześniejszych rozprawach sędziów jakoś nie interesował fakt, że tak naprawdę cały czas płaciliśmy czynsz. Powoływali się na odpis z ksiąg wieczystych, który zawarty był w pełnomocnictwie z Izraela- relacjonują mieszkańcy budynku.
Jedna z mieszkanek z ulgą przyjmie ewentualną decyzję o przyznaniu lokalu socjalnego. - Nie mam już siły. Sprawa ciągnie się już od dwóch lat. Jak w takiej sytuacji mamy normalnie egzystować?!- pyta.
Zdaniem właścicieli
- Budynek przy ulicy Strzeleckiej odziedziczyliśmy wraz z bratem po babci i dziadku. Od czasu, kiedy zostaliśmy w księdze wieczystej ujawnieni jako wlaściciele - zażądaliśmy wydania dokumentów budynku od ZWN. Oni jednak odmawiali, kwestionując nasze pełnomocnictwa oraz prawa do nieruchomości. Zawiadomiliśmy o tym prokuraturę. Jako właściciele ujawnieni w księdze wieczystej, zażądaliśmy od lokatorów zajmujących mieszkania płacenia czynszu. Kiedy nie przyniosło to żadnego odzewu - prawnik podjął procedurę wypowiedzenia najmu. Nie mogliśmy tolerować sytuacji, w której zapłaciliśmy podatki spadkowe, byliśmy zobowiązani do ponoszenia kosztów utrzymania budynku, a lokatorzy płacili, ale nie nam. Dlatego w końcu 2002 roku zdecydowaliśmy się na pozwanie tych lokatorów, którzy odmawiali płacenia czynszów. Postępowanie prokuratorskie o rzekome sfałszowanie pełnomocnictw zostało umorzone, a prokurator nakazał wydanie nam dokumentów kamienicy przy ulicy Strzeleckiej. Mimo to w dalszym ciągu lokatorzy i ZWN
kwestionowali nasz tytuł do odziedziczonego budynku. Musieliśmy wystąpić przeciwko lokatorom do sądu- mówi Josi Alon, spadkobierca kamienicy przy ulicy Strzeleckiej.
To nie koniec absurdów
Lokatorzy do tej pory nie zapłacili czynszu za maj. - Tak naprawdę nie wiemy, komu mamy płacić. ZWN cały czas był w posiadaniu dokumentacji. Być może, jeśli przestalibyśmy im płacić czynsz, a przekazywalibyśmy go do Centrum Prawnego, to ZWN wytoczyłby nam sprawę o zaległy czynsz i eksmisję...- przypuszczają lokatorzy. I zastanawiają się, czy spór prawny między dwoma instytucjami nie jest po prostu sposobem na wykwaterowanie...
Dopiero 21 maja ZWN przekazało całą dokumentację zwiazaną z kamienicą przy ulicy Strzeleckiej do Centrum Prawnego.
Pod koniec kwietnia lokatorzy otrzymali pismo, z którego wynika, że kamienica została sprzedana Maksymilianowi Salpeterowi. Do poprzednich obaw doszły kolejne: czy nowy właściciel - jeśli oczywiście wcześniej nie zostaną eksmitowani - nie zaproponuje im warunków umów, których po prostu nie będą w stanie spełnić?
- Maksymilian Salpeter zapewniał, że chce abyśmy nadal mieszkali w kamienicy. Do Polski ma przyjechać w sierpniu. Wtedy też najprawdopodobniej dowiemy się, jakie warunki zawierać będą nowe umowy. Oczywiście, jeśli jeszcze będziemy tu mieszkać...- dodaje jeden z mieszkańców.
MF