"PiS nie zgodzi się na debatę z PO"
Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski powiedział, że ludowcy nie mają pretensji do premiera o to, że chce prezentować podczas debaty z PiS dorobek tylko ministrów własnej partii. Żelichowski uważa również, że PiS raczej nie zgodzi się na tę debatę.
20.08.2011 | aktual.: 13.09.2011 16:13
Premier Donald Tusk zaproponował PiS cykl debat telewizyjnych w sprawach najważniejszych dla Polski. Miałyby one ruszyć za dziewięć dni - w poniedziałek - i odbywać się codziennie. Pierwsza z nich miałaby dotyczyć finansów. W ostatniej debacie, będącej podsumowaniem cyklu, według szefa rządu, mieliby spotkać się Donald Tusk i prezes PiS Jarosław Kaczyński. W debacie mieliby uczestniczyć tylko ministrowie z PO.
- Teraz są wybory i każda partia kombinuje, jak się w tych wyborach najlepiej pokazać społeczeństwu. Premier nie chce promować koalicjanta, tylko własnych ministrów, bo jest szefem partii i w debacie wystąpi jako szef partii. Nie jest przecież szefem PSL, tylko PO. Ja nie mam tu jakichś specjalnych pretensji - powiedział Żelichowski.
Jego zdaniem, PiS raczej nie przyjmie zaproszenia do debaty. - To nie jest w ich interesie. W demokratycznym państwie, przed wyborami partie powinny się ścigać na rozwiązania dla kraju. W Polsce tego nie ma: jest krytyka jednej strony, krytyka drugiej strony, natomiast żadna ze stron nie mówi, co trzeba zrobić po wyborach - ocenił szef klubu Stronnictwa.
Według niego, dzieje się tak, ponieważ "trzeba podjąć wiele bardzo trudnych decyzji i nikt tego wyborcom nie chce powiedzieć wprost, tylko jest taka utarczka. To jest jeden z takich tricków, żeby udowodnić, że PiS, który nie przyjmie jakiejś debaty, miał po prostu słabszych ministrów" - zaznaczył Żelichowski.