PiS zerwało obrady senatu
Senatorowie PiS dwukrotnie nie wzięli udziału w głosowaniu nad przyjęciem porządku obrad, co spowodowało zerwanie obrad. Protestowali przeciwko próbie głosowania nad sprawozdaniem KRRiT - jego odrzucenie mogłoby doprowadzić do rozwiązania Rady. Konwent Seniorów zdecydował, że kolejne posiedzenie senatu odbędzie się w czwartek o 9.00.
- Jestem zadziwiony reakcją senatorów PiS, która spowodowała zerwanie obrad senatu po raz pierwszy w historii - powiedział dziennikarzom marszałek Bogdan Borusewicz.
Senatowi dwukrotnie nie udało się przegłosować porządku obrad z powodu braku kworum. W głosowaniach nie wzięli udziału senatorowie PiS, którzy sprzeciwili się temu, by senat w tym tygodniu zajmował się sprawozdaniem z działalności KRRiT w 2009 roku. Domagali się także wprowadzenia pod obrady informacji rządu w sprawie katastrofy smoleńskiej.
Na takie zmiany nie chciała zgodzić się PO. PiS zarzuciło Platformie, że sprzeciwia się przełożeniu punktu dotyczącego Krajowej Rady, bo dąży do odrzucenia jej sprawozdania na tym posiedzeniu, a w konsekwencji do odwołania KRRiT, co będzie możliwe, gdy senat i sejm odrzucą sprawozdanie, a nie sprzeciwi się temu marszałek sejmu Bronisław Komorowski, pełniący obowiązki prezydenta. - Łatwo jest w sytuacji spowodowanej katastrofą smoleńską zlikwidować Krajową Radę przed czasem - mówił wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski (PiS).
Marszałek Borusewicz zakończył posiedzenie i zwołał Konwent Seniorów, który postanowił, że w czwartek rano zostanie zwołane kolejne posiedzenie izby.
Według marszałka, alternatywą dla czwartkowego terminu obrad był przyszłotygodniowy długi weekend związany ze Świętem Bożego Ciała. - Senat ma miesiąc na zajęcie się ustawami. Ten czas mija podczas długiego weekendu, czyli ta alternatywa nie była najlepiej przyjęta przez senatorów i po porozumieniu z Konwentem Seniorów, wyznaczyłem na jutro na 9.00 początek kolejnego posiedzenia senatu - powiedział Borusewicz dziennikarzom.
Marszałek ocenił, że problemy z przegłosowaniem porządku obrad środowego posiedzenia wzięły się stąd, że "w porządku obrad było wprowadzone sprawozdanie KRRiT". - Była próba przesunięcia tego sprawozdania w dniu dzisiejszym, chociaż dwa tygodnie temu, kiedy konsultowałem porządek obrad obecnego posiedzenia senatu nikt nie zgłaszał co do tego zastrzeżeń - to zostało wprowadzone dwa tygodnie temu. Byłem więc zdziwiony taką reakcją, która spowodowała w zasadzie po raz pierwszy w historii senatu zerwanie obrad - mówił Borusewicz.
Według Borusewicza jednak, "wszystko wskazuje na to, że w czwartek będzie kworum".
Pytany, dlaczego w porządku środowych obrad nie znalazł się punkt dotyczący informacji rządu w sprawie smoleńskiej katastrofy, Borusewicz powiedział, że "nie ma żadnych dodatkowych elementów po tej informacji, którą usłyszeliśmy w sejmie, w związku z tym nie bardzo wiadomo po co ten punkt". - Oczywiście można na każdym posiedzeniu senatu, czy sejmu te kwestię dyskutować i analizować jakieś tam elementy, które wchodzą w obieg publiczny, ale ja uważam, że realnie patrząc można wtedy dyskutować, kiedy są do tego materiały. Na razie tych materiałów nie ma - podkreślił marszałek.
Dlaczego głosować już teraz?
Na pytanie, dlaczego senat właśnie na środowym posiedzeniu miał się zająć sprawozdaniem KRRiT, Borusewicz wyjaśnił, że zostało ono przez niego skierowane do senackiej komisji kultury na początku kwietnia tego roku. - Na ubiegłym posiedzeniu było sprawozdanie CBA i to jest kolejne sprawozdanie, które wpłynęło i w związku z tym wprowadziłem je do porządku obrad. Jest jeszcze jedno sprawozdanie, które czeka - to jest sprawozdanie IPN. Tam jest sprawa jasna - nie ma prezesa. Jak będzie prezes, to oczywiście wprowadzę wtedy także to sprawozdanie. Nie ma tutaj nic nadzwyczajnego - tłumaczył marszałek.
Borusewicz odniósł się także do zarzutów wicemarszałka Romaszewskiego, który powiedział, że przyspieszając rozpatrywanie sprawozdania KRRiT, które co roku było rozpatrywane pod koniec lipca, marszałek senatu "wplątuje senat w gry partyjne i łamie dotychczasową tradycję". - Nie ma takiego zwyczaju, żeby sprawozdanie KRRiT rozpatrywać na ostatnim posiedzeniu izby przed wakacjami - powiedział Borusewicz.
W ponownym głosowaniu nad przyjęciem porządku obrad głosowało 46 senatorów, 1 był przeciw. W głosowaniu udziału nie wzięli senatorowie PiS.
PiS chciał debaty o katastrofie pod Smoleńskiem
- Apelowaliśmy do pana marszałka Borusewicza na posiedzeniu Konwentu Seniorów, aby zdjął z porządku obrad sprawozdanie KRRiT i uzupełnił obrady o informację rządu na temat katastrofy smoleńskiej. Głos opozycji został zlekceważony, więc nie mieliśmy innego wyjścia, jak nie brać udziału w głosowaniu - powiedział szef klubu senatorów PiS Stanisław Karczewski.
Senator PiS zwrócił także uwagę na fakt, że podczas głosowania nad porządkiem obrad w sali nie było ponad 20 senatorów PO. - To jest miara ich odpowiedzialności za nasz kraj i za pracę jaką wykonują - powiedział Karczewski Podkreślił, że nie ma żadnych powodów, aby przyspieszać debatę nad sprawozdaniem Krajowej Rady, a rozpatrywanie go na obecnym posiedzeniu plenarnym byłoby złamaniem regulaminu senatu. Jak tłumaczył, zgodnie z regulaminem senatu, aby jakiś punkt mógł być rozpatrywany na posiedzeniu plenarnym, trzy dni wcześniej musi być gotowe sprawozdanie komisji (senacka komisja zaopiniowała sprawozdanie KRRiT we wtorek, rekomendując jego odrzucenie), chyba że zgodę na skrócenie procedury wyrazi marszałek senatu. Ten zaś - według PiS - odrzucił wniosek szefa senackiej komisji kultury Piotra Andrzejewskiego o skrócenie tej procedury, więc sprawozdanie KRRiT może być rozpatrywane dopiero na kolejnym posiedzeniu senatu.
W jego ocenie, niezaakceptowanie możliwości włączenia do porządku dziennego informacji o katastrofie smoleńskiej jest "odebraniem opozycji głosu i praw przysługującym parlamentarzystom". - Nie mogliśmy się na to zgodzić - podkreślił Karczewski.
Dlaczego senatorowie PO nie byli obecni?
Szef klubu senatorów PO Marek Rocki pytany przez dziennikarzy, dlaczego senatorowie Platformy nie byli obecni podczas powtórnego głosowania nad porządkiem obrad odparł, że "senatorowie PO są już na miejscu, ale zanim zdążyli wejść na salę obrad już było po głosowaniu". Zapewnił, że klub Platformy jest gotowy do pracy i że senat bez opóźnień rozpatrzy wszystkie planowane ustawy.
Według niego, obecnie nie ma zagrożenia, że w czwartek rano dojdzie do ponownego "bojkotu obrad senatu". - Zbieramy się jutro o 9.00 i podejmiemy decyzję o porządku obrad. Mam wrażenie, że po dłuższej dyskusji, bo padną te same argumenty co dzisiaj, przyjmiemy planowany porządek - powiedział Rocki.
Senator PO powiedział później, że jest niemile zaskoczony postawą senatorów PiS, którzy - jego zdaniem - z premedytacją działali, aby "zerwać posiedzenie". - Przykro, że klub PiS bojkotuje posiedzenie senatu dlatego, że grozi to złą pracą legislacyjną. Tak nie powinno być. Jest to pierwszy bojkot obrad w historii odrodzonego senatu, przeszliśmy do historii - powiedział Rocki.
W jego ocenie, cały ten spór podważa pozycję senatu. - Niepracujący senat to niepotrzebny senat" - ocenił. - Wykorzystywanie tego typu gier, aby blokować obrady senatu wydaje się po prostu niegodne bycia senatorem. Senat jest od tego, aby rozpatrywał ustawy, a nie od tego, aby zrywać kworum i blokować pracę legislacyjną. Jesteśmy po to wybrani, aby poprawiać prawo stanowione przez sejm - podkreślił Rocki.
O co cały ten spór?
Ustawa o radiofonii i telewizji mówi, że jeśli sprawozdanie Krajowej Rady odrzucą sejm i senat, kadencja KRRiT wygaśnie po dwóch tygodniach, chyba że nie potwierdzi tego prezydent. Dwa kolejne lata z rzędu (2009 i 2008 r.) sprawozdania KRRiT odrzucały sejm i senat, na przerwanie kadencji KRRiT nie zgadzał się jednak prezydent Lech Kaczyński. Jeśli w tym roku scenariusz się powtórzy i obie izby parlamentu odrzucą sprawozdanie przed wyborami prezydenckimi (przed 20 czerwca), decydujący głos w sprawie losów KRRiT będzie miał pełniący obowiązki prezydenta Bronisław Komorowski.
Komorowski już zapowiedział, że jeśli obie izby dokument odrzucą on sam "nie znalazłby w sobie wewnętrznego przekonania, że należy się przeciwstawić senatowi i sejmowi", bo sam podziela bardzo krytyczne opinie o pracy KRRiT i o tym, co się dzieje w telewizji publicznej.
We wtorek odrzucenie sprawozdania zarekomendowała już - na wniosek senatorów PO - senacka komisja kultury. W sejmie sprawozdanie ma być rozpatrzone między 9 a 11 czerwca. Gdyby sejm je odrzucił, po 14 dniach wygasłaby kadencja wszystkich członków KRRiT.
Obecną KRRiT powołano w 2006 r. Pierwotnie jej skład tworzyli: Elżbieta Kruk i Wojciech Dziomdziora (wskazani przez prezydenta), Witold Kołodziejski (wskazany przez senat z rekomendacji PiS) Tomasz Borysiuk i Lech Haydukiewicz (wskazani przez sejm z rekomendacji Samoobrony i LPR). W trakcie kadencji rezygnację złożyło dwoje członków, nominowanych przez prezydenta. Elżbietę Kruk zastąpiła Barbara Bubula, a Wojciecha Dziomdziorę - Piotr Boroń. W tym składzie KRRiT funkcjonuje do dziś. Kadencja KRRiT trwa sześć lat.