PiS zbiera podpisy pod "deklaracją łódzką"

Prawo i Sprawiedliwość uruchomiło stronę internetową www.deklaracjalodzka.pl, na której można podpisać się pod przygotowaną przez tę partię deklaracją przeciwko przemocy w polityce. Politycy PiS ponownie zaapelowali do prezydenta i premiera o jej podpisanie.

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak przekonywał na poniedziałkowej konferencji prasowej w Sejmie, że w sprawie wydarzeń w łódzkim biurze PiS politycy powinni przejść od gestów do czynów, czyli złożyć podpis pod deklaracją.

W związku z wtorkowym zabójstwem w łódzkim biurze PiS ugrupowanie przedstawiło w piątek deklarację "przeciw przemocy i nienawiści w życiu publicznym i mediach", pod którą podpisał się prezes PiS Jarosław Kaczyński. Deklaracja została także w piątek przekazana przez Błaszczaka prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu.

Wiceszefowa PiS Beata Szydło zapowiedziała, że "deklaracja łódzka" będzie także "rozsyłana do różnych instytucji, autorytetów, osób zaufania publicznego".

- Zapraszamy wszystkich, każdego Polaka, każdego obywatela, który uważa, że w Polsce musi nastąpić zmiana - mówiła wiceszefowa PiS. Zaapelowała, by pod deklaracją podpisał się premier. - W Polsce jest w tej chwili dwóch liczących się polityków, którzy mają realny wpływ na Polską scenę polityczną, to prezes Jarosław Kaczyński i premier Donald Tusk - mówiła Szydło.

"Zapraszamy premiera Donalda Tuska, by również zechciał podpisać się pod tymi słowami" - powiedziała.

Premier w poniedziałek był pytany przez dziennikarzy, czy jest gotów podpisać się pod dokumentem. - Będę starał się robić wszystko, co przyniesie praktyczne efekty, natomiast dokument ten nie wydaje mi się krokiem we właściwą stronę - mówił.

Błaszczak zaapelował też do prezydenta Bronisława Komorowskiego i marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny o podpis pod deklaracją. - W deklaracji łódzkiej sformułowania są uniwersalne. (...) Apelujemy do wszystkich ludzi, żeby deklarację podpisali - powiedział.

Szef klubu PiS stwierdził też, że nie ma dowodów procesowych, które wskazywałyby na to, iż ktoś poza Jarosławem Kaczyńskim miałby być "obiektem agresji ze strony zabójcy, który dokonał mordu w ostatni wtorek". - Do zabójstwa doszło w biurze PiS. Zabójca mówił, że chce zamordować Jarosława Kaczyńskiego, że zamordowany został niejako w zastępstwie Jarosława Kaczyńskiego pracownik europosła PiS Janusza Wojciechowskiego - uzasadnił.

W ubiegłym tygodniu Ryszard C. wszedł do łódzkiej siedziby PiS i zaatakował znajdujące się tam osoby: zastrzelił Marka Rosiaka, asystenta europosła PiS Janusza Wojciechowskiego i ciężko ranił nożem 39-letniego asystenta posła Jarosława Jagiełły - Pawła Kowalskiego. Przy Ryszardzie C. znaleziono kartkę z odręcznymi notatkami, zatytułowaną "oświadczenie", która dotyczyła polityków. 62-letniemu mężczyźnie postawiono zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (43)