Pitera jechała po mieście 140 km/h; spieszyła się do domu
Jechała 140 km na godzinę po ulicach Warszawy. Wyprzedzała na podwójnej ciągłej i przejściach dla pieszych. Gdzie tak bardzo spieszyła się Julia Pitera, pełnomocnik premiera ds. walki z korupcją? Do domu, na wieczorny spoczynek. Gdyby z takim zacięciem, z jakim łamała przepisy ścigała skorumpowanych polityków, bylibyśmy chyba najuczciwszym krajem w Europie - czytamy w "Fakcie".
27.11.2009 | aktual.: 27.11.2009 08:49
Reporterzy "Faktu", którzy byli świadkami szaleńczego, nocnego rajdu Pitery, nie wierzyli własnym oczom. Luksusowe bmw pani minister mknęło po stolicy niczym pocisk. Tak jakby służbowego kierowcę i jego pasażerkę nie interesowało bezpieczeństwo innych kierowców. Gdyby jej auto zatrzymała policja, to według policyjnego taryfikatora zapłaciłaby ponad 1000 zł mandatu i dostałaby 20 punktów karnych.
Jak się okazało, Pitera spieszyła się po prostu do domu po udzieleniu wywiadu w telewizji. - Po co było tak ryzykować? - "Fakt" zapytał rządową specjalistkę od korupcji. Zamiast się pokajać, tak jak choćby przyłapany na łamaniu przepisów marszałek sejmu Bronisław Komorowski, postanowiła iść w zaparte. Stwierdziła, że wcale nie jechała za szybko.
- Nigdy w ciągu dwóch lat kierowca nie był nawet pouczony przez policję, gdyż prowadzi zgodnie z przepisami ruchu drogowego - próbowała tłumaczyć. - I tym razem wątpię, by przepisy te naruszył, a podana przez redaktora szybkość musiałaby zwrócić moją uwagę. O ile wiem, ul. Sobieskiego, przynajmniej w części, jest monitorowana i jeśli taka sytuacja miała miejsce, została zarejestrowana - przekonywała.
Polecamy w wydaniu internetowym eFakt.pl:
Małgorzata Tusk chce więcej wnuków