PiS wypowiada wojnę - "dość chamstwa"
- Dość chamstwa w Internecie, anonimowych wpisów szkalujących polityków – mówi poseł PiS Maks Kraczkowski, który wraz z innymi członkami partii zamierza złożyć wniosek o powołanie parlamentarnego zespołu ds. monitorowania Internetu. Wtóruje mu Eugeniusz Kłopotek z PSL. - Mam dość inwektyw, opluwania, anonimowych wpisów ludzi, którzy myślą, że im wszystko wolno. Jak ja bym dorwał jednego z drugim i mu tę dupeczkę przetrzepał, to by uważał na drugi raz co pisze na blogach - mówi poseł. Pomysł PiS nie podoba się socjologowi dr Krzysztofowi Kubiakowi.
27.10.2010 | aktual.: 14.01.2011 16:04
- To są zwykle frustraci, którym zabrakłoby cywilnej odwagi, żeby pod swoimi komentarzami podpisać się z imienia i nazwiska. Czują się mocni, bo są anonimowi – mówi o osobach zamieszczających obraźliwe wpisy na forach, nieraz pogróżki, psycholog Aleksandra Sarna. Jej zdaniem zdecydowana większość tego typu wpisów jest niegroźna. Służy wyładowaniu frustracji autora i rozładowaniu przez niego napięcia. Osoby zagrażające innym, zwykle nie uprzedzają o planowanym zamachu poprzez wpis na forum. Oczywiście nie oznacza to, podkreśla Sarna, że sprawę można bagatelizować. Nigdy bowiem nie wiemy, jakie intencje przyświecają autorowi obelżywego wpisu.
Dlatego ponad pół roku temu w Komedzie Głównej Policji powołano specjalny Wydział ds. Przestępczości Teleinformatycznej. Monitoruje treści internetowe, w tym fora i blogi. W skład zespołu wchodzi kilku specjalnie przeszkolonych w tym celu informatyków, którzy mają pomagać policjantom z innych komórek w namierzaniu osób łamiących prawo i zabezpieczaniu dowodów w sprawach związanych z przestępczością w sieci. – Internet pozostawia ślady – mówi Mariusz Skołowski z Komendy Głównej Policji i dodaje, że wydział współpracuje z administratorami licznych portali. Monitorowane są m.in. wypowiedzi mające znamiona przestępczości. Również te dotyczące polityków.
W środę informowaliśmy, że na jednym z forów internetowych pojawił się wpis z pogróżkami pod adresem pracownicy posła PiS Bolesława Piechy. Mowa była o „utopieniu w Zalewie Rybnickim”. Inny mężczyzna zamieścił post, by „spalić biura wyborcze i poselskie PiS” i „prześladować PiS-iorów wszędzie, teraz i zawsze”. Z kolei przed wizytą Stefana Niesiołowskiego w Krośnie Odrzańskim ktoś napisał, że przyjazd do miasta polityków PO będzie dobrą okazją, by „wszystkich się pozbyć”
„Chcemy pokazać ludziom, że nie wolno obrażać”
- Na forach, blogach, serwisach społecznościowych, wpisach pod artykułami w portalach informacyjnych, panuje moda na obrzucanie się inwektywami i obelgami. Pora, aby coś z tym zrobić, wyeliminować z języka internetowego chamstwo – mówi Wirtualnej Polsce Maks Kraczkowski, który wraz z Andrzejem Jaworskim, Zbigniewem Kozakiem i Tomaszem Latosem mają znaleźć się w zespole parlamentarnym ds. monitorowania Internetu. Z taką inicjatywą po tragicznych wydarzeniach w łódzkim biurze, wyszedł PiS.
Czym miałby się zajmować zespół? Kraczkowski tłumaczy, że posłowie mieliby zawiadamiać organy ścigania o przypadkach podejrzenia popełnienia przestępstwa i monitorować co dalej dzieje się z konkretną sprawą. Działania zespołu miałyby być również formą nacisku na wymiar sprawiedliwości. – Chcemy pokazać ludziom, że nie wolno obrażać kogoś w internecie i nie ponosić z tego tytułu żadnych konsekwencji . Im więcej ludzi zostanie ukaranych, tym lepszy przykład dla innych, którzy mają podobne pomysły – mówi poseł.
PiS nie złożył jeszcze wniosku o powołanie zespołu. W pierwszej kolejności chcą przekonać parlamentarzystów z innych ugrupowań do współpracy. – Codziennie zgłasza się wielu wolontariuszy, którzy zadeklarowali pomoc w wyszukiwaniu przejawów agresji w internecie. Ten potencjał można świetnie wykorzystać, tym bardziej, że osoby, które zadeklarowały pomoc, reprezentują różne partie i środowiska – podkreśla Kraczkowski.
„Nie zamierzam w tym uczestniczyć”
Wśród polityków innych ugrupowań zdania na temat powołania zespołu są podzielone. Egeniusz Kłopotek mówi akcji „tak”. – Każda inicjatywa, która zmierza do przyhamowania agresywnych działań tych internetowych półgłówków, jest dobra i będę ją popierał. Mam dość inwektyw, opluwania, anonimowych wpisów ludzi, którzy myślą, że im wszystko wolno. Jak ja bym dorwał jednego z drugim i mu tę dupeczkę przetrzepał, to by uważał na drugi raz co pisze na blogach – mówi poseł PSL.
Lewica nie ma jeszcze wyrobionego na ten temat zdania. Jerzy Wenderlich z SLD mówi, że należałoby znaleźć złoty środek. Przystopować z agresją, ale nie ulegając pokusie cenzurowania wszystkiego, co pojawi się w sieci. Sławomir Nitras z PO podchodzi do sprawy sceptycznie. Jest tradycjonalistą i uważa, że zadaniem parlamentarzystów jest tworzenie prawa, a nie monitorowanie Internetu. Od śledzenia agresji w sieci są organy państwa jak policja czy prokuratura. – Nie zamierzam w tym uczestniczyć – mówi poseł.
Podobnego zdania jest socjolog dr Krzysztof Kubiak. Inicjatywę zaproponowaną przez PiS uważa za niepotrzebną i niosącą ze sobą potencjalne zagrożenie. Tworzenie parlamentarnej grupy kontroli jest niczym innym jak deklaracją konieczności wprowadzenia na nowo cenzury, co nie mieści się w standardach demokratycznych. Stąd już tylko krok do chęci kontroli innych sfer życia, uważa socjolog.
Zauważa, że kontrola informacji jest charakterystyczna dla państw, gdzie o demokracji raczej nie może być mowy. - Chińczycy zainwestowali ogromne ilości pieniędzy w infrastrukturę filtrującą treść internetu. Również reżim północnokoreański zabezpieczył się przed wolnym obiegiem informacji, tworząc ogólnonarodową sieć intranetową o nazwie Kwangmyong, która nie ma dostępu do zasobów globalnych. Co więcej, funkcjonuje tam specjalny program o nazwie Red Star, który monitoruje aktywność i obieg informacji – mówi Kubiak. Sceptycznie do pomysłu PiS podchodzi również psycholog Aleksandra Sarn, inicjatywę PiS określając "zbędnym środkiem pseudoprewnecji".
Agnieszka Niesłuchowska, Anna Kalocińska Wirtualna Polska