Do Korei dochodzą informacje o śmierci żołnierzy. Władze mają obawy
Władze Korei Północnej zagroziły karaniem obywateli, którzy rozpowszechniają "plotki" o śmierci północnokoreańskich żołnierzy w wojnie Rosji z Ukrainą - podaje Radio Free Asia. Zachęcają także do zgłaszania osób, które mówią o stratach.
Państwowe media Korei Północnej do tej pory nie przekazały, że ich żołnierze walczą w Rosji. Wieści roznoszą się jednak pocztą pantoflową. Pojawiają się doniesienia o wojskowych, którzy zginęli na froncie.
Jak podaje Radio Free Asia, podczas spotkania załogi jednego z przedsiębiorstw motoryzacyjnych na północy kraju pracownicy otrzymali polecenie, by zgłaszać każdą osobę "rozsiewającą plotki" na temat północnokoreańskich żołnierzy walczących w Rosji.
- Gdy rozeszła się wieść, że żołnierze 11. Korpusu giną na wojnie w Rosji, wyglądało na to, że próbowali powstrzymać rozprzestrzenianie się plotek - mówi źródło RFA.
Nie jest jasne, co może spotkać takie osoby. W przypadku, gdy zostałoby to uznane za antypaństwową propagandę, to karą byłaby śmierć.
Giną za "partię i wielkiego przywódcę"
Jednocześnie rząd nie utrzymuje sprawy w całkowitej tajemnicy. Rodziny poległych wojskowych są bowiem zapraszane na uroczystości upamiętniające ich poświęcenie. Nie mówi się im jednak, jak i gdzie dokładniej zginęli, a jedynie, że zrobili to "honorowo, za partię i wielkiego przywódcę".
Polegli żołnierze czasem otrzymują pośmiertne członkostwo w Partii Pracy Korei. Pozwala to ich rodzinom korzystać z pewnych udogodnień, np. dostępu do lepszych mieszkań, pracy czy edukacji.
Pentagon i południowokoreański wywiad szacują, że w rosyjskim obwodzie kurskim znajduje się około 12 tys. północnokoreańskich żołnierzy. Co najmniej kilkuset zginęło, a ok. 3 tys. zostało rannych. Ani Moskwa, ani Pjongjang tego jednak nie potwierdziły.
Czytaj więcej: