Władza PiS zmusza żołnierzy i pracowników cywilnych wojska do oglądania filmu "Historia Roja" - informuje portal natemat.pl, powołując się na dokumenty Ministerstwa Obrony Narodowej i pisma Sztabu Generalnego Wojska Polskiego ws. działania na terenie jednostek wojskowych Fundacji Patriotycznej Serenissima.
To właśnie ta organizacja w ramach konkursu otrzymała w kwietniu od resortu obrony prawie 350 tys. zł dofinansowania na prowadzenie "Spotkań z historią". W ich trakcie zobowiązała się do propagowania pamięci o "Żołnierzach Niezłomnych".
Jak zauważa natemat.pl, na podstawie umowy między MON a Fundacją dot. dofinansowania teraz żołnierze i pracownicy cywilni wojska muszą w godzinach pracy oglądać "Historię Roja". Portal dotarł też do pisma, w którym MON wyjaśnia Sztabowi Generalnemu WP, że "zgodnie z intencją zawartej umowy film ma obejrzeć 100 proc. stanu osobowego żołnierzy służby czynnej i pracowników wojska".
W kolejnym piśmie ujawnionym przez natemat.pl gen. bryg. Jan Dziedzic, zastępca Szefa Sztabu Generalnego przekazuje podwładnym wytyczne ws. współpracy z z Fundacją Patriotyczną Serenissima oraz pozyskania kopii i zorganizowania pokazu "Historii Roja".
- To praktyki rodem z PRL - ocenia w rozmowie z natemat.pl żołnierz, proszący o zachowanie anonimowości. Serwis cytuje również anonimową pracownicę cywilną wojska, która mówi o liście obecności na seansach w jednostkach i o zapowiedzi wyciągania konsekwencji wobec nieobecnych na pokazach.
Na publikację dokumentów zareagowało już MON. "Prosimy nie dezinformować, MON nie wydało polecenia, nakazującego obejrzenie filmu pt. 'Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać'" - napisali pracownicy resortu na Twitterze.
Pełen tytuł filmu Jerzego Zalewskiego to: "Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać". Akcja filmu rozgrywa się w latach 1945-1951 i pokazuje ostatnie sześć lat życia Mieczysława Dziemieszkiewicza ps. "Rój" oraz działalność antykomunistycznego podziemia w tym okresie. "Historia Roja" na premierę kinową czekała aż sześć lat - zdjęcia do filmu realizowano w 2010 roku. Obraz spotkał się z wieloma krytycznymi recenzjami, m.in. za niezrozumiałą akcję i błędy techniczne oraz warsztatowe.
oprac. A. Jastrzębski
